piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 29

Nareszcie! Mam nowy rozdział, jest trochę nudny ale zawsze coś! Niestety nie wiem kiedy będę miała czas napisać następny ale postaram się jak najszybciej!
Miłego czytania!

Rozdział 29
[ Clary [

   Isabell powiedziała że chodzi o Markusa więc zgodziłam się z nią porozmawiać. Wygoniłyśmy Jace’a z pokoju, gdy wychodził miał bardzo niezadowoloną minę. Usiadłam na łóżku, koło Izzy.
- No więc, o co chodzi? – zapytałam spokojnie.
- Nie wiem! – wypaliła bez zastanowienia.
- Nie rozumiem.
- No właśnie! Ja też nie rozumiem! – wstała i zaczęła nerwowo przechadzać się po pokoju.
- Izzy, uspokój się!  - znowu usiadła koło mnie – Opowiec, co się stało? – opowiedziała mi jak ją uspokajał i jak zasnęła w jego ramionach.
- No i jak już zasypiałam to powiedział że mnie kocha! – wybuchła płaczem, przytuliłam ją i starałam uspokoić. Na marne.
- Shhh, już spokojnie. A ty go kochasz? – popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami.
- Nie wiem. Jak go widzę to robi mi się tak jakoś cieplej, tutaj. – pokazała na miejsce gdzie ma serce – Uwielbiam jego uśmiech, żarty i jego głos. On jest cały idealny! A te oczy… - rozmarzyła się.
- Izzy, skup się! Lubisz go?
- Nawet za bardzo. – spuściła głowę.
- To w czym problem? – nie rozumiałam.
- Że ja nie chcę kolejnej przygody. Chciałabym żeby kiedyś się ze mną ożenił, żebyśmy mieli dzieci i żebym miała na nazwisko Morgenstern! – znów wybuchła płaczem.
- Zrobimy tak, ja z nim jutro porozmawiam a ty idź spać, ok? – zaproponowałam, dalej ją przytulałam.
- Ale on śpi w moim łóżku.
- Nie chcesz z nim spać? – teraz już nic mi nie pasowało.
- Chcę, ale…
- Nie ma żadnego „ale”. Idź do swojego pokoju, przebierz się i połóż do łóżka. – pokiwała głową i wstała. Przy drzwiach obróciła się i posłała mi wymuszony uśmiech.
   Zostałam sama, położyłam się ale wiedziałam że nie zasnę. Ubrałam szlafrok i poszłam szukać mojego Anioła. Sprawdziłam jego dawny pokuj, pusto. Poszłam sprawdzić w kuchni. Przy stole, na krześle siedziała Kamila, usiadłam koło niej.
- Hej, czemu nie śpisz? – zapytałam przyjaźnie.
- Boję się. – wyszeptała.
- Czego? My ci nic nie zrobimy, nie musisz się nas bać. – położyłam jej rękę na ramieniu.
- Nie was. – zaśmiała się gorzko - Wy jesteście spoko.
- To kogo?
- Ostatnio jak zasnęłam… - pociągnęła nosem a po jej policzku spłynęła łza – Oni mnie znaleźli.
- Ale ja dalej nie wiem, kto cię znalazł? – otarłam kolejną łzę która spływała po jej policzku. Bałam się o nią. Dla mnie była jak młodsza siostra, niestety Jace jej nie polubił.
- Ludzie z runami. – szepnęła.
- Opisz mi ich. – poprosiłam.
- Najpierw myślałam że to jedni z was, Nocni Łowcy. Później odkryłam że śmierdzą demonami i wszędzie zostawiają krew, no i że nie mówią.
- To wyklęci, ale czego od ciebie chcieli? – zaczynałam się denerwować.
- Chcieli mnie zabrać do ich pani. Ale oni nie są z wami, prawda? – popatrzyła na mnie lekko przestraszona, przytuliłam ją.
- Przy mnie nic ci nie grozi. My zabijamy wyklętych, nie musisz się bać. – uśmiechnęłam się do niej, chciała odwzajemnić gest ale wyszedł z tego grymas. Usłyszałam warkot motoru i chciałam podejść do okna, nagle poczułam potworny ból. Zgięłam się w pół przykładając rękę do brzucha, kolana się pode mną ugięły ale zanim upadłam złapała mnie Kamila.
- Clary, co ci jest? – zapytała przestraszona. Pokręciłam głową – Co mogę zrobić? – położyła mnie delikatnie na podłodze.
- Zioła. – wymamrotałam.
- Gdzie są? – wstała.
- Na szafce nocnej w moim pokoju. – wybiegła. Zamknęłam oczy żeby spróbować odegnać ból.

[ Jace [

   Błądziłem po instytucie, nie wiem czego szukałem. Gdy usłyszałem warkot motoru wyszedłem na dwór, przed bramą stał jakiś wampir. Podszedłem do niego wyjmując sztylet.
- Moja pani nie przysyła. – oświadczył.
- Po co? – zapytałem z groźbą wypisaną na twarzy.
- Do hotelu zakradł się Likantrop, nie chcieliśmy go zabijać więc królowa kazała zawiadomić was.
- Dobrze, zajmiemy się tym. – wampir pokiwał głową i odjechał.
   Szukałem Marys ale nigdzie jej nie było więc poszedłem do kuchni. Zobaczyłem Clary leżącą na podłodze z zamkniętymi oczami.

[ Clary [

- Clary!! – usłyszałam spanikowany głos Jace’a, otworzyłam oczy. Podbiegł do mnie i złapał za rękę.
- Kamila poszła już po zioła, spokojnie. – w tym momęcie do pokoju wbiegła Kami.
- Zaparzyć je? – zapytała i sięgnęła po kubek.
- Daj to! – Jace podszedł do niej i wyrwał jej czajnik z rąk. Po chwili podszedł do mnie i pomógł usiąść – Wypij. – podał mi kubek. Wypiłam wszystko.
- Dziękuje. – szepnęłam. Kamila chciała pomóc mi wstać ale Jace ją odepchnął.
- Nie dotykaj jej. – warknął.
- Jace. – syknęłam – O co ci chodzi?
- Ona jest demonem! Nie pozwolę żeby się do ciebie zbliżała! – popatrzył na nią groźnie.
- Ty nie masz nic do gadania! To moja przyjaciółka i ja jej ufam! – zmroziłam go wzrokiem.
- Nie mogę tu być, przepraszam. – wyszedł.
- Jasne, nie rozmawiajmy. Idź sobie! – zawołałam za nim – Zostaw mnie i sobie idź. – łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Dlaczego ja tak często płacze?
   Kami uklęknęła i przytuliła mnie.
- Shhh, wszystko będzie dobrze. Jeśli chcesz to mogę wrócić do przyziemnych.
- Co? Nie, nie możesz! – oderwałam się od niej i spróbowałam wstać. Złapała mnie w ostatniej chwili, pomogła mi stać.
- Nigdzie się nie wybieram, spokojnie. Pomogę ci dojść do pokoju. – doszłyśmy do drzwi w milczeniu.
- Skoro boisz się spać sama to może zechcesz w moim pokoju? – zaproponowałam.
- Ale ty powinnaś się wyspać. – spuściła głowę, znowu była niepewna.
- Przecież możemy spać razem, chyba że ci to przeszkadza.
- Nie, nie przeszkadza. A wobec ciebie to będzie w porządku? A co jak wróci Jace?
- Przecież spałam wiele razy z Izzy, ty jesteś moją przyjaciółką więc spokojnie możemy spać w jednym łóżku. Jakby wrócił Jace, w co wątpię, to zastanie zamknięte drzwi i niech robi co chce. – otworzyłam drzwi i weszłam do środka – Idziesz? – weszła do pokoju i usiadła na brzegu łóżka. Zamknęłam drzwi na runę i zdjęłam szlafrok, zostałam w czarnej koszulce Jace’a i bieliźnie – Chcesz coś do przebrania?
- Nie, możemy się już położyć? – znowu ta niepewność, to zaczyna mi działać na nerwy. Położyłam się po lewej stronie łóżka i zgasiłam światło. Po chwili Kamila położyła się koło mnie i usłyszałam jej równomierny oddech, zasnęła. Po chwili ja również wpadłam w objęcia Morfeusza…
-----------------------------------
Mam nadzieje że się spodoba!
Wika

4 komentarze:

  1. Rozdział świetny. Ugh... Jace mnie wkurza. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ten Jace mnie denerwuje !!! Rozdział CUDO <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jace ja ci coś zrobię! Ogarnij się człowieku, a nie naskakujesz na dziecko!!! Sorry za bardzo to przeżywam. Rozdział bardzo ciekawy. Jestem taka niedosycona. Kiedy next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział. Wesołych świąt i żeby pan wen Cię nie opuszczał ;)

    OdpowiedzUsuń