Miłego czytania!
Rozdział 34
[ Maia [
- Jak to „chce wstąpić do stada”? –
zapytał zdziwiony Luck.
- Zostałem pogryziony przez wilkołaka,
wczoraj zrobiłem coś bardzo głupiego. Zniszczyłem sobie życie! Masz racje,
lepiej będzie dla wszystkich jak ze sobą skończę. – odezwał się Jace ponurym
tonem.
- Zamknij się. – syknęłam.
- No co? Przecież to prawda!
- Spokój! – krzyknął przywódca – Co
zrobiłeś wczoraj?
- Ja… Ja… Clary… - jąkał się, nigdy nie
widziałam żeby taki chłopak się jąkał!
- Co z Clary? – dopytywał się Luck. Ale
zanim chłopak zdążył odpowiedzieć zadzwonił telefon. Luck odebrał, słuchał
chwilę. Z każdą minutą był coraz bardziej blady. Rozłączył się – Zbieramy się.
– powiedział do nas.
- Gdzie jedziemy? – zaciekawiło mnie
to.
- Do Instytutu.
- Co?! Ja tam nie pojadę! – odezwał się
Jace.
- Musisz! Potrzebują ciebie żeby
ściągnąć Clary.
- Skąd mają ją ściągać?! O co tu
chodzi?! – teraz wydawał się jeszcze bardziej przestraszony niż Luck.
- Odpłynęła do Limbo. – nie wiedziałam
o co chodzi ale poszłam z nimi. Nikt się nie odezwał przez resztę drogi.
[ Clary [
Myślałam że po połączeniu z Isabell się obudzę, nic bardziej mylnego.
Zobaczyłam jakiś biały pokój, wszystko wręcz emanowało mocą. Po chwili do
pokoju wszedł Ithurel.
- Choć ze mną, Clarisso. – spełniłam
jego polecenie mimo ukłucia niepokoju.
- Gdzie mnie prowadzisz? – zapytałam
gdy szliśmy długim białym korytarzem.
Pod ścianami stali ludzie ale… To nie byli ludzie! To duchy!!
- Poczekamy tutaj. – powiedział
otwierając drzwi, przepuścił mnie. Pokazał żebym usiadła na fotelu, tak też
zrobiłam i zadałam pytanie które chciałam zadać do samego początku:
- Gdzie jesteśmy?
- W Limbo. – odpowiedział lakonicznie.
- Gdzie? – dopytywałam się.
- Limbo, otchłań do której zszedł Pan
po ukrzyżowaniu. – mruknął nie patrząc na mnie.
- Aaa, na kogo czekamy?
- Na Anioła Michała, to najważniejszy
Anioł w boskich zastępach i dowódca anielskiej armii. – popatrzył na mnie ze
smutkiem – Niestety ja nie mogę go zobaczyć, będę musiał wyjść.
- Dlaczego? – zapytałam zaciekawiona.
- Bo tylko wysokie Anioły mogą z nim
przebywać.
- To co ja tu robię? – zapytałam trochę
zmartwiona. A co jeśli oni w ogóle nie pozwolą mi wrócić na ziemie?! Jeśli
nigdy nie będę mogła zobaczyć Aleca, Marys, mamy, Luca, Isabell i… Jace’a?
Moje serce ścisnęło się z nagłego bólu, poczułam jak moja córeczka
porusza się niespokojnie. Pogłaskałam się po brzuchu i przekazałam jej w
myślach:
„Wszystko
dobrze, maluszku.”
Rozległ się dziwny dźwięk, jakby dzwoniły dzwony ale przyjemniejszy.
- Muszę już cię zostawić. – powiedział
Ithurel i wyszedł. Wyprostowałam się gdy usłyszałam skrzypienie innych drzwi.
- Clary?! – usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam Simona, złapał mnie w objęcia – Clary, nic ci nie
jest? Czemu tu jesteś? – spytał zmartwiony.
- Nic mi nie jest i nie wiem poco
zabrał mnie tu Razjel. – zmierzyłam go wzrokiem – Nic się nie zmieniłeś! –
uśmiechnął się szeroko.
- Tylko dostałem parę nowych
skrzydełek. – dla potwierdzenia swoich słów, rozłożył piękne, białe skrzydła.
Przesunęłam ręką po piórach, czułam moc jaka od nich biła i jak moje palce ją
wchłaniały.
- Są piękne. – szepnęłam.
- Skoro już się przywitaliście to
możemy porozmawiać o poważnych sprawach. – usłyszałam głos zza moich pleców.
Simon cały się spiął a ja się odwróciłam.
[ Isabell [
Siedzieliśmy w salonie. Ja, Marys, Adam i Alec na kanapie, Maia stała
pod ścianą, Luck siedział w fotelu a Jace stał przy kominku i wyglądał jakby
miał zamiar w nim spłonąć.
- Jace… - zaczęłam łagodnie – To nie
jest twoja wina. – nie odwrócił się ani nie spojrzał na mnie.
- To moja wina. Powinniście zamknąć
mnie w lochach. – mruknął.
- Jace! – oburzył się Robert który
właśnie wszedł do pokoju – Nie waż się tak mówić!
- Ale to prawda! Powinienem umrzeć! –
wyszedł z pokoju. Wymieniłam z Alekiem porozumiewawcze spojrzenia i pobiegł za
swoim parabatai.
- Nie da się przemówić mu do rozumu. –
mruknął Luck.
- Mam! – krzyknął Magnus wpadając do
salonu jak burza – Ona się zmienia!
- Co? – spytaliśmy jednocześnie.
- Zauważyłem że jej moc wzrasta z
każdym dniem, kiedyś niebyło to aż tak widoczne ale od kiedy zaszła w ciąże
dzieje się to dużo szybciej. Nabiera mocy, już teraz dorównuje pomniejszym
Aniołom. – wytłumaczył Magnus.
- Ale dlaczego jest w Limbo zamiast z
nami? – zapytałam.
- Prawdopodobnie zabrał ją tam jakiś
Anioł.
- Razjel. – szepnęłam a czarownikowi
rozbłysły oczy.
- O czym ty mówisz? – mama zmarszczyła
brwi. Odsłoniłam przedramię i pokazałam im runę.
- Razjel naznaczył nas przysięgą
parabatai. – Magnus złapał mnie za ramie i przejechał po znaku palcem.
- Jest jeszcze w Limbo. – stwierdził –
Ale coś jest nie tak.
[ Clary [
Zobaczyłam Anioła w całej okazałości, miał piękne biało błękitne
skrzydła i straszny uśmiech, domyśliłam się że to Michał.
- Czego ode mnie chcesz? – zapytałam
bez ogródek.
- Żebyś pomogła temu młodemu Aniołowi.
– pokazał brodą na Simona.
- Ale, jak?
- Masz to we krwi, on musi wrócić na
ziemie. Ale jest niewyszkolony.
- I co ja mam zrobić? – spytałam z uniesioną
brwią.
- Wystarczy że złapiesz go za rękę i
pomyślisz o swoim Instytucie.
Zrobiłam tak jak mi kazał i znalazłam się przed bramą Instytutu. Weszłam
na posesje i o mało się nie przewróciłam, kolana się pode mną ugięły ale Simon
mnie złapał. Dopiero teraz zobaczyłam że ma rozwinięte skrzydła.
- Już dobrze, możesz puścić. – to był
błąd. Przyjaciel puścił mnie a ja zachwiałam się i znowu wpadłam w jego
ramiona.
- Zaniosę cię. – delikatnie wziął mnie
na ręce i schował skrzydła.
- Clary!! – usłyszałam krzyk kogoś. Nie
byle kogoś tylko Jace’a. Zeskoczył z dachu Instytutu a moje serce zabiło
szybciej ze strachu o niego, bezpiecznie wylądował. Podszedł do mnie ale mnie
nie dotknął – Tak bardzo cię przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło. – po
jego policzku spłynęła łza, szybko ją otarł żeby nikt jej nie zauważył.
- Nie masz za co przepraszać. –
wyszeptałam i dotknęłam jego policzka ocierając następną łzę. Krzyknęłam kiedy
poczułam rozrywający ból w brzuchu, słyszałam jeszcze jak Jace pyta co się
dzieje a dalej już tylko ciemność…
[ Isabell [
Siedzieliśmy w salonie i debatowaliśmy nad tym co powinniśmy dalej
zrobić. Nikt nie wymyślił nic pożytecznego. Dawno przestałam ich słuchać.
Znudzona poszłam do kuchni i zaczęłam gotować zupę na obiad. Kroiłam cebule
kiedy poczułam potworny ból. Złapałam się za przedramię i krzyknęłam. Do kuchni
wbiegli Magnus i Markus, podbiegli do mnie.
- Amanda. – wymamrotałam.
- Pomocy!! – usłyszałam znajomy głos.
Pobiegłam do windy i zobaczyłam Jace’a niosącego nieprzytomną Clary, Simon stał
i wpatrywał się w dziewczynę.
- Zabierz ją do pokoju. – polecił Magnus
i wyszedł razem z Jace’em. Wpatrywałam się w mojego zmarłego chłopaka z
osłupieniem.
- Isabell, co się… - urwał Markus kiedy
zauważył Simona – Co to za sztuczka? Przecież widziałem jak umierasz! – zwrócił
się do Simona.
- Bo umarłem. – odrzekł cicho.
[
Siedzieliśmy w salonie (Alec, Marys, Adam, Robert, Markus i ja) a Simon
opowiadał jak został Aniołem. Jeden z wampirów go zabił ale Razjel zabrał go do
nieba i za ostatnie słowa został przemieniony w Anioła.
- Jak udało ci się wrócić na ziemie? –
zapytała mama.
- Jestem tu z dwiema wiadomościami,
później będę musiał wrócić.
- No to mów, jakie to wiadomości? –
ponaglił Markus.
- Mogę powiedzieć tylko przy Clary.
- Dlaczego? – zapytałam lekko
zdezorientowana, niewiele rozumiałam.
- Takie wytyczne dostałem od Michała.
Więcej nie mogę powiedzieć.
------------------------------------------
Niestety znowu muszę was rozczarować. Następny rozdział będzie dopiero w poniedziałek! Przepraszam!
:'-(
Mam nadzieje że poczekacie i mnie nie rozszarpiecie za to.
I jak podobał się rozdział?
Wika
Rozdział jest nieziemski. Simon aniołem! Czekam na next, nie wiem jak wytrzymam do poniedziłaku.
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham. Uwielbiam bloga super extra. Nie wytrzymam do poniedziałku, nie no może wytrzymam. Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSuper. Jeeej !! Simon powraca. Chociaż na chwilę ale jednak :D Czekam do pon. ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity rozdział.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego, iż Simon zostanie Aniołem!!!
Błagam dawaj szybko NEXT!!!!!!!
♥♥♥