poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 11

Mam nadzieje że tym rozdziałem wynagrodzę wam wczorajszy post.

Rozdział 11
Clary

   Alec, Robert i Luck patrzyli na mnie z podziwem i lękiem, pewnie bali się że zaraz zniknę. Uśmiechnęłam się szeroko a Marys zaczęła dziwnie oddychać i osunęła się w ramiona Roberta.
- Gdzie mama? – zapytałam. Na moje słowa Simon zerwał się z miejsca, podbiegł do mnie i przytulił.
- Clary? Ty żyjesz? – zapytał Luck zdławionym tonem. Wyglądał jakby z całych sił powstrzymywał łzy.
- Tak żyje. Ja tylko rozmawiałam z Razjelem. – po tych słowach przypomniałam sobie co powiedział o nowym runie. Zsunęłam niżej sukienkę i zobaczyłam, tuż nad sercem, anielską runę która była koloru złota. Wszyscy na mnie spojrzeli.
- Clary, skąd to masz? – zapytał Jace
- Od Anioła. Dał mi moc żebym mogła nas chronić.
- Nie rozumiem. Jaką moc? – wtrącił zdziwiony Luck
- Dajcie szklankę z wodą. – powiedziałam a gdy postawili szklankę przede mną, skoncentrowałam się na wodzie. Kiedy otworzyła oczy zobaczyłam kule wody unoszącą się nad stołem a wszyscy wpatrywali się w nią z niedowierzaniem i osłupieniem. - Starczy. – powiedziałam a kula wody spadła na stół i opryskała wszystkich – Boże, przepraszam. – zaczęłam się tłumaczyć – Rzeczywiście potrzebuje treningu. – mruknęłam pod nosem.
- Czyli co? Panujesz nad wodą? Czy co? – zapytał Simon
- Dokładniej nad wszystkimi żywiołami. Ale muszę się podszkolić. – spojrzeli na mnie zdziwieni – No wiecie, potrenować.
- Córeczko? – odwróciłam się. W drzwiach stała mama ze łzami w oczach. Podbiegłam do niej i ją uściskałam. – Moja kochana córeczka żyje!!! – wykrzyczała na cały głos. Do pokoju wszedł Magnus z Markusem.
- Co… - zdążył wykrztusić Markus zanim rzuciłam się do przytulania Magnusa.
- Dziękuje. – powiedział gdy się od niego odsunęłam.
- Za co? – zapytałam a Magnus popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nie ważne. – wymruczał i podszedł do Aleca. Znów mi zaburczało w brzuchu i położyłam na nim rękę.
- No to, możemy coś zjeść? – zapytałam a wszyscy wybuchli śmiechem.
- Choć do kuchni, zrobiłam zapiekankę. – powiedział Isabell i objęła mnie ramieniem. Popatrzyłam na innych przerażona.
- Chyba jednak nie jestem tak głodna jak myślałam. Mogę zjeść później. – powiedziałam mając nadzieje że uwierzy, choć w to wątpiłam.
- Spokojnie Marys gotowała, ja się tylko przyglądałam. -  na te słowa odetchnęłam z ulgą a wszyscy znów się zaśmiali.

[

   Po 30 minutach byłam już najedzona, zbadana przez Magnusa, który powiedział że wszystko jest w jak najlepszym porządku, i siedziałam z Jace’ em w naszym pokoju.
- Proszę opowiedz, co się działo kiedy byłam nieprzytomna?
- Gdy usłyszałem krzyk Izzy przybiegłem do salonu i zobaczyłem ciebie. Miałaś sine usta i zamknięte oczy, byłaś lodowata. Potem Magnus zamknął się z tobą w pokoju a gdy wyszedł wiedziałem… - nie mógł tego wykrztusić - że nie żyjesz. Potem płakałem przy tobie przez dwa dni. – gdy wspominał że płakał na jego twarzy pojawił się grymas – Aż Alec powiedział że trzeba przygotować pogrzeb. Wtedy istniały dla mnie tylko treningi, pewnego razu walczyłem z kukłą i myślałem że już nigdy cię nie zobaczę. Wtedy miecz wypadł mi z ręki a gdy go podniosłem chciałem wbić go sobie w serce bo pomyślałem że nie tylko straciłem ciebie ale i nasze dziecko. Ale Isabell weszła w odpowiednim momęcie, wyrwała mi miecz i na mnie nakrzyczała. – tu lekko się uśmiechnął – Clary, ja nie pamiętam jak ci się oświadczałem, jak się całowaliśmy, jak dowiedziałem się że będę ojcem ale wiem jedno, kocham cię.
- Naprawdę? Zakochałeś się we mnie drugi raz? – spytałam bo nie wierzyłam.
- Tak. Mogę cię pocałować? – spytał niepewnie a ja zamiast odpowiedzieć przycisnęłam wargi do jego ust. Całowaliśmy się dłuższą chwilę aż musieliśmy zacząć oddychać.
- Clary, ja wszystko pamiętam!!! – wykrzyczał i zaczął mnie całować namiętnie ale i delikatnie, tak jak tylko on mnie całował. – Ale jak? – wydyszał gdy się od siebie odsunęliśmy. Wstał i patrzył na mnie jakbym była pierwszą gwiazdą na niebie.
- Powiem tyle : Anioł mi pomógł. – powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam. Nachylił się do mnie i myślałam że chce mnie pocałować ale poczułam jego ręce pod kolanami i plecami. Podniósł mnie i zaczął iść w stronę drzwi. – Co ty robisz, wariacie? – zapytałam i się zaśmiałam.
- Wszyscy muszą się dowiedzieć że pamiętam! – powiedział, objęłam rękami jego szyję.
   Doszliśmy do Sali treningowej gdzie byli już wszyscy oprócz Jocelyn, Lucka i Marys. Jace wniósł do środka i postawił ale objął żebym mu nie uciekła. Uśmiechnęliśmy się.
- Pamiętam. Wszystko pamiętam!! – krzyknął gdy wszyscy się na nas popatrzyli.
- Ale jak…? Dlaczego? – pytali wszyscy zdezorientowani.
- Dzięki mojej anielicy. – powiedział, porwał mnie w ramiona i zakręcił nami. – Pocałowała mnie i wszystko wróciło. Moja kochana. – wymruczał mi we włosy.
- Po pierwsze to zasługa Anioła a nie moja, a po drugie : nigdy nie mówiłeś do mnie kochana. – udawałam obrażoną. Przyciągną mnie do siebie bliżej i namiętnie pocałował – No dobra, mogę ci wybaczyć. – zaśmiałam się.

[

- A teraz co chcesz robić? – zapytał gdy wróciliśmy do pokoju.
- Nie wiem… może to? – powiedziałam i przyciągnęłam go do siebie. On się tego nie spodziewał i przewróciliśmy się na łóżko, pocałowałam go zachłannie.
- Nie wiem czy możemy… A jak to zaszkodzi dziecku? – zapytał niepewny.
- Nie zaszkodzi. – popatrzył na mnie nieprzekonany – Pytałam Magnusa.
   Nasze ubrania po chwili były na podłodze a my dalej się całowaliśmy…
-----------------------------------------------
Trochę nijaki ale mam nadzieje że się spodoba.
Wika

4 komentarze:

  1. Jest super nie mogę doczekać się nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie waż mi tu twierdzić, że to jest nijakie bo to czyste kłamstwa!!!
    Boskie, niesamowite... Po prostu WOW!!! ♥♥♥
    Błagam dawaj mi tu szybko NEXT!!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ci dam NIJAKI !!! Rozdział B.O.S.K.I <33333
    PS. U mnie też jest NEXT ;)

    OdpowiedzUsuń