Miłego czytania!
Rozdział 20
[ Maryse [
Jace zatrzymał się przy jednym z rozkopanych
łóżek, dotknął pościeli i spojrzał w górę. Zamarł a ja podążyłam za jego
wzrokiem, na suficie była jakaś zielona jaszczurka i trzymała Kamilę jedną
ręką! To pewnie jest ta Kanima o której opowiadał mi Jace.
- Cholera. –
mruknął mój adoptowany syn, już chciałam go upomnieć ale w tej sytuacji… -
Poroszę, zejdź stamtąd.
Jace prosił! On nigdy nie prosił! Teraz zaczęła zastanawiać się dlaczego nie
zaatakowało od razu… Clary! Blondyn opowiadał mi o tym że ma przypuszczenia co
do przemiany Clary, chyba miał racje.
Zielony „stwór” popatrzył na niego dziwnie i
puścił czarnowłosą. Jace złapał ją i szybko odstawił na ziemie, sam wyciągnął
sztylet wskakując na kolumnę.
Podeszłam do Kami i przytuliłam jej
roztrzęsione ciało, przez cały czas wodziłyśmy wzrokiem za jej bratem.
Jace i Kanima (Clary – tak myślę) jakby
ścigali się. Jaszczurka „biegała” po suficie a Jace przeskakiwał z jednego
filaru na drugi wspinając się coraz wyżej. W pewnym momęcie zeskoczył, podbiegł
do mnie i poprosił żebym zawołała Aline i Helen, posłuchałam zabierając ze sobą
roztrzęsioną Kami. Powiedziałam wszystko dziewczynom i usiadłam w salonie z
siostrą Jace’a.
[ Aline [
Byłyśmy lekko przerażone wizją walki z
jakimś nieznanym gatunkiem „jaszczurki”. Helen chwyciła swój ulubiony łuk, ja
miecz i pobiegłyśmy do izby. Jace stał na środku i wpatrywał się w jakieś coś
„biegające” po suficie. Helen już miała wystrzelić strzałę w stronę jaszczurki
ale Jace powstrzymał ją i skinął głową żebyśmy do niego podeszły.
- Maryse wam
wszystko powiedziała? – zapytał nie spuszczając oczu z… Jak to było? Kanima!...
nie spuszczając oczu z Kanimy.
- Chyba tak…
dlaczego jeszcze tego nie zaatakowałeś? – wskazałam głową na Kanimę, Jace
westchnął.
- Czyli nie
powiedziała wam wszystkiego. – mruknął – To jest… - nie zdążył bo Kanima rzuciła
się na niego z pazurami.
Przetoczyli się parę metrów aż któreś z nich
nie zatrzymało się uderzając o nogi jednego z łóżek. Jace nie miał żadnej broni
oprócz sztyletu który wypadł mu gdy Kanima rzuciła się na niego. Chwyciłam
mocniej miecz i zaczęłam walczyć, krótko po mnie dołączyła się też Helen.
[ Isabelle [
Z Lesli postanowiłyśmy pójść na spacer po
okolicy. Wzięłyśmy ze sobą Markusa z dwóch powodów:
1.
Żeby
nie wykłócał się, że nie powinnam sama iść (Lesli dla niego jest za młoda na
pilnowanie mnie).
2.
Żeby
chociaż trochę oderwał swoje myśli od mojej parabatai.
Jasne, rozumiem go, też się o nią martwię.
Ale byli u niej Cisi Bracia i powiedzieli że z tego wyjdzie. A poza tym
przecież poczułabym gdyby coś jej się stało… Może bym poczuła, niestety od
jakiegoś czasu nie zawsze odbieram od niej impulsy. Teraz jeśli gorzej się
poczuła to raz o tym wiedziała a raz nie, w tym był problem…
- Idziemy na
lody? – zapytała Lesli wyrywając mnie z zamyślenia.
- Markus, co
ty na to? – zapytałam obejmującego mnie chłopaka, dalej wyglądał na nieobecnego
– Maaarkus.... – mruknęłam zirytowana.
- Tak? –
zapytał potrząsając głową i skupiając wzrok na mnie.
- Idziemy na
lody? – ponowiła pytanie Lesli – Ciociu, proszę. – popatrzyła na nie błagalnymi
oczami.
- Idziemy,
idziemy. – powiedziałam z uśmiechem.
- Może
zadzwonimy do… - zaczął mój narzeczony.
- Nie! Z
Clary jest wszystko w porządku, koniec, kropka. – rzuciłam ciągnąc go za
czarnowłosą.
- Jakie
chcecie? – zapytała Lesli stając koło budki z lodami.
- Ja chcę…
czekoladowe i… bakaliowe. – powiedziałam po chwili zastanowienia.
- A ja…
truskawkowe i… Co byś powiedziała jakbym zjadł ciebie? – Markus podszedł do
dziesięciolatki i złapał ją w pasie. Pisnęła zaskoczona i zaczęła się wyrywać,
uśmiechnął się – Tak, zdecydowanie zjem ciebie. – mruknął stawiając ją na
ziemi, przez cały czas uśmiechałam się.
- To co w
końcu chcecie? – zapytałam gdy zamówiłam już lody dla siebie. Wymienili co chcą
i stanęli za mną z minami piesków które zaraz mają dostać najlepszą zabawkę na
świecie – Proszę. – powiedziałam podając im rożki.
- Na trzy…
Raz… Dwa… Trzy! – zaczęli jeść na wyścigi… To chwili Lesli wygrała i Markus…
Dał jej pieniądze!
- O czym ja
nie wiem? – zapytałam.
- Yyy… -
mruknął mój ukochany.
- Markus
powiedział że jeśli wygram to da mi kasę na co tyko będę chciała! –
zaszczebiotała szczęśliwa, uśmiechnęłam się ale nic nie powiedziałam. Markus
będzie wspaniałym ojcem.
----------------------------------------
No i jak?
Następny rozdział będzie w środę, jutro powinien pojawić się rozdział na "Witaj w piekle!"!
Co ja tu jeszcze mam napisać?
To już wszystko?
Chyba...
Zapraszam do komentowania!
Wika
Rozdział świetny. Kiedy oni ją w końcu odmienią? Zaraz oszaleję. Czekam na środę niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńWOW, WOW i jeszcze raz WOW!!!! Rozdział naprawdę był wart czekania i zdychania <3 XD Co do całego pomysłu z Kanimą, to naprawdę ZAJ***STE!
OdpowiedzUsuńPamiętam, że Kanima występowała również w serialu Teen Wolf, który zaczęłam nie dawno oglądać, ale pomysł, żeby wykorzystać tą postać z mitologii, to naprawdę WOW! Życzę dużo weny i czekam z niecierpliością na nexta!
Właśnie mój pomysł wziął się z tego serialu (gdyby nie moja koleżanka to nigdy bym tego nie zaczęła oglądać, a tak to nawet mi się podoba☺).
UsuńSuper rozdział. Czekam na nekst.
OdpowiedzUsuńJej, bosko <3 Nie mogę doczekać się next'a ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Ciągle zastanawiam się co będzie z Clary!
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać alej!
♥♥♥