Rozdział 10
Clary
Najpierw była
ciemność. Potem pojawiło się małe światełko które z każdą sekundą rosło. W
końcu ukazał mi się Anioł Razjel. Był piękny, jego skrzydła wręcz świeciły
złotem.
- Clarisso, na twoją rodzinę czeka bardzo dużo
niebezpieczeństw. Musisz chronić swoją córkę za wszelką cenę. Czy jesteś gotowa
oddać za nią życie?
- Tak, ona jest moim skarbem który będę chronić. Ale nie
wiem czy mi się uda. – dodałam i spuściłam wzrok.
- Pomogę ci w tym. Gdy się obudzisz będziesz miała nową runę
Anielską, tuż koło serca. Dostaniesz nowe moce, będziesz mogła kontrolować
żywioły. Ale musisz mi obiecać że będziesz trenować.
- Obiecuję. A czy możesz mi powiedzieć jak przywrócić
wspomnienia Jace’ owi? I czy wszystko w porządku z moją córką?
- Pocałuj go i zobaczysz co się stanie. A z twoim dzieckiem
wszystko dobrze.
- Dziękuje. – Anioł zniknął a ja znowu zobaczyłam ciemność.
Po pewnym czasie zaczęły od mnie docierać odgłosy. Słyszałam szloch. Kto płakał?
I dlaczego? Otworzyłam oczy i zobaczyłam że jestem w jakimś dziwnym białym
pokoju, byłam ubrana w białą sukienkę. Siadłam na łóżku.
- Isabell, gdzie my jesteśmy? – zapytałam a przyjaciółka
popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Clary, to ty? Czy zwariowałam? – zapytała i zmarszczyła
brwi. Przytuliłam ją i wstałam.
- Jesteśmy w Instytucie?
- Jace!! – wydarła się. Drzwi do pokoju się otworzyły i
stanął w nich mój ukochany. Natychmiast podbiegł do mnie, wziął w ramiona i
pocałował w czoło.
- Clary, czy ja śnie? – zapytał i lekko się ode mnie
odsunął.
- Nie, nie śnisz. Ja tu stoję naprawdę i pytam, gdzie
jestem?
- W pokoju pogrzebowym.
- Gdzie?
- Przygotowaliśmy cię do twojego pogrzebu. – powiedziała
Isabell
- Co? Mojego pogrzebu?
- Serce stanęło ci dwa tygodnie temu. – powiedział Jace
przygnębionym tonem – Myślałem nawet czy nie odebrać sobie życia ale Izzy mnie
powstrzymała. – uśmiechnął się lekko. Zaburczało mi w brzuchu a przecież skoro
jestem w ciąży to muszę się dobrze odżywiać, nie?
- Możemy iść do kuchni bo przez te dwa tygodnie bardzo
zgłodniałam. – powiedziałam i zrobiłam maślane oczka.
- Dobra, choć. – powiedział z uśmiechem i poszliśmy do
kuchni.
W środku byli
wszyscy. Moja mama i Marys szlochały a Luc, Alec i Robert próbowali je
uspokoić, Simon siedział w kącie z twarzą schowaną w rękach. Jace i Izzy weszli
pierwsi żeby nikomu nic się nie stało na mój widok. Po pewnym czasie uchyliłam
drzwi i weszłam do środka…
-------------------------------------------------------
Postaram się dodać jeszcze chociaż pół następnego rozdziału ale nie wiem czy mi się uda.:'-)
Wika
NARESZCIE!!! Już myślałam, że zaraz padnę jeśli nic nie dodasz.
OdpowiedzUsuńRozdział nieziemski tylko dlaczego w takim momencie?!!! ♥♥♥ Ty mnie dziewczyno wpędzisz do grobu!!! Ja chcę jeszcze. Dodaj NEXT szybko i czy mogę liczyć na następny post na twoim drugim blogu o trylogii czasu??? ;-D
Tylko nie złość się, ale mnie uzależniłaś na całego. Ciągle wchodzę na twoje blogi i sprawdzam czy jest tam coś nowego. ♥♥♥ Pozdrawiam i weny!!!! ♥♥♥
PS. Błagam cię normalnie na kolanach! ;-D
Rozdział B O S K I <3<3<3 Aż się łezka w oku zakręciła :'((( Tylko uważam, że mogłaś nieco bardziej pod koniec rozwinąć te uczucia wszystkich no, bo w końcu Clary z martwych wstała XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na NEXTA !!!
PS. Chyba się nie pogniewasz, jeśli dodam twojego bloga do polecanych :)))
UsuńSuper rozdział. I czekam na next. Byle szybko bo padnę
OdpowiedzUsuńZabijesz mnie albo ja cię zabiję; D czego w takim momencie.... Dodaj szybko nexta bo umrę jak Clary. ;*
OdpowiedzUsuńRozdział super <33. Kobieto no wiesz w takim momencie? Czekam na next ;*
OdpowiedzUsuń