poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 44

Dzisiaj jest wcześniej niż zwykle! Mam dla was przykrą wiadomość ale to na końcu.
Miłego czytania!

Rozdział 44
[ Clary [

   Po tym jak wszystko rozpakowaliśmy usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy rozmawiać.
- Jace, możesz mi powiedzieć, dlaczego dzisiaj będziemy spać tutaj? – zapytałam.
- Nie mogę bo to niespodzianka. – oświadczył i wrócił do rozmowy z innymi.
- Instytuty które zostały zaatakowane są doszczętnie zniszczone ale nikt nie zginął. Dziwne jest to że demony nawet niepróbowany zabijać. – powiedziała Marys.
- Może mają jakiś cel. – podsunął Alec – Może chcą zabić konkretną osobę.
- Demony się nierozdrabnianą. – powiedział Adam – Gdyby chciały kogoś zabić to zabijaliby wszystkich Nefilim na drodze do celu.
- Ale mogą chcieć nas zastraszyć, zapędzić do jednego miejsca i wtedy zaatakować. – powiedział Alec – Tym miejscem jest Alicante.
- Idę na górę. – powiedziałam wstając – Isabell, masz te zdjęcia? – zapytałam.
- Mam jeszcze dużo, musisz wszystkie przejrzeć! – pisnęła i podskakując poszła za mną.

[ Jace [

   Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. – powiedziałem wstając. Dzwonek zadzwonił jeszcze raz, bardziej natarczywie. Otworzyłem drzwi – Dzień dobry.
- Gdzie jest Likantropka? – zapytała Jia.
- Nie rozumiem. – powiedziałem ze zmarszczonymi brwiami – Jest w jednym z pokoi ale, co to panią obchodzi?
- Musicie ją odesłać.
- Co? – zapytałem zszokowany – Marys! – krzyknąłem. Moja przybrana matka weszła do holu i popatrzyła zdziwiona na Jije.
- Co cię do nas sprowadza? – zapytała.
- Przyszłam powiedzieć że musicie odesłać Lesli, nie może zostać w Alicante.
- Ale… - zacząłem, Marys mi przerwała.
- Nie zostawimy jej samej, jest dla mnie jak córka. Nie odeśle jej! – krzyknęła.
- Odsuńcie się. – dalej staliśmy zasłaniając jej przejście – Już! – krzyknęła – Lukas, zabierz ich stąd. – powiedziała do mężczyzny który stał za nią. Podszedł do nas i z łatwością odsunął od drzwi, Jia weszła do domu i poszła prosto do schodów.
- Czekaj! – krzyknąłem i wyszarpnąłem się z uścisku Lukasa. Pobiegłem za Jią po schodach i zatrzymałem ją w połowie drogi – Daj nam tydzień! Przekonamy Rade!
- Nie mogę! Muszę ją zabrać i odesłać! – krzyknęła zdenerwowana i chciała mnie wyminąć ale zagrodziłem jej  drogę. Słysząc skrzypienie drzwi popatrzyliśmy w tą samą stronę, w drzwiach pokoju Isabell stała Clary.
- Co się dzieje? Czemu pani przyszła? – zapytała podchodząc do nas.
- Przyszłam zabrać Lesli. – oświadczyła pani Konsul.
- Jak to?
- Musze odesłać ją do Nowego Jorku, nie może tu zostać.
- Ale zostanie! – krzyknęła Clary – Jeśli pani uważa że któreś z nas na to pozwoli, to się pani bardzo myli. Nikt niestanie po pani stronie!
- Clarisso, spokojnie. – powiedziała uspokajającym tonem Jia – Posłuchaj…
- Nie będę słuchać! Nikt nie… aaaa! – krzyknęła i zgięła się w pół. Od razu podbiegłem do niej.
- Clary? – podtrzymałem ją żeby nie upadła – Clary, odezwij się!
- Zaczęło się. – wyszeptała i znowu krzyknęła.
- Marys! Isabell! – krzyknęła Jia – Zanieś ją do pokoju i połóż na łóżku. – poleciła mi, posłuchałem.

[

   Już cztery godziny siedziałem w salonie. Jia wyszła i zabrała ze sobą ochroniarza. Isabell, Kamila i Marys pomagają Clary, Alec przez pierwsze dwie godziny próbował mnie uspokoić ale się poddał i poszedł. Nagle słyszę kolejny krzyk Clary i tupot na schodach.
- Jace, musisz pomóc. – powiedziała Lesli – Kamila wysłała mnie żeby powiedzieć ci… - dalej nie słyszałem bo wbiegłem po schodach i popędziłem do pokoju w którym była moja narzeczona.
- Nie! Nie mogę! Marys! – usłyszałem krzyki Clary.
- Musisz! Jeszcze trochę, później będzie lepiej. – to była na pewno Marys.
- Clary, musisz spróbować! – krzyknęła Isabell.
- Teraz, Clary! Przyj! – krzyknęła Marys. Clary krzyknęła chyba na całe gardło, usłyszałem jej cichy szloch – Gdzie ten Jace?! – oprzytomniałem i wszedłem do środka.
- Zajmij moje miejsce, musisz ją uspokoić. – powiedziała Isabell. Stanąłem koło mojej Anielicy i pogłaskałem ją po głowie.
- Clary, spójrz na mnie. – powiedziałem, popatrzyła na mnie – Wiem że dasz radę, zrobisz to bo każdy w ciebie wierzy. Zrób to dla nas, dla Ami. Co ja mówię, dla mnie. Bez ciebie nie dam rady, musisz wytrzymać.
- Postaram się ale… - znowu krzyknęła. Nie mogłem tak patrzeć bezradnie jak mój Anioł cierpi – Pamiętaj  że zawsze będę cię kochała i nikomu nie oddawaj Lesli.
- Clary, musisz się skupić. – powiedziała Marys – Jeszcze dwa razy i będzie po wszystkim. Teraz! – Clary znowu krzyknęła i złapała moją rękę, pomyślałem że zostaną mi siniaki – Już, spokojnie. Wdech, wydech. Tak dobrze.
- Niemów mi jak mam się uspokajać!! – wrzasnęła Clary.
- Ostatni raz, Clary. Zaraz nasza córeczka będzie w twoich ramionach. – szeptałem uspokajająco.
- Clary, postaraj się! Teraz! – moja narzeczona znowu krzyknęła. Gdy przestała rozległ się płacz dziecka a Clary popatrzyła na mnie z ulgą w oczach – Amanda Imogen Horondale. – powiedziała Marys z dumą – Zawsze myślałam że to Isabell pierwsza będzie miała dziecko a tu… proszę! I to jaka słodka.
- Daj mi ją. – poprosiła Clary wyciągając ręce. Moja przybrana matka owinęła moją córeczkę różowym kocykiem i podała mojej przyszłej żonie – Jesteś piękna. – wyszeptała.
- Wyszkolę cię na najlepszą Nocną Łowczynie. – uśmiechnąłem się do Clary.
- Nie przeholuj. – ostrzegła – Mała będzie też normalnym dzieckiem. – Popatrzyłem na naszą córeczkę, była umazana krwią. Nagle pomyślałem, co by się stało gdyby Clary teraz umarła? Przed oczami zobaczyłem mroczki, zachwiałem się lekko.
- Jace? Jace, co się dzieje? – dopytywała się Clary. Kolana się pode mną ugięły i ogarnęła mnie ciemność…
-------------------------------------
To była spontaniczna decyzja! Nie mogę uwierzyć że napisałam jak Jace mdleje!
Naprawdę coś się ze mną stało! Jak taki wojownik mógł zemdleć?!
Dobra, koniec tych wywodów.
Wcześniej pisałam że mam dla was przykrą wiadomość, no więc tak:
Księga I ma 48 rozdziałów i epilog (już zaplanowane, muszę tyko je zapisać). Więc jeśli będę dodawać jeden rozdział na dzień to ostatni (z tej księgi) będzie w sobotę. Później miałam zrobić tygodniową przerwę ale mam próbne egzaminy i tata powiedział że "Lepiej by było gdybyś wtedy nie pisała tego swojego opowiadania." - cytat. Więc Księgę II zacznę dopiero 16/17 maja!
Wiem że to długo ale co ja poradzę.
Może uda mi się znaleźć czas jeszcze przed tymi testami!
Wika

8 komentarzy:

  1. Nieziemski rozdział. Nie mogę uwierzyć, że Jace zemdlał, cały czas się śmieje. Ciężko będzie wytrzymać tą przerwę, ale mus to mus. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział EXTRA <3<3<3<3 NIEZIEMSKI<3<3<3 ZAJEBISTY!!!!!!!!!! " – Już, spokojnie. Wdech, wydech. Tak dobrze.

    - Niemów mi jak mam się uspokajać!! – wrzasnęła Clary." hahahah padłam ahahhaha

    Co do twojej przerwy to długa, ale rozumiem jeśli chodzi o testy! Będę czekać, aż wrócisz z masą weny :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział *.*
    czekan na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. BOSKI ROZDZIAŁ!
    W końcu Clary urozdzila JUPII! A to omdlenie Jace'a PO PROSTU EXTRA!
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny <3 Mam nadzieję że to z Jacem to nic poważnego... Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże Jace zemdlał.... No nie wierzę hahahaha. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam! Wiedziałam, że Ami urodzi się w tym rozdziale :3!
    A sam rozdział świetny i rozumiem twoją długą przerwę :)! Sama wczoraj nie napisałam opowiadania, bo miałam zbyt dużo nauki ;-;
    Wiersz na pamięć, praca klasowa z angielskiego i kartkówka z muzyki, wyobrażasz to sobie? Wszystko w jeden dzień -.-!
    Czekam na next <3!

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! Jace zemdlał! Świat staje na głowie! Tego się nie spodziewałam! ♥♥♥
    Lecę nadrabiać dalej.

    OdpowiedzUsuń