Miłego czytania!
Rozdział
42
[ Clary [
Od „śmierci” Kamili
minęły dwa miesiące, wszyscy bardzo się cieszyliśmy. Nawet Marys postanowiła
wydać uroczystą kolacje dla mieszkańców Instytutu, dlatego że ostatecznie
rozwiodła się z Robertem i z powodu Kamili. Cieszyłam się razem z nimi, mieliśmy
jeszcze jeden powód, Jace przestał być wilkołakiem. Z tego ostatniego byłam
najbardziej zadowolona. Bardzo długo rozmawialiśmy i bawiliśmy się.
Na drugi dzień pani
Konsul przysłała ognistą wiadomość, napisane było że demony oszalały i atakują
Instytuty. Na razie zaatakowały pięć, wszyscy Nefilim z tych Instytutów zostali
przeniesieni do Idrisu. Na szczęście niebyło ofiar śmiertelnych, tylko rany.
Konsul przekazała nam, że jeśli ataki będą się powtarzać to wszyscy zostają
przeniesieni, nawet stado Lucka, które teraz współpracuje z Nefilim.
Alec i Magnus
wyjechali do innego Instytutu, piszą i dzwonią co jakiś czas. Wiemy że u nich
wszystko w porządku. W ostatnim liście napisali że myślą o adoptowaniu dziecka,
odpisaliśmy że to świetny pomysł.
Byłam szczęśliwa bo za parę dni moja córeczka
ma pojawić się na świecie. Wszyscy bardzo o mnie dbają, czuję się coraz gorzej
ale nikomu o tym nie wspominam, gdybym powiedziała to zaraz zaczęliby traktować
mnie jak…
- Clary? – moje rozmyślenia przerwała Isabell, siedziała
koło mnie na kanapie i przeglądała gazetkę sklepu z ubrankami dla dzieci.
Popatrzyła na mnie – Musisz się skupić! Wybieramy ubranka dla Amandy a ty nie
umiesz się skoncentrować! Za niedługo będziesz rodzić! – wróciła do czytania.
- Pójdę się położyć. – powiedziałam wstając. Wyszłam z
biblioteki i poszłam do pokoju, Isabell go trochę przerobiła. Teraz pod oknem
stała dziecięca kołyska i wszędzie były różne zabawki, moim zdaniem jeszcze
były niepotrzebne.
Położyłam się i po
chwili wpadłam w objęcie Morfeusza…
[
Byłam na placu w
Szklanym Mieście, naprzeciwko mnie była studnia. Podeszłam bliżej i usłyszałam
dziwny głos:
- Choć do mnie. Choć, Clarisso. – głos był przyciągający i
zarazem straszny, wiedziałam że jak za nim pójdę to stanie się coś złego.
Podeszłam jeszcze bliżej – Choć. Choć bliżej, chce cię widzieć. – stanęłam tuż
przy murku, zajrzałam do studni ale nic nie zobaczyłam. Nagle jakaś ręka
złapała mnie za szyję i wciągnęła do studni.
[
Obudziłam się siadając, koszulka lepiła mi się
do pleców. Wstałam i poszłam pod prysznic, ubrałam się. Usiadłam na brzegu
łóżka, zaczęłam głaskać brzuch i szeptać:
- Nie mogę się doczekać aż przyjdziesz na świat, choć wiem
że będziesz w dużym niebezpieczeństwie. Zdołamy cię ochronić… - przerwało mi
pukanie do drzwi – Proszę!
- Musimy przenieść się do Idrisu. – powiedział Jace wchodząc
do pokoju.
- Co? – zapytałam zszokowana – Kiedy? Jak? Po co? Dlaczego?
– zasypałam go gradem pytań.
- Spokojnie. – usiadł koło mnie i objął ramieniem – Już
piętnaście Instytutów zostało doszczętnie zniszczonych, wszyscy Nocni Łowcy
przeżyli ale niektórzy są ranni. Wszyscy mamy przenieść się do domów w Idrisie.
- Gdzie zamieszkamy? – zapytałam.
- W posiadłości Herondal’ów. – odpowiedział spokojnie Jace.
- Kiedy wyjeżdżamy?
- Jutro rano, dzisiaj musimy się spakować.
- Dobrze. – powiedziałam wstając – Przyniesiesz mi walizki?
- Zaraz wracam. – powiedział wychodząc. Po dwóch godzinach
wszystko było już spakowane, usiadłam przy biurku i zaczęłam rysować – Choć
spać. – jęknął Jace.
- Dobra. – zamknęłam szkicownik i wstałam – Od kiedy nie możesz
beze mnie zasnąć? – zapytałam kładąc się.
- Od kiedy cię poznałem. – wyszeptał w moje włosy –
Dobranoc. – pocałował mnie w czubek głowy.
- Dobranoc. – odszepnęłam i po chwili zasnęłam…
[
Byłam na polanie
razem z Jace’em i naszą córeczką. Siedzieliśmy na kocu i przyglądaliśmy się
motylom dookoła. Nagle koło mnie pojawił się Jonathan, przestraszona wstałam i
przycisnęłam Ami mocniej do siebie.
- Siostro, chce przeprosić. – powiedział wyciągając ręce.
Gdzie się podział Jace?
- To nie wystarczy. – powiedziałam patrząc mu w oczy.
Powinny byś czarne ale… niały kolor soczystej zieleni!
- Uważaj na siebie. – wyszeptał i zniknął. Zaczął wiać porywisty
wiatr i po chwili wszystko wróciło do normy. Jace siedział na kocu i coś
opowiadał a ja kurczowo trzymałam Ami na rękach.
--------------------------------------------
Niestety nie będzie jutro rozdziału! Mam nadzieje że ten się spodobał!
Jeśli macie do polecenia jakieś blogi o Akademii Wampirów to napiszcie w komentarzach, proszę!
Ps. Możliwe że już w niedziele będzie nowy rozdział na drugim blogu!
Wika
Rozdział super. Nie mogę się doczekać Amandy. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Wszystko pięknie :*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, mam nadzieję, że w następnym na świecie pojawi się Amanda *-*
OdpowiedzUsuńŚwietny :3 Niestety nie znam żadnego takiego bloga. Dodaj szybciutko. Czekam na next :*
OdpowiedzUsuń