Mam nadzieje że się wam podoba.
Rozdział 13
Jace
Wróciliśmy do
Instytutu. Clary poszła do Magnusa żeby zbadał jej ranę. Musiałem odreagować.
Poszedłem do Sali treningowej i zacząłem rzucać sztyletami do celu. Trafiłem 5
razy w środek i usłyszałem oklaski. Za mną stał Markus, podszedłem do niego.
- Jak mogłeś? – wysyczałem wściekły.
- Co? – zapytał zdezorientowany.
- Jak mogłeś zabrać Clary na polowanie?
- Normalnie, ma w programie zabicie 20 demonów miesięcznie.
Dlaczego nie chodzi z wami na polowania?
- Ty nie wiesz? – zapytałem zdziwiony.
- Czego? Czy to ma związek z tym że nie może pić alkoholu?
- Proponowałeś jej alkohol?!! Jaki z ciebie debil, ona jest
w ciąży!!! – nie wytrzymałem i skoczyłem na niego ze sztyletem. On odskoczył a
mnie odciągnęły silne ramiona. Przede mną ukazała się twarz Clary, objęła moją
twarz rękami.
- Ciii, już spokojnie. – przestałem się rzucać – Alec puść
go. – uwolnił mnie. Rudowłosa przytuliła mnie a mój gniew wyparował – Ja
porozmawiam z Markusem. A ty idź z Alekiem. – pocałowałem ją w czoło i
wyszedłem ale zostałem na korytarzu żeby się przysłuchiwać.
Clary
- O co się pokłóciliście? – zapytałam gdy Jace wyszedł.
- Ty jesteś w ciąży z nim? – zapytał zszokowany, wskazując
na drzwi.
- Jeśli mówisz o Jace’ ie to tak. Ale nie rozumiem o co ci
chodzi, to nie twoja sprawa. – warknęłam.
- Ależ moja, siostrzyczko. – powiedział i szeroko się
uśmiechnął. Zatkało mnie i w tej samej chwili zdarzyły się trzy rzeczy.
Pierwsza drzwi się otworzyły i stanął w nich Jace z mieczem w gotowości. Druga,
zaczęły się palić zasłony. Trzecia, zaczęłam biec do drzwi a Markus stał i
patrzył jak zahipnotyzowany w ogień.
- Markus, rusz się! – krzyknęłam i wypadłam na korytarz –
Magnus!! Magnus, pomocy!! – wrzasnęłam i starałam się uspokoić. Po chwili
objęły mnie czyjeś ramiona, próbowałam się wyrwać ale zrozumiałam że to Jace i
się uspokoiłam. – Przepraszam. – wyszeptałam i opadłam z sił. Nie mogłam się
ruszyć. Po pewnym czasie do sali wbiegł Magnus i ugasił ogień. Chwiejnie
wstałam i poszłam razem ze wszystkimi do salonu.
Opowiedziałam im
wszystko co się stało w Sali.
- Ale jak to jesteś bratem Clary? – zapytała Isabell.
- To było dwadzieścia lat temu. Moja matka była biedną
przyziemną a Valentin zawrócił jej w głowie pieniędzmi, spotykali się przez
rok. Gdy moja matka dowiedziała się że jest w ciąży powiedziała to ojcu a ten
dał jej pieniądze i wynajął domek w Idrisie. Wychowywała mnie samotnie i
wszystkim mówiła że jest nocnym łowcom. Gdy miałem 13 lat zmarła. Wtedy zabrali
mnie do sierocińca. Żyłem tak do 16 roku życia, później uciekłem. Mieszkałem z
przyziemnymi, ciągle się przeprowadzałem i pracowałem dorywczo. Gdy skończyłem
18 lat wróciłem do Idrisu i do bycia Nefilim. No i tak to właśnie ze mną było.
– zakończył opowieść i popatrzył na nas badawczo.
- I
jak możesz uczyć mnie runów skoro masz... Ile masz lat? - powiedziałam, byłam
bardzo zdezorientowana.
- Mam 21 lat. Clary, nie jestem taki jak Jonathan, nie byłem eksperymentem Valentin'a i nie jestem jego wysłannikiem. Wróciłem bo chciałem poznać moją siostrę. - tłumaczył się.
- Dobra a jak trafiłeś do nas? - zapytała podejrzliwie Isabell.
- Zobaczyłem nazwisko Morgenstern i postarałem się o tę posadę. A gdy dowiedziałem się że mam siostrę byłem strasznie szczęśliwy. - powiedział z uśmiechem.
- I ja teraz ma wyglądać wasze życie? - zapytał Alec, odezwał się po raz pierwszy.
- Wiem że łatwo mi nie zaufanie ale chce po prostu czasami z tobą porozmawiać, Clarisso. Chce widzieć moją siostrzenicę jak się rozwija, chce żeby mnie poznała. - powiedział i popatrzył na mnie prosząco.
- Pomyślimy jutro razem z Marys a teraz jest już 23 i ja mam zamiar iść spać. Dziękuje, przepraszam za znaczy szczenię sali i dobranoc.
Wyszłam z salonu i udałam się do mojego pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i ułożyłam się do łóżka...
- Mam 21 lat. Clary, nie jestem taki jak Jonathan, nie byłem eksperymentem Valentin'a i nie jestem jego wysłannikiem. Wróciłem bo chciałem poznać moją siostrę. - tłumaczył się.
- Dobra a jak trafiłeś do nas? - zapytała podejrzliwie Isabell.
- Zobaczyłem nazwisko Morgenstern i postarałem się o tę posadę. A gdy dowiedziałem się że mam siostrę byłem strasznie szczęśliwy. - powiedział z uśmiechem.
- I ja teraz ma wyglądać wasze życie? - zapytał Alec, odezwał się po raz pierwszy.
- Wiem że łatwo mi nie zaufanie ale chce po prostu czasami z tobą porozmawiać, Clarisso. Chce widzieć moją siostrzenicę jak się rozwija, chce żeby mnie poznała. - powiedział i popatrzył na mnie prosząco.
- Pomyślimy jutro razem z Marys a teraz jest już 23 i ja mam zamiar iść spać. Dziękuje, przepraszam za znaczy szczenię sali i dobranoc.
Wyszłam z salonu i udałam się do mojego pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się w piżamę i ułożyłam się do łóżka...
Isabell
Rano poszłam do matki Clary, nie mogłam uwierzyć. Clary ma przyrodniego brata!! Ale bez demonicznej krwi, on jest normalnym Nefilim.
Zapukałam do drzwi. Otworzył mi Luk.
- Co tutaj robisz? - zapytał zdziwiony.
- Mogę porozmawiać z Jocelyn?
- Tak, oczywiście.
Weszliśmy do środka i zaprowadził mnie do salonu. Na środku stało krzesło, na przeciwko sztaluga a na krześle siedziała Jocelyn.
- Dzień dobry. Co cię do nas sprowadza Isabell?
- Czy to możliwe żeby Valentin miał dziecko z przyziemną?
- Czyli jednak. Posłuchaj, przede mną miał wiele kobiet, przyziemnych. Możliwe że z jedną miał dziecko. Ale o co chodzi?
- Markus, mowy trener Clary mówi że jest jej przyrodnim bratem. Nie wiemy co robić.
- Trzymajcie go na dystans ale bądźcie dla niego mili. To moja rada.
- Dziękuje, muszę już iść. Dowodzenia. - powiedziałam i wyszłam.
Szłam przez park, za drzewem zobaczyłam Jace' a z jakąś blondynką. Podeszłam bliżej ale ukryłam się za krzakami. Zaczęli się całować. Już chciałam skoczyć na niego z pięściami kiedy jakieś ręce zamknęły mi usta i odciągnęły od krzaków. Poczułam uderzenie w głowę, później zapadła ciemność...
Jace
Zostawiłem karteczkę dla Clary żeby, jak się obudzi przyszła do parku. Poszedłem w miejsce o którym wiedzieli tylko Nocni Łowcy. Rozłożyłem piknik i czekałem na ławce przed wejściem.
Clary
Poszłam do parku tak jak było na liściku. Szłam główną ścieżką kiedy zauważyłam Jace' a. Ale nie samego, całował się z jakąś blondynką. Do oczu zaczęły napływać mi łzy, odwróciłam się i pobiegłam do bramy ( wyjścia z parku ). Nagle drogę zagrodziła mi jakaś postać. Rozpoznałam go przez łzy.
- Co się stało? - zapytał Jace.
- Ty draniu, jak mogłeś? Nie chcę cię widzieć. - wykrzyczałam i ominęłam go. Jak on mógł się znaleźć tu skoro przed chwilą był tam.
Wbiegłam do Instytutu jak burza. Zabrałam walizkę z szafy i zaczęłam do niej pakować ubrania. Usłyszałam pukanie, uchyliłam drzwi. Stał w nich Alec ze zdezorientowaną miną.
- Clary, co się stało?
- Jace to kompletny dupek. Wyprowadzam się do Magnusa. Powiedz twojemu parabatai żeby się do mnie nie zbliżał. I przekaż mu ten pierścień. - powiedziałam, zdjęłam pierścień z palca i podałam mu. Ręce zaczęły mi drżeć - Wracam do pakowania się. Zechcesz mi pomóc znieść to na dół? - wzięliśmy walizki i wyszliśmy na dwór. Wysunęłam rączki z walizek i ruszyłam w stronę domu Magnusa...
---------------------------------------------
I jak się podoba?
Mam nadzieje że przypadnie do gustu.
Wika
Błagam, powiec, że to nie był Jace. On nie mugł by zdradzić Clare !!!
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział. Dawaj mi tu szybko NEXT!!!
O Łał tego to sie nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię i twojego bloga dlatego nominuję cię do Liebster Blog Award!!! Więcej tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.de/2015/03/liebster-blog-award.html
PS: Czekam na NEXT!!!♥♥♥
do listy piosenek
OdpowiedzUsuńmożesz dodać też when the darknes came