Rozdział 5
Jace
-
No to gdzie idziemy? Wiesz że nie lubię niespodzianek. – powiedziała Clary gdy wyszliśmy
z Instytutu
-
Do parku.
Moja rudowłosa odetchnęła z ulgą gdy
weszliśmy do parku. Pociągnąłem ją w stronę polany Nocnych Łowców, gdzie już
wcześniej przygotowałem piknik. Kiedy dotarliśmy do koca ja siadłem a Clary
stała z otwartymi ustami i patrzyła na mnie i wszystko co przygotowałem.
-
No siadaj. Chyba że, nie podoba ci się? – spytałem marszcząc brwi
-
Bardzo mi się podoba. – usiadła tyłem do mnie i wtuliła się w mój tors – Jest
doskonale.
Pocałowałem jej włosy i siedzieliśmy tak
dłuższą chwile a potem zaczęliśmy jeść.
-
Kiedy idziemy znowu do Pandemonium? – spytała Clary a ja o mało nie upuściłem
noża którym kroiłem jabłka.
-
Jak to kiedy?
-
Na następne polowanie. Nie chcesz iść?
-
Nie ważne co ja chcę, ty nigdzie nie pójdziesz. – powiedziałem zbyt ostro i tym
ją zdenerwowałem.
-
Dlaczego? Chodzi o to że jestem w ciąży?
-
No…
-
Jace, ogarnij się. Ciąża to nie choroba. – wstała i zaczęła przechadzać się
nerwowo po brzegu lasu. Też wstałem i stanąłem przed nią.
-
Przepraszam, nie to miałem na myśli. Po prostu się martwię o ciebie i nasze
dziecko. Nie chcę żeby stała się wam krzywda. – na te słowa zatrzymała się i
popatrzyła na mnie smutno
-
Przepraszam, nie chciałam się na ciebie denerwować. Możemy już wracać? Trochę
mi zimno. – powiedziała i obięła się rękami. Narzuciłem jej moją kurtkę na
ramiona i objąłem. Wróciliśmy do Instytutu.
[
Clary
Gdy wróciliśmy byłam bardzo zmęczona. Jace
musiał iść wcześniej do Magnusa więc wzięłam kubek mojej ulubionej ziołowej
herbaty i usiadłam na kanapie w salonie. Wpatrywałam się w ogień i piłam. Po
pewnym czasie kubek był już pusty więc odłożyłam go na stoik i ułożyłam się do
snu…
[
Isabell
Szukałam Clary po całym instytucie, nigdzie
jej nie było. W końcu znalazłam ją śpiącą na kanapie przed kominkiem.
-
Co? O co chodzi? – wymamrotała sennym tonem
-
Choć muszę cię ubrać.
-
Jace kazał ci to przekazać. – powiedziałam i podałam jej szkatułkę którą
wcześniej dał mi Jace. Otworzyła ją i do jej oczu zaczęły napływać łzy. – Tylko
się nie rozpłacz bo rozmażesz makijaż. – powiedziałam i podałam jej chusteczkę.
Zaczęłam zakładać jej biżuterie, był to delikatny komplet składający się z
wisiorka, kolczyków i bransoletki, w kształcie łez. Wszystko było ze srebra a kamienie to diamenty i szmaragdy, które doskonale podkreślają kolor jej
oczu. Nieźle się wykosztował. Ale on robi dla niej wszystko.
[
Clary
Bałam się że przewrócę się w tych szpilkach
i kiedy tylko mogłam podtrzymywałam się na Izzy. Wyszłyśmy z „domu” i
ruszyłyśmy do Magnusa. Parę razy zaczęłam się przewracać ale Isabell zawsze
mnie łapała. Zadzwoniłam do drzwi które same się otworzyły i weszłyśmy do
środka.
W holu były wieszaki na kurtki i płaszcze,
gdy weszłam dalej usłyszałam głośną muzykę i zobaczyłam coś zupełnie innego niż
się spodziewałam. Przy lewej ścianie stał bar obsługiwany przez dwóch kelnerów,
po prawej kanapy i stoliki, na środku ogromny parkiet a za nim scena. Jeszcze
nikt nie grał ale muzyka wydobywała się z wierzy ustawionej w rogu obok sceny.
Poszukałam wzrokiem Jace’ a ale nigdzie go nie znalazłam.
-
Musimy poczekać na niego. – powiedziała Isabell gdy zobaczyła że się rozglądam
– Choć, usiądziemy bo się zaraz przewrócisz na tych szpilkach. – wyszeptała i pociągnęła
mnie na jedną z kanap.
Siedziałyśmy tak dłuższy czas, ja piłam sok
a Izzy kolejnego drinka. Niestety gdy wstała i chciała iść po następnego lekko
się zachwiała i opadła na kanapę obok mnie.
-
Chyba tam nie dojdę. Przyniesiesz mi drinka? – zapytała robiąc słodkie oczka.
Westchnęłam.
-
Dobra ale będę mogła zdjąć te głupie szpilki.
-
Spoko, gdy oni przyjdą – zamyśliła się chwile – będziesz mogła zdjąć buty. – powiedziała
a ja od razu zdjęłam szpilki i podeszłam do baru.
-
„Sex on the beach” poproszę. – siadłam na krzesełku przy barze. Długo nie
musiałam czekać, po chwili dostałam kieliszek z drinkiem. Wstałam i już byłam w
połowie drogi gdy usłyszałam gniewny krzyk:
-
Clary, co ty robisz? – tak się wystraszyłam że podskoczyłam i upuściłam
kieliszek. Gdy odwróciłam głowę okazało się że w stał Jace i wpatrywał
się we mnie miażdżącym spojrzeniem. Podszedł do mnie i stanął naprzeciwko –
Dlaczego?
-
Co, dlaczego? – spytałam zdezorientowana.
-
Dlaczego uwzięłaś się na nasze dziecko?
-
Jace, nie rozumiem. Możesz mówić jaśniej?
-
Dlaczego chcesz się go pozbyć?
-
Kogo? Naszego dziecka? – spytałam z niedowierzaniem.
-
A niby dlaczego byś piła, może zechcesz powiedzieć?
-
Ja nie piłam żadnego alkoholu. – nie wiedziałam co mam zrobić. Do oczu zaczęły
napływać mi łzy – Jak mogłeś coś takiego pomyśleć. Ja ryzykuję życiem dla
naszego dziecka a ty oskarżasz mnie że piję alkohol?!!! – ostatnie zdanie
wykrzyczałam tak głośno że Alec i Magnus zeszli z góry.
-
Co się stało? – zapytał Alec
-
Twój parabatai oskarżył mnie o to że chce się pozbyć naszego dziecka… tylko
dlatego że zobaczył jak niosłam drinka dla Izzy. – powiedziałam i pobiegłam do
jednej z gościnnych sypialni Magnusa. Zamknęłam drzwi runą i usiadłam na łóżku.
-
Clary, nie chcę na ciebie naciskać, ale za 30 minut przychodzą goście. –
powiedział Magnus zza drzwi, po namyśle dodał – Jeśli chcesz mogę ich odwołać.
-
Nie. Zaraz się uspokoję i wyjdę. Potrzebuje tylko trochę czasu. – odkrzyknęłam
i weszłam do łazienki. Szybko zmyłam resztki makijażu i nałożyłam nowy.
Isabell już tyle wypiła że nie powinna
zaważyć. – pomyślałam i wyszłam z pokoju. Przed drzwiami stał Jace. Dopiero
teraz zagwarzyłam w co jest ubrany czyli: czarny podkoszulek, czarne dżinsy i
eleganckie buty. Włosy oczywiście zmierzwione. Podszedł do mnie, przytulił i
szepnął.
-
Przepraszam. Powinienem bardziej ci ufać. – pocałował mnie w policzek – Czuje
się jak ostatni dupek.
-
Też bym się tak czuła na twoim miejscu. – mruknęłam i pocałowałam go delikatnie
w policzek – Rozumiem że Isabell ci wszystko wytłumaczyła. – szepnęłam i
pociągnęłam go w stronę salonu. On jeszcze powiedział że Izzy jest zbyt pijana
żeby cokolwiek mówić.
Reszta imprezy przebiegła bardzo spokojnie.
Trochę tańczyliśmy, trochę piliśmy (ja sok) i rozmawialiśmy. Przez cały czas
Jace nie opuszczał mnie na krok, ale mi to nie przeszkadzało. Teraz
siedzieliśmy i rozmawialiśmy z Moniką, która jest wampirem i starą przyjaciółką
Magnusa.
-
Która godzina? – zapytałam już sennym tonem
-
Jest 1:30. Chyba powinniśmy się zbierać. – stwierdził Jace a gdy ja pokiwałam
głową, wstał i wyciągnął do mnie rękę którą przyjęłam.
Wyszliśmy na dwór, było mi trochę zimno bo
byłam tylko w płaszczu. Szliśmy przez puste ulice, Jace się lekko chwiał ale
doszliśmy do Instytutu bez problemu. Zaprowadziłam go do jego pokoju i
pocałowałam na dobranoc. Później wzięłam kąpiel i przebrałam się w piżamę.
Ułożyłam się w łóżku ale sen nie przychodził. Myślałam jak będzie wyglądać
nasze dziecko i po kim odziedziczy charakter. Zasnęłam dopiero nad ranem…
-----------------------------------------
Mam nadzieje że się wam spodoba.
Wika
Rozdział fantastyczny. Prawie cały czas się uśmiechałam. Reakcja Jace'ego na tego drinka bezcenna. XDXDXD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny oraz dawaj mi tu NEXT !!!
:D Jej jaki fajny rozdział i nie mogę zapomnieć miny naszego Jace
OdpowiedzUsuń:3.
Weny życzę
Hhahahahhahaha Jace z tym drinkiem !XD Jesteś mistrzynią XDXDXD
OdpowiedzUsuń