czwartek, 16 kwietnia 2015

Rozdział 36

Jestem! Wena wróciła! Mam nowy rozdział! Jest tu trochę mojego Mazzy !
Miłego czytana!

Rozdział 36
[ Maia [

   Doszłam do posterunku i weszłam przez drzwi, zobaczyłam Ivy z dzieckiem na rękach.
- Co to jest? – spytałam.
- Yyy… Ja… Dziecko? – wydukała.
- Widzę ale, co ono tu robi? – zapytałam z podniesioną brwią.
- Maia, to nie tak… Ja… Wszystko ci wytłumaczę. – Bat wpadł na korytarz, był bez koszuli i zapinał spodnie.
- Co tu się dzieje?!! – wrzasnęłam – Ivy, do mojego gabinetu! – dziecko zaczęła płakać – Daj mi go. – zabrałam jej dziecko, posadziłam sobie chłopczyka na biodrze i dotknęłam jego nosa. Zaczął się śmiać, złapał mój palec wskazujący i zaczął się nim bawić – Idziemy. – powiedziałam do Ivy. Weszłyśmy do gabinetu, usiadłam za biurkiem i dalej bawiłam się z chłopcem.
- Bo… Patrol znalazł martwą Nefilim i dziecko, ciało kobiety zostało już zabrane do Miasta Kości ale nie wiedzieliśmy co zrobić z dzieckiem. Bat postanowił że zabierzemy je na posterunek a potem zastanowimy się. – wytłumaczyła Ivy.
- A kontaktowaliście się z Nocnymi Łowcami?
- Tak, powiedzieli że dziecko trafi do sierocińca albo możemy się nim zająć.
- Nie pozwolę oddać takiego szkraba do sierocińca. – powiedziałam huśtając małego na rękach, już zasypiał – Idę do Lucka. – oświadczyłam.
- A mały? Mogę się nim zająć. – zaproponowała.
- Nie, zabieram go ze sobą. – oświadczyłam i wyszłam.
   Doszłam do księgarni i przypomniałam sobie że Luck został w Instytucie, niepewnie weszłam do środka. Przy ladzie siedziała Jocelyn, popatrzyła na mnie zdziwiona kiedy zauważyła dziecko.
- To twoje dziecko? – zapytała podchodząc do mnie.
- Nie, stado znalazło jego i zabitą Nefilim. Ciało matki odesłaliśmy do Cichych Braci, Łowcy powiedzieli, że albo my się nim zajmiemy albo oddadzą go do domu dziecka.
- Nie pozwolę na to. – stwierdziła Jocelyn. Wyjęła telefon i wykręciła numer męża – Luck? Posłuchaj… Tak… Słuchaj! Stado znalazło dziecko… Nefilim… Nie… Ale… Możemy je zaadoptować… Dobrze… Maia przyniosła go ze sobą. Wezmę go… Dobrze, zaopiekuje się nim… Kocham cię. – rozłączyła się i zwróciła do mnie – Mam się nim zaopiekować, Luck powiedział, że prawdopodobnie go zaadoptujemy. Witaj w domu, mały! – wzięła ode mnie dziecko i zamknęła księgarnie. Poprowadziła mnie tylnym wejściem do mieszkania – Usiądź w kuchni a ja zrobię coś dla Marcelka.
- Marcel? – zapytałam z podniesioną brwią.
- Mały wojownik, pasuje do niego. – uśmiechnęła się i wyszła.

[ Isabell [

   Siedziałam w na ławce w oranżerii, co chwila wycierałam nos chusteczką. Alergia. Nie wiedziałam po co tu przyszłam ale musiałam.
- Co tu robisz? – podskoczyłam na dźwięk głosu Markusa – Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć.
- Nic nie szkodzi. Siadaj. – przesunęłam się żeby zrobić mu miejsce. Usiadł i objął mnie ramieniem – Markus… - zaczęłam poważnie – To co powiedziałeś… - przerwałam niewiedząc jak to powiedzieć.
- Jeśli nie odwzajemniasz tego co ja czuje to powiedz mi to, nic ci nierobie. – powiedział z uśmiechem.
- Tylko że… Ja… Też cię kocham. – szepnęłam.
- Co? – zapytał zszokowany.
- Zawsze myślałam że to Simon jest tym jedynym, że chcę spędzić z nim całe życie. To uczucie przygasło a potem pojawiłeś się ty… Do ciebie czuje coś innego, silniejszego. – popatrzyłam na niego, był zszokowany – Clary powiedziała mi kiedyś że ona należy do Jace’a, że każdy będzie kiedyś do kogoś należał. Ja należę do ciebie, czuje to tutaj. – położyłam rękę na sercu.
- Isabell… Ja… Nie wiem, co powiedzieć. – jąkał się Markus.
- Nic niemów tylko mnie wreszcie pocałuj. – przybliżyłam się do niego w tym samym momęcie, kiedy on do mnie. Nasze usta zderzyły się z impetem, który spowodował ból, ale przyjemny. Czułam jak jego język wkrada się do moich ust i zaczyna walczyć z moim, usiadłam na nim okrakiem. Oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąć tchu, dyszeliśmy. Jeszcze żaden chłopak tak na mnie nie działał.
- Kocham cię. – szepnął.
- Kocham cię. – powtórzyłam i znowu złączyłam nasze usta, ale Markus oderwał się szybciej. Zdjął mnie z siebie i posadził na ławce, ukląkł na jedno kolano i powiedział poważnie:
- Wiem że to za szybko ale… Chce spędzić z tobą całe życie, żebyś uczestniczyła we wszystkich pięknych chwilach i żeby nasze uczucie nigdy niewygasło. Kocham cię i dlatego pytam, wyjdziesz za mnie? – popatrzył na mnie z nadzieją w oczach. Uśmiechnęłam się i wykrzyczałam:
- Tak!!!!! – pocałowałam go delikatne, w tym pocałunku była zawarta cała moja miłość do niego – Tak!!!!!!!!! – krzyknęłam dużo głośniej.

[ Alec [

   Siedziałem w kuchni z Kamilą, Lesli i Simonem kiedy usłyszałem krzyk mojej siostry:
- Tak!!! – popatrzyłem zdziwiony na resztę, wstaliśmy i pobiegliśmy do oranżerii.
   Markus trzymał moją siostrę w pasie i kręcił się, ona chichotała jak wariatka.
- Co wam odbiło?! – próbowałem przekrzyczeć moją siostrę.
- Markus mi się oświadczył! – pisnęła Izzy. Wybałuszyłem oczy a moje usta utworzyły idealny kształt litery „O”.
- Isabell, co się stało? – zapytałem z niedowierzaniem.
- Markus mi się oświadczył! – powiedziała jakby to było oczywiste.
- To była spontaniczna decyzja i jeszcze nie kupiłem pierścionka, wybaczysz mi kochanie? – zwrócił się Markus do mojej siostry.
- Nic mi to nie przeszkadza. Jak chcesz to mogę być z tobą bez pierścionka. – powiedziała Isabell.
- Skoro już wszyscy sobie wszystko mówią, to niech wszyscy przyjdą do salonu. Mam coś do przekazania. – powiedziałem. Wyszliśmy i udaliśmy się do salonu.

[ Clary [

   Obudziło mnie głośnie walenie do drzwi, wstałem i cicho podeszłam do drzwi.
- Co się stało? – zapytałam, kiedy ujrzałam podekscytowaną twarz Isabell.
- Markus mi się oświadczył! – pisnęła.
- Kiedy? – ożywiłam się.
- Clary? – usłyszałam zaspany głos mojego Anioła.
- Chodźcie do salonu. – powiedziała Izzy i odeszła. Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.
- Ubierz się bo będę zazdrosny. – powiedział Jace i obrzucił mnie zachłannym spojrzeniem.
- Dobra, już dobra. – mruknęłam i wyjęłam pierwsze ubrania, jakie znalazłam w szafie. Szybko się przebrałam i wyszliśmy.
   Doszliśmy do salonu i usiedliśmy na kanapie koło Markusa, Isabell i Aleca. Naprzeciwko siedzieli Robert, Adam, Marys i Simon a Magnus stał koło Aleca. Kamila i Lesli siedziały na parapecie.
- Może ja zacznę. – Robert wstał i zwrócił się do swoich dzieci – Podjęliśmy decyzje że rozwodzimy się. Marys kocha innego a ja… - westchnął ciężko – Popełniłem niewyobrażalny błąd i należy mi się za to nauczka. Jutro wyprowadzam się do Idrisu, będę mieszkał w szklanym mieście. Isabell i Alecu, jako że jesteście moimi dziećmi zostawiam do waszych usług willę Lightwood’ów. Rozwód będzie pojutrze, jeśli chcecie to możecie przyjść. – powiedział i opadł na kanapę.
- To ostatni etap mojej misji. – powiedział poważnym tonem Simon – Mam ostrzec was, a w szczególności ciebie, Clary. Lilith jest bardzo potężną przeciwniczką, musicie bronić Amandy od jej pierwszego dnia na tym świecie. Jeszcze jest bezpieczna, ale gdy przyjdzie na ten świat to się zmieni. Z jej powodu rozpęta się piekło na ziemi, ale nie możecie jej oddać. – zakończył i zwrócił się do Isabell – Izzy, wiesz że cię kocham. – przytaknęła – Ale to miłość dużo mniej potężna niż ta którą darzy cię Markus, bądź z nim szczęśliwa. – uśmiechnęła się do niego – Ten związek jest poświęcony przez Aniołów, tak samo jak wasz. – zwrócił się do mnie i Jace’a.
- Dziękujemy. – wyszeptałam i skinęłam głową.
- Muszę wracać, ale jeszcze się spotkamy. – powiedział i zniknął z uśmiechem na twarzy.
- Jeszcze my mamy do powiedzenia coś ważnego. – powiedział Alec, niepewnie zerkając na czarownika.
- Słuchamy? – ponagliła Marys, była lekko zdenerwowana.
- Zostałem wezwany do paryskiego Instytutu. – Alec zaczerpnął głęboko powietrza – Wyprowadzamy się do Paryża.
------------------------------------------
Mam nadzieje że się spodobał!
Baaaaaardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod poprzednim postem!♥
Mam prośbę, jeśli sądzicie że przydałoby się zmienić coś na tym blogu to piszcie w komentarzach. Może to dotyczyć samego bloga lub czegoś związanego z opowiadaniem (nie gwarantuje że to zmienię ale jest duża szansa).
Następny rozdział powinien być jutro w godzinach wieczornych. ☺
Wika

3 komentarze:

  1. Ile wieści w jednym rozdziale, Alec, Marsy i Robert, Izzy i Marcus, no i jeszcze Amanda. Rozdział świetny. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział taki smutny, a zarazem cudowny <3 Wszyscy się zaczęli rozchodzić :(((((( PŁACZĘ !!!!!!! Ale rozdział naprawdę udany <3<3<3 Jeśli chodzi o zamiany w opowiadaniu, to NIGDY ! NEVER ! EI KOSKAAN (po fińsku) ! NEJ ! NO !
    Jeśli chodzi o zmiany w blogu, to też ŻADNYCH ZMIAN ! ALE fajnie by było gdybyś dodała zakładkę "bohaterowie" :))) Chciałabym zobaczyć, jak wyobrażałaś sobie Marusa i itp...
    POZDRAWIAM !

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział!!!!!!!!!!! ♥♥♥
    Błagam szybko NEXT!!!!!!!!!!!!!!
    PS. Zapraszam na mojego nowego bloga o DA!
    http://history-can-always-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń