No i mam następny rozdział! Życze miłej lektury! :-)
Rozdział 17
Isabell
- C… co? – byłam przerażona, smutna i
wściekła, wściekła na samą siebie za to że nie mogę nic zrobić. Jak to możliwe?
Przecież my mamy runy! Jeszcze żaden Nefilim nie umarł na choroby
przyziemnych!! – Wyleczysz go z tego?
- Tak. Będę musiał zrobić wywar. –
mówił to ze spokojem co mnie jeszcze bardziej rozzłościło.
- Ale jak? Dlaczego? Przecież my nie
chorujemy na takie choroby. – odezwał się Jace.
- Ale on nie tylko jest Nocnym Łowcom.
Jest w połowie wilkołakiem.
Po tych słowach Adam zesztywniał i wpatrywał się w czarownika.
- Będę już szedł. – powiedział i zaczął
się odwracać ale złapałam go za ramie.
- Wracasz z nami do Instytutu. Jesteś
wilkołakiem i kiedyś byłeś zaręczony z Marys, tak?
- Tak. – odpowiedział słabo a oczy
Magnusa zalśniły.
- No to mamy rozwiązanie. Dobra, wy
przejdziecie przez bramę do Instytutu a ja zajmę się wywarem.
- Clary, spakuj się, przyjdę po ciebie
później. – popatrzeliśmy na nią. Leżała zwinięta w kłębek i smacznie spała.
Uśmiechnęłam się na ten widok.
- Ja się zajmę jej rzeczami a ty ją
zabierz i nie budź. Była wyczerpana. – powiedział Magnus i zaczął tworzyć
bramę. Jace wziął Clary na ręce i wszedł w portal a ja tuż za nim, ciągnąc
Adama.
[
Marys
Byłam w gabinecie kiedy usłyszałam huk dochodzący z kuchni. Szybko tam
pobiegłam i zobaczyłam Jace’a niosącego Clary a za nim Isabell ciągnącą
jakiegoś mężczyznę. Podbiegłam do mojego syna.
- Co się stało? – zapytałam na co on
westchnął.
- Najpierw się rozstaliśmy, Clary się
wyprowadziła do Magnusa i Aleca. Potem się pogodziliśmy.
- Ale co jej jest? – dopytywałam się
ale nie mogłam oderwać oczu od mężczyzny.
- Nic, tylko śpi. A czy mogę zanieść ją
do łóżka?
- Tak, tak idź. – mruknęłam dalej
wpatrując się w te ciemno brązowe oczy. Ja je znam – Kto to jest?
- Nie poznajesz mamo. Przecież byliście
narzeczonymi, miałaś z nim córkę a teraz dowiedziałam się że Alec jest jego
synem! Musisz go pamiętać!! – krzyczała Isabell.
- Nie odzywaj się tak do matki. –
zrugał ją gość. To ten sam głos który kiedyś słyszałam codziennie. Stąd znam
te oczy? Ale to nie możliwe. On nie mógł wrócić.
- Adam. – szepnęłam i wpadłam w jego
ramiona. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Łzy szczęścia. Wrócił!
Isabell
Mama rzuciła mu się w ramiona a on ją przygarnął do siebie.
- Zostawiłeś mnie! Jak mogłeś?! –
zapytała odsuwając się od niego.
- Ja cię nigdy nie chciałem zostawiać,
ale gdy wróciłem miałaś dziecko i chłopaka. Byłaś szczęśliwa. Chciałem dać ci
spokój! – mówił coraz głośniej.
- Ale to było twoje dziecko! Nie miałam
chłopaka. Miałam tylko Roberta który w tamtych czasach po prostu chciał mi
pomóc. A co innego mogłam zrobić? Byłam samotna i do tego spodziewałam się
dziecka! On mi tylko pomagał, nie byliśmy razem! – ostatnie wykrzyczała i
wybuchła płaczem.
Nie mogłam tego słuchać, wyszłam. Po drodze zajrzałam jeszcze do
„państwa zakochanych”. Smacznie spali, Clary wtulona w Jace’a a on ją
obejmujący. Tak słodko.
Po chwili wpatrywania się w nich poszłam do swojej sypialni. Umyłam się,
przebrałam i położyłam spać. Długo nie czekałam, po chwili wpadłam w objęcia
Morfeusza…
-----------------------------------------
Mam nadzieje że się spodobało.
Jeszcze raz bardzo wam dziękuje że czytacie moje beznadziejne opowiadanie.
Wika
Sie dzieje :D Rozdział suuper i czekam naa neexta ^^
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam, Alec pół wilkołakiem. Rozdział jest cudowny, czekam co będzie dalej
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award !! Wiecej info u mnie ;3 http://wszystkokiedysupada.blogspot.com/2015/03/liebster-blog-award.html#comment-form
OdpowiedzUsuńO ja tego się nie da opisać ałowami. WOW!!!
OdpowiedzUsuń