wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 5

Rozdział 5
Jace

- No to gdzie idziemy? Wiesz że nie lubię niespodzianek. – powiedziała Clary gdy wyszliśmy z Instytutu
- Do parku.
   Moja rudowłosa odetchnęła z ulgą gdy weszliśmy do parku. Pociągnąłem ją w stronę polany Nocnych Łowców, gdzie już wcześniej przygotowałem piknik. Kiedy dotarliśmy do koca ja siadłem a Clary stała z otwartymi ustami i patrzyła na mnie i wszystko co przygotowałem.
- No siadaj. Chyba że, nie podoba ci się? – spytałem marszcząc brwi
- Bardzo mi się podoba. – usiadła tyłem do mnie i wtuliła się w mój tors – Jest doskonale.
   Pocałowałem jej włosy i siedzieliśmy tak dłuższą chwile a potem zaczęliśmy jeść.
- Kiedy idziemy znowu do Pandemonium? – spytała Clary a ja o mało nie upuściłem noża którym kroiłem jabłka.
- Jak to kiedy?
- Na następne polowanie. Nie chcesz iść?
- Nie ważne co ja chcę, ty nigdzie nie pójdziesz. – powiedziałem zbyt ostro i tym ją zdenerwowałem.
- Dlaczego? Chodzi o to że jestem w ciąży?
- No…
- Jace, ogarnij się. Ciąża to nie choroba. – wstała i zaczęła przechadzać się nerwowo po brzegu lasu. Też wstałem i stanąłem przed nią.
- Przepraszam, nie to miałem na myśli. Po prostu się martwię o ciebie i nasze dziecko. Nie chcę żeby stała się wam krzywda. – na te słowa zatrzymała się i popatrzyła na mnie smutno
- Przepraszam, nie chciałam się na ciebie denerwować. Możemy już wracać? Trochę mi zimno. – powiedziała i obięła się rękami. Narzuciłem jej moją kurtkę na ramiona i objąłem. Wróciliśmy do Instytutu.

[
Clary

   Gdy wróciliśmy byłam bardzo zmęczona. Jace musiał iść wcześniej do Magnusa więc wzięłam kubek mojej ulubionej ziołowej herbaty i usiadłam na kanapie w salonie. Wpatrywałam się w ogień i piłam. Po pewnym czasie kubek był już pusty więc odłożyłam go na stoik i ułożyłam się do snu…

[
Isabell

   Szukałam Clary po całym instytucie, nigdzie jej nie było. W końcu znalazłam ją śpiącą na kanapie przed kominkiem.
- Clary, obudź się muszę cię ubrać. – szeptałam gdy ona otworzyła oczy. Była wyraźnie zaspana.
- Co? O co chodzi? – wymamrotała sennym tonem
- Choć muszę cię ubrać.
   Po godzinie była prawie gotowa. Miała na sobie czarną sukienkę do połowy uda i czarne zamszowe szpilki. Delikatnie ją pomalowałam tylko po to by wydobyć z niej piękno „prawdziwej kobiety”. Brakowało jeszcze tyko biżuterii.
- Jace kazał ci to przekazać. – powiedziałam i podałam jej szkatułkę którą wcześniej dał mi Jace. Otworzyła ją i do jej oczu zaczęły napływać łzy. – Tylko się nie rozpłacz bo rozmażesz makijaż. – powiedziałam i podałam jej chusteczkę. Zaczęłam zakładać jej biżuterie, był to delikatny komplet składający się z wisiorka, kolczyków i bransoletki, w kształcie łez. Wszystko było ze srebra a kamienie to diamenty i szmaragdy, które doskonale podkreślają kolor jej oczu. Nieźle się wykosztował. Ale on robi dla niej wszystko.
  
[
Clary

   Bałam się że przewrócę się w tych szpilkach i kiedy tylko mogłam podtrzymywałam się na Izzy. Wyszłyśmy z „domu” i ruszyłyśmy do Magnusa. Parę razy zaczęłam się przewracać ale Isabell zawsze mnie łapała. Zadzwoniłam do drzwi które same się otworzyły i weszłyśmy do środka.
   W holu były wieszaki na kurtki i płaszcze, gdy weszłam dalej usłyszałam głośną muzykę i zobaczyłam coś zupełnie innego niż się spodziewałam. Przy lewej ścianie stał bar obsługiwany przez dwóch kelnerów, po prawej kanapy i stoliki, na środku ogromny parkiet a za nim scena. Jeszcze nikt nie grał ale muzyka wydobywała się z wierzy ustawionej w rogu obok sceny. Poszukałam wzrokiem Jace’ a ale nigdzie go nie znalazłam.
- Musimy poczekać na niego. – powiedziała Isabell gdy zobaczyła że się rozglądam – Choć, usiądziemy bo się zaraz przewrócisz na tych szpilkach. – wyszeptała i pociągnęła mnie na jedną z kanap.
   Siedziałyśmy tak dłuższy czas, ja piłam sok a Izzy kolejnego drinka. Niestety gdy wstała i chciała iść po następnego lekko się zachwiała i opadła na kanapę obok mnie.
- Chyba tam nie dojdę. Przyniesiesz mi drinka? – zapytała robiąc słodkie oczka. Westchnęłam.
- Dobra ale będę mogła zdjąć te głupie szpilki.
- Spoko, gdy oni przyjdą – zamyśliła się chwile – będziesz mogła zdjąć buty. – powiedziała a ja od razu zdjęłam szpilki i podeszłam do baru.
- „Sex on the beach” poproszę. – siadłam na krzesełku przy barze. Długo nie musiałam czekać, po chwili dostałam kieliszek z drinkiem. Wstałam i już byłam w połowie drogi gdy usłyszałam gniewny krzyk:
- Clary, co ty robisz? – tak się wystraszyłam że podskoczyłam i upuściłam kieliszek. Gdy odwróciłam głowę okazało się że w stał Jace i wpatrywał się we mnie miażdżącym spojrzeniem. Podszedł do mnie i stanął naprzeciwko – Dlaczego?
- Co, dlaczego? – spytałam zdezorientowana.
- Dlaczego uwzięłaś się na nasze dziecko?
- Jace, nie rozumiem. Możesz mówić jaśniej?
- Dlaczego chcesz się go pozbyć?
- Kogo? Naszego dziecka? – spytałam z niedowierzaniem.
- A niby dlaczego byś piła, może zechcesz powiedzieć?
- Ja nie piłam żadnego alkoholu. – nie wiedziałam co mam zrobić. Do oczu zaczęły napływać mi łzy – Jak mogłeś coś takiego pomyśleć. Ja ryzykuję życiem dla naszego dziecka a ty oskarżasz mnie że piję alkohol?!!! – ostatnie zdanie wykrzyczałam tak głośno że Alec i Magnus zeszli z góry.
- Co się stało? – zapytał Alec
- Twój parabatai oskarżył mnie o to że chce się pozbyć naszego dziecka… tylko dlatego że zobaczył jak niosłam drinka dla Izzy. – powiedziałam i pobiegłam do jednej z gościnnych sypialni Magnusa. Zamknęłam drzwi runą i usiadłam na łóżku.
- Clary, nie chcę na ciebie naciskać, ale za 30 minut przychodzą goście. – powiedział Magnus zza drzwi, po namyśle dodał – Jeśli chcesz mogę ich odwołać.
- Nie. Zaraz się uspokoję i wyjdę. Potrzebuje tylko trochę czasu. – odkrzyknęłam i weszłam do łazienki. Szybko zmyłam resztki makijażu i nałożyłam nowy.
   Isabell już tyle wypiła że nie powinna zaważyć. – pomyślałam i wyszłam z pokoju. Przed drzwiami stał Jace. Dopiero teraz zagwarzyłam w co jest ubrany czyli: czarny podkoszulek, czarne dżinsy i eleganckie buty. Włosy oczywiście zmierzwione. Podszedł do mnie, przytulił i szepnął.
- Przepraszam. Powinienem bardziej ci ufać. – pocałował mnie w policzek – Czuje się jak ostatni dupek.
- Też bym się tak czuła na twoim miejscu. – mruknęłam i pocałowałam go delikatnie w policzek – Rozumiem że Isabell ci wszystko wytłumaczyła. – szepnęłam i pociągnęłam go w stronę salonu. On jeszcze powiedział że Izzy jest zbyt pijana żeby cokolwiek mówić.
   Reszta imprezy przebiegła bardzo spokojnie. Trochę tańczyliśmy, trochę piliśmy (ja sok) i rozmawialiśmy. Przez cały czas Jace nie opuszczał mnie na krok, ale mi to nie przeszkadzało. Teraz siedzieliśmy i rozmawialiśmy z Moniką, która jest wampirem i starą przyjaciółką Magnusa.
- Która godzina? – zapytałam już sennym tonem
- Jest 1:30. Chyba powinniśmy się zbierać. – stwierdził Jace a gdy ja pokiwałam głową, wstał i wyciągnął do mnie rękę którą przyjęłam.

   Wyszliśmy na dwór, było mi trochę zimno bo byłam tylko w płaszczu. Szliśmy przez puste ulice, Jace się lekko chwiał ale doszliśmy do Instytutu bez problemu. Zaprowadziłam go do jego pokoju i pocałowałam na dobranoc. Później wzięłam kąpiel i przebrałam się w piżamę. Ułożyłam się w łóżku ale sen nie przychodził. Myślałam jak będzie wyglądać nasze dziecko i po kim odziedziczy charakter. Zasnęłam dopiero nad ranem…
-----------------------------------------
Mam nadzieje że się wam spodoba.
Wika

3 komentarze:

  1. Rozdział fantastyczny. Prawie cały czas się uśmiechałam. Reakcja Jace'ego na tego drinka bezcenna. XDXDXD
    Pozdrawiam i weny oraz dawaj mi tu NEXT !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. :D Jej jaki fajny rozdział i nie mogę zapomnieć miny naszego Jace
    :3.
    Weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  3. Hhahahahhahaha Jace z tym drinkiem !XD Jesteś mistrzynią XDXDXD

    OdpowiedzUsuń