Miłego czytania!
Rozdział
48
[Isabelle [
Wbiegliśmy do Sali Anioła, mama dała mi
Amandę i kazała zejść do lochów. Podobno tam jest najbezpieczniej. Weszłam do
celi w której wcześniej spała Clary i położyłam małą do łóżeczka.
- Jace! I tak tam
pójdę!! – usłyszała krzyki Clary – To ja powinnam ją zabić! Nie rozumiesz!
Pozwól mi tam iść!
- Zostajesz tutaj! Nie
pozwolę żeby nasza córka została bez matki! – krzyknął Jace. Później słyszałam
szczęk metalu i krzyk Clary – Tutaj będziesz bezpieczna. Proszę nie uciekaj. –
powiedział Jace i usłyszałam kroki. Wyszłam z celi.
- Izzy! – zawołała
mnie Clary. Była zamknięta w celi obok – Izzy, uwolnij mnie. – poprosiła.
- Jace ma racje,
powinnaś tu zostać. – powiedziałam podchodząc do niej – Nie uwolnię cię.
- Izzy… - dalej już
nie słuchałam, wróciłam do Ami i patrzyłam jak słodko śpi. Po pięciu minutach
usłyszałam syczenie, przestraszona wyjrzałam. W kracie obok była wypalona
wielka dziura, dopiero po chwili uświadomiłam sobie że za tą kratą powinna być
Clary.
- Co ona zrobiła? –
szepnęłam do siebie.
[ Clary [
Wybiegłam z celi i popędziłam schodami na
górę, niektórzy się na mnie dziwnie patrzyli. Dobrze że miałam broń bo
niemiałam gdzie się zaopatrzyć. Wybiegłam z Sali i zobaczyłam Nefilim
ustawionych w równiutkim szeregu, odszukałam wzrokiem bardzo dobrze mi znaną
złotą czuprynę. Jace stał koło Aleca i Markusa, z przodu stał Magnus i paru
innych czarowników mruczących pod nosem jakieś słowa, Maryse i Adam stali przed
moim mężem a Luke był na końcu razem ze swoim stadem.
Nałożyłam kaptur na głowę żeby nikt mnie nie
rozpoznał i zaczęłam przeciskać się do przyjaciół. Niektórzy patrzyli na mnie
jak na wariatkę ale inni ustępowali mi miejsca z wyrazem szacunku na twarzach.
Gdy dotarłam do Jace’a złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam, popatrzył na mnie
zdziwiony, nie wiedział kim jestem. Uśmiechnęłam się i puściłam jego dłoń,
chciałam już odejść ale złapał za mój kaptur i zdjął go z mojej głowy.
- Co ty tu robisz? –
syknął Alec wpatrując się we mnie groźnie, nie odpowiedziałam.
Znowu zaczęłam przeciskać się przez tłum,
szłam do przodu. Przechodziłam koło młodych i starych, zamężnych i wolnych, nie
jestem pewna, kto był kim, ale jedno wiem na pewno.
Każdy boi się śmierci.
Przepchnęłam się na sam początek i
zobaczyłam na wzgórzu całą armie demonów, niektóre były znane a innych nie było
w książkach. Zaklęłam cicho.
Obnażyłam Hesperosa i przyglądałam się
gwiazdom na nim wyrytym. Zabiłam nim brata, oby teraz mnie nie zawiódł. Po moim
policzku spłynęła jedna łza kiedy całowałam klingę, na szczęście. Taki był zwyczaj
Nocnych Łowców kiedy wiedzieli że najprawdopodobniej nie wrócą z bitwy. Kilka
osób popatrzyło na mnie z przerażeniem, w tym czarownik. Podeszłam do niego z
obnażonym mieczem, teraz patrzył na mnie cały pierwszy rząd.
- Nie daj ich
skrzywdzić, proszę. – oszołomiony Magnus skinął głową – Przekaż Jace’owi że
zawsze go kochałam. – odwróciłam się i pobiegłam w stronę wzgórza.
Usłyszałam za sobą kroki, przez tłum
przedzierał się mój mąż ze swoim parabatai i moim bratem.
- Clary! Wracaj
natychmiast! – krzyknął Markus.
- Nie mogę,
przepraszam. – powiedziałam i oddzieliłam nas ścianą wody – Przekażcie Izzy że
była najlepszą parabatai jaką można mieć. – dodałam i razem z wiatrem pognałam
na wzgórze.
Demony ruszyły w stronę Łowców, stanęłam
przed nimi i wrzasnęłam:
- Stop!!! – wszyscy
zatrzymali się i popatrzyli na mnie zdziwieni – Będę walczyć z waszą panią!
- Nie masz prawa! –
warknął jakiś eidolon.
- Mam wszelkie prawo!
– krzyknęłam w stronę największego tłumu – Jestem Clarissa Adele Morgenstern!
Jeśli wasza pani chce się zemścić za śmierć mojego brata, Johnatana, to proszę!
Może wyjść i ze mną walczyć! Ale nie pozwolę żeby zabijała innych Nefilim z
tego powodu!
- Dobrze!! –
usłyszałam potężny krzyk z końca tłumu – Będziemy walczyć!
Nagle przede mną zmaterializowała się
kobieta, Lilith. Wyjęłam Hesperosa i stanęłam przygotowana na atak.
- Nie przepuścić
nikogo! – krzyknęła do swoich poddanych, otoczyli nas.
Pierwsza rzuciłam się do ataku, uskoczyła w
bok. Nagle poczułam na ramieniu pieczenie, zrozumiałam że Lilith używa swojego
niewidzialnego bicza. Czułam jak ciepła ciecz spływa z mojego ramienia i wsiąka
w bluzkę.
Cofnęłam się dwa kroki, moja przeciwniczka
się zamachnęła i niewidzialny bicz owinął się wokół mojego miecza. Szarpnęła
ale utrzymałam miecz, szarpnęła jeszcze raz, mocniej. Hesperos wypadł mi z ręki i upadł jakieś dwa metry ode
mnie. Spróbowałam do niego podbiec ale bat demonicy złapał moją kostkę i przewróciłam
się. Podczołgałam się jeszcze kawałek i obróciłam się na plecy. Demonica stanęła
nade mną i zamachnęła się batem.
W ostatniej chwili zasłoniłam się mieczem,
bat musnął mój policzek i zaczepił o ostrze. Uśmiechnęłabym się ale rana na
policzku paliła niemiłosiernie, zerwałam się i rzuciłam sztyletem w
przeciwniczkę. Zdezorientowana Lilith nie zdążyła uskoczyć i sztylet wbił jej
się w obojczyk, krzyknęła z bólu.
- Pożałujesz. –
syknęła rzucając się na mnie z pazurami.
Zamachnęłam się Hesperosem i wbiłam jej go
prosto w serce, teraz zauważyłam że moje dłonie są pełne niebiańskiego ognia.
Postarałam się nad nim zapanować i pchnąć go w stronę przeciwniczki, udało się.
Lilith osunęła się na kolana i spojrzała mi w oczy.
- Przepraszam. – nie
spodziewałam się usłyszeć tego słowa z ust demona. Zrobiło mi się jej żal,
wyjęłam miecz z jej ciała.
Po chwili zaczęła się kurczyć i znikać,
ostatnie co zobaczyłam przed jej zniknięciem to piękne, czekoladowe oczy.
Chciałam zrobić krok ale kolana się pode mną
ugięły, upadłam. Wiedziałam że to już koniec, przytuliłam Hesperosa do piersi
jak małe dziecko i zamknęłam oczy.
Nie trzeba czekać…
To już koniec…
Nie ma już nic...
Nie ma już nic...
------------------------------------
To już ostatni rozdział! Jeszcze tyko epilog i koniec księgi I.
Mam nadzieje że wam się spodobał!
Mam już pomysł na epilog więc (jeśli napiszę) to mam wstawić go dzisiaj?
Ps. Naprawdę dziękuje że zrozumieliście moją baaaardzo długą przerwę w pisaniu!
Wika
Tak, proszę wstaw go dzisiaj!!! :P
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego od samego początku jest cudowny!!! :D
Uwielbiam Ciebie i Twojego bloga!!!
Pozdro, Iza! <3
Rozdział nieziemski. Clary nie może zginąć! Rozumiemy się? Mam ogromną nadzieję, że epilog pojawi się jeszcze dziś.
OdpowiedzUsuńCudo! *.*
OdpowiedzUsuńczekam na epilog który mam nadzieje będzie dzisiaj :)
Rozdział BRAK SŁÓW!!!! Wstaw proszę EPILOG!!!!!
OdpowiedzUsuńA co do tego smutku z powodu kończenia pierwszej księgi to znam ten ból :( Sama się czułam przygnębiona i smutna, kiedy kończyłam swojego pierwszego bloga. Chciało mi się aż płakać, kiedy przeglądałam ile miałam miłych komentarzy, ile rozdziałów napisałam i jak bardzo się mój styl pisania zmienił przez ten czas :)
Oczywiście wstawiając go dzisiaj, a najlepiej już teraz:D czekam na epilogana;)
OdpowiedzUsuń