Mam dzisiaj mało czasu więc rozdział jest krótki. Ale mam nadzieje że się spodoba.
Miłego czytania!
Rozdział 23
[ Clary [
Przebrałam się w wygodne ciuchy i wzięłam broń. Dwadzieścia sztyletów do
rzucania, może to dużo ale postaram się obejść bez walki wręcz. Seraficki miecz
i łuk z pełnym kołczanem. Podeszłam pod drzwi, jeszcze nikogo nie było więc
usiadłam po turecku na podłodze. Po 15 minutach przyszedł Alec z Simonem w
rynsztunkach bojowych.
- A Simon to gdzie idzie? – zapytałam
zdziwiona.
- Ratować twojego narzeczonego. –
fuknął – W sumie to mogę zostać, i tak go nie lubię.
- Simon był na ceremonii. Ma już runy.
– wtrącił Alec.
- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? –
chciał coś powiedzieć ale doszła do nas Isabell.
- Już są wszyscy? – zapytała.
- Czekamy jeszcze na Markusa. –
odpowiedziałam.
- Ile można się ubierać? – zapytała na
co wszyscy wybuchli śmiechem.
- Markus, co ty robisz?!! –
usłyszeliśmy krzyk i drzwi windy się otworzyły. Wyszedł z niej Markus ciągnąc
za sobą Natalie.
- Ona jest zdrajczynią! – rzucił ją pod
nasze stopy a ja znów poczułam ten ból, wsparłam się na Izzy i złapałam za
brzuch.
- Zabierz ją od niej! Na pewno jesteś w
stanie tam iść? – zapytała Isabell gdy siadłam na jednej z ławek.
- Tak, tak. Mam tak tylko przy niej.
Teraz już w porządku. – mruknęłam, ale nie wiem kogo uspokajałam: Izzy czy
siebie.
- Ona rzuciła czar na Jace’a. –
oświadczył Markus.
- Dobra, Markus, idź ją zamknij w
lochach. – powiedział Alec podchodząc do mnie – Na pewno chcesz tam iść? Może
jednak zostaniesz? – pokręciłam z uporem głową.
- Żeby tu zostać to musiała by chyba
zacząć rodzić. – zaśmiał się Markus, który właśnie wracał.
-Nawet w tedy by nie została, jest zbyt
uparta. – burknęła Izzy.
- Dobra, już cicho! – natychmiast
zamilkli – Trzeba iść.
Wyszliśmy i ruszyliśmy do domu mojej mamy i ojczyma.
[
Stanęliśmy przed domem i stwierdziłam że jest za cicho, nawet jak na
pierwszą w nocy. Zadzwoniliśmy do drzwi, raz, drugi, trzeci, czwarty. W końcu
poddałam się i wyjęłam klucz, przekręciłam go w zamku i weszłam. Poczułam lekki
ból ale go zignorowałam i poszłam dalej. Reszta weszła za mną i ktoś zapalił
światło, zamurowało mnie.
Wszystkie meble były poprzewracane i zniszczone. Obrazy pocięte a
ulubiony wazon mamy rozbity w drobny mak.
- Tak samo jak wtedy gdy ojciec porwał
mamę. – wyszeptałam i sięgnęłam po sztylet. Poczułam jak ktoś dotyka mojego
ramienia. Błyskawicznie się odwróciłam i przycisnęłam Aleca do ściany – Nie rób
tak więcej. – wysyczałam i oderwałam się od niego – Czuję jakby historia się
powtarzała. – powiedziałam po chwili.
Sprawdziliśmy wszystkie pokoje, we wszystkich to samo. Wszystko
poniszczone i żadnej żywej duszy. Niestety czuła się coraz gorzej.
- Dobra, musimy ustalić co robimy
dalej. – powiedziałam gdy zebraliśmy się w kuchni.
- Może go namierzyć – zaproponował
Markus.
- Nie trzeba. – odezwał się zimny,
kobiecy głos. Odwróciliśmy się w stronę drzwi i zobaczyłam Jace’a
uśmiechającego się przebiegle.
---------------------------------------
Piszcie komentarze!
Ps. Powinien być nowy rozdział (na drugim blogu).
Wika
Jestem strasznie ciekawa co bedzie dalej *o* Dawaj jak najszybciej nexta !!!!! ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSuper rozdział. jestem ciekawa co dalej. Prosze dodaj szybko next.
OdpowiedzUsuńProszę daj NEXTA DZISIAJ !!! PLEASE !!!<3 Rozdział BOSKI ! Masz naprawdę ogromny talent i nie zapominaj tego. Cieszę się, że założyłaś tego bloga. Jet on uważam jeden z najlepszych jakie czytałam :)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział zawsze jak wracam ze szkoły to mam co czytać czekam na next
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział!!! Błagam dodaj szybko NEXT!!!!
OdpowiedzUsuńNiech Jace w końcu będzie sobą. ♥♥♥
Dużo weny!!!!