Rozdział dedykuje paulinie patrycji, dziękuje za wszystkie komentarze i za to że jesteś ze mną.
Rozdział 28
[ Jace [
Stałem pod drzwiami kuchni i przysłuchiwałem się rozmowie dziewczyn.
Dalej byłem zdania że nie powinniśmy ufać Kamile, ale to jak odnosiła się do
Clary, jakby były bardzo dobrymi przyjaciółkami. Nie podobało mi się to.
Uchyliłem drzwi żeby lepiej słyszeć.
- Nie zdziw się jeżeli będziemy ubierać
się na biało. – powiedziała Clary, gdy usłyszałem jej smutny głos myślałem że
moje serce rozsypie się na milion kawałków.
- Biały jest na żałobę, tak? – Kamila
mówiła jakby zgadywała. Ona rzeczywiście dużo nie wie o naszym świecie albo umie
przekonująco kłamać.
Clary coś wyszeptała ale nie byłem w stanie dosłyszeć co, zrozumiałem
tylko niektóre słowa: Simon i brat.
- A teraz powinnaś iść spać, jutro
czeka nas męczący dzień. Zakupy z Izzy to najgorszy trening jaki można wymyślić,
zobaczysz. – dodała głośniej i zaśmiały się.
- Dobranoc, obydwóm paniom. – pogłaskała
Clary po brzuchu i zaczęła iść w stronę drzwi. W ostatniej chwili schowałem się
za rogiem. Wyszła z kuchni i weszła po schodach prowadzących do pokoi.
Usłyszałem wjeżdżającą windę i odwróciłem się w tamtą stronę.
- Później porozmawiamy o podsłuchiwaniu.
– syknęła Clary kiedy przechodziła koło mnie. Podeszliśmy pod drzwi i
czekaliśmy.
Winda otworzyła się z głośnym trzaskiem i wyszli z niej: Marys, Alec i
Jocelyn.
- Córeczko. – wyszeptała Jocelyn i
przytuliła Clary.
- Mama. – uśmiechnęła się Clary –
Dobrze się czujesz?
- Tak, wszystko w porządku. – odsunęła
się od mojej narzeczonej – Gdzie Isabell?
- Jest zdruzgotana. – powiedziałem i
objąłem Clary, wtuliła się we mnie.
- Wszystkim teraz będzie ciężko. –
powiedziała Marys – Idę do gabinetu.
- Musimy ci coś powiedzieć. – powiedziała
Clary. Wszyscy popatrzyli na nią zdziwieni a ja zdezorientowany – Jace ma
przyrodnią siostrę która śpi w jednym z pokoi gościnnych.
- Co? Jak to możliwe? – zapytał Alec.
- Jutro wam wszystko wyjaśnimy, dobrze?
– zapytałem.
- Dobra, ale tego to się nie
spodziewałem. – mruknął Alec.
- A, i jeszcze jedno, ona jest w
połowie demonem. – dodała Clary.
- Niemożliwe, jedynym pół demonem – pół
Nocnym Łowcą jest Tessa. Zmiennokształtna która odprawiała nad tobą rytuał,
Clary. – powiedziała Jocelyn.
- Tak, ale Tessa została zrodzona a
Kamila została stworzona. – powiedziała Clary. Wiedziałem że zaraz zacznie się
kłótnia.
- Koniec tej rozmowy na dzisiaj! –
ucięła Marys – Idziemy odpocząć, to był męczący dzień. – wszyscy zgodnie poszli
do swoich pokoi.
Poszedłem pod prysznic a Clary przebrała się i położyła spać. Ciepła woda
zmywała ze mnie krew i błoto, wyszedłem z łazienki owinięty w ręcznik. Clary
jeszcze nie spała tylko przyglądała mi się z uśmiechem, sięgnąłem do komody po
spodnie do spania.
- Musisz się ubierać? – usłyszałem
słodki głos mojej narzeczonej i odwróciłem się. Podeszła do mnie i namiętnie pocałowała
zarzucając ręce na moją szyje, oddałem pocałunek – Co ty na to? – zapytała
kiedy się od siebie dosunęliśmy ciężko dysząc.
- Może być. – mruknąłem, podniosłem ją
i delikatnie położyłem na łóżku.
Pocałowałem ją żarliwie, jęknęła gdy zacząłem skubać skórę jej szyi.
Wróciłem do jej ust, zassałem jej dolną wargę. Clary błądziła rękami po moich
plecach, oderwałem się od niej i złapałem róg jej koszulki nocnej. Wygięła się
w łuk żebym mógł zdjąć z niej ubranie. Przewróciła nas tak że teraz siedziała
na mnie okrakiem i całowała mnie po torsie. Jęknąłem z przyjemności.
- Kocham cię. – wyszeptałem.
- Wiem. – pocałowała mnie wyrażając
całą swoją miłość, nie pozostawałem jej dłużny – Ja ciebie też. – wysapała
zanim znowu złączyła nasze usta…
[ Isabell [
Obudziłam się w środku nocy, na zegarku była 3:45. Leżałam w ramionach…
Markusa! Co się wczoraj stało?
[ Wspomnienia Isabell [
Markus przyniósł mnie do łóżka po tym jak dowiedziałam się o
śmierci Simona. Gdy chciał wyjść złapałam go za rękę i powiedziałam:
- Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Jeśli nie chcesz żebym sobie poszedł to mogę zostanę.
- Zostań.
Usiadł na krześle obok toaletki i przyglądał mi się.
Zasnęłam z głową na mokrej poduszce, mokrej od moich łez.
[
Sen był potworny, nie chce go nawet sobie przypominać ale
pamiętam jak się obudziłam. Markus przytulał mnie i szeptał uspokajające słowa:
- Ciii, nie płacz. Jestem przy tobie, spokojnie. Nic ci się
nie stanie.
- Wiem że jesteś tu. – warknęłam, trochę ostrzej niż
zamierzałam. Zaśmiał się.
- Wraca moja dawna Izzy.
- Jak to „twoja”? – momentalnie oderwałam się od niego.
- Przepraszam, przejęzyczyłem się. – wstał.
- Nie idź. Proszę, przytul mnie. – zmieszany usiadł na
krańcu łóżka. Przysunęłam się do niego i wtuliłam w jego ramiona.
- Mogę coś dla ciebie zrobić?
- Wystarczy że tu jesteś. – szepnęłam – Chociaż, w sumie mam
jedną prośbę.
- Jaką? – popatrzył na mnie z uniesioną brwią. Jak on słodko
wyglądał, jak mały szczeniaczek.
- Położysz się ze mną? – zrobił jeszcze dziwniejszą minę ale
położył się za mną i objął ramieniem. Już zasypiałam kiedy wyszeptał prosto do
mojego ucha:
- Kocham cię.
[ Isabell [
Usiadłam raptownie na łóżku. On powiedział że mnie kocha, na Anioła. Ja
chyba też się w nim zakochałam. Ale nie mogę zacząć z nim chodzić zaraz po
śmierci Simona, może po żałobie? Nie… A może. Nienienie. Nie i koniec, kropka.
Nie wiedziałam co zrobić. Muszę pogadać z Clary! Wyskoczyłam z łóżka i
złapałam pierwsze ubrania jakie znalazłam, wbiegłam do łazienki. Założyłam na
siebie czarną bokserkę i zielone rurki. Okropny komplet! Ale mówi się trudno.
Delikatnie się pomalowałam i ubrałam trampki. Kiedy ja ostatni raz nosiłam
takie buty? Chyba dwa… nie, trzy lata temu!
Wybiegłam z łazienki, potem z pokoju i zatrzymałam się dopiero przed
drzwiami Clary. Zapukałam. Nic. Zapukałam jeszcze raz, tym razem głośniej i
usłyszałam jak ktoś wstaje z łóżka. Jace uchylił lekko drzwi.
- Zwariowałaś? – syknął i popatrzył na
mnie groźnie.
- Muszę pogadać z Clary. – powiedziałam
cicho.
- Teraz śpi. Ani mi się waż ją budzić!
– zaczął zamykać ale ja byłam szybsza, włożyłam stopę w szparę między framugą a
drzwiami.
- Sam mnie obudziłeś. – usłyszałam
zaspany głos mojej najlepszej przyjaciółki.
- Śpij jeszcze. Izzy może porozmawiać z
tobą jutro, prawda? – zwrócił się do mnie, dalej miał groźną minę i zaczynałam
się go naprawdę bać.
- Do jutra może stać się coś złego. –
powiedziałam, nikt nie zwracał na mnie uwagi więc weszłam do pokoju i zamknęłam
drzwi – Chodzi o Markusa.
---------------------------------------
Wcieliłam w życie mój plan dotyczący Markusa i Izzy! Nawet wymyśliłam skrót "Mazzy" !
I jak wam się podoba?
Jeszcze raz przepraszam za to że nie będzie rozdziału!
Na pocieszenie!
Czy poznajecie kto to jest? Wiecie z jakiej książki?
(piszcie w komentarzach)
Wika