piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 17

Jest nowy rozdzialik, wprawdzie trochę późno ale jest!

Miłego czytania!

Rozdział 17
[ Isabelle [

   Wiedziałam że nie mogę biegać ale tak przeraźliwego krzyku Clary jeszcze nigdy nie słyszałam. Biegłam z innymi do biblioteki, wpadliśmy do niej przez otwarte drzwi. Większość regałów była przewrócona, lampy pobite. Co tu się stało? Podeszłam do wybitego okna, framuga była tak jakby podrapana pazurami. Niepewnie ich dotknęłam, jakaś maź.
- Mam coś! – krzyknęła Kami – Pomóżcie mi! – chłopaki podbiegli do niej i podnieśli regał który wskazała. Gdy zauważyłam rude włosy wrzasnęła, Markus zaczął mnie uspokajać przytulając.
- Clary! – krzyknął Jace upadając na kolana – Clary, nie. Nie rób mi tego. – szeptał kładąc sobie jej głowę na kolanach – Izzy! Narysuj jej irtaze, już! – szybko podeszłam do niego i dopiero wtedy zobaczyłam całe ciało przyjaciółki.
   Całą twarz i ramiona miała poharatane pazurami, koszulkę podartą i w tej samej mazi co framuga. Wyglądała strasznie. Dlaczego moje parabatai? Dlaczego ona?
- Daj Stellę. – rozkazałam narzeczonemu, wpatrywał się oniemiały w siostrę. Zareagował dopiero po chwili, podał mi instrument. Gorączkowo rysowałam jedną runę za drugą, nic. Irtaze znikały bez śladu.
   Poczułam ogromne poczucie straty.
- Nie!! To nie może być to!! Ona nie może umrzeć!! – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że krzyczę i przytulam przyjaciółkę. Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy z za nimi kolejne.
   Jace wpatrywał się we mnie oniemiały, nie wiedział o co chodzi. Po chwili jednak zrozumiał, jego twarz pobladła a po policzkach zaczęły spływać łzy których dawno nie widziałam. Wrzasnął dziko i wplątał palce we włosy.
- Iz… Spróbuj jeszcze… Proszę… - powiedział przez płacz.
   Chwyciłam Stelle zza paska Clary, tą samą którą dostała od moich rodziców, i przyłożyłam do jej skóry… Jeszcze nigdy nie czułam takiej energii, to było jakby Clary oddawała mi swoją moc tworzenia runów. Nagle w mojej głowie pojawił się dziwny znak, bez wahania narysowałam go na skórze przyjaciółki.
   Nagle biblioteka, poprzewracane regały i wszystko inne zniknęło. Stałam pośród bieli która była wręcz przytłaczająca. Nagle zauważyłam coś złotego po drugiej stronie „pokoju”, podeszłam do tego, drzwi. Po chwili otworzyłam je i weszłam, tym razem w czerń. Jeszcze jeden złoty punkcik ale ten coraz bardziej się powiększał. Nagle zobaczyłam pięknego Anioła, Razjela.
- Isabelle!! – zagrzmiał, aż się wzdrygnęłam – Czy wiesz co zrobiłaś?! – spytał podniesionym głosem.
- Nie? – szepnęłam niepewnie.
- Uzdrowiłaś dziewczynę na skraju życia! – podszedł do mnie – Jak to zrobiłaś? – spytał już spokojniej.
- Poczułam wielką siłę… Tak jakby Clary mi ją oddawała… Nie umiem opisać tego uczucia… To było jak… Cudowne ale i za razem straszne, przerażające. – wyjąkałam – Później w mojej głowie pojawił się obraz runy, narysowałam ją. – dodałam już pewniej.
- Czyżby to było możliwe? – spytał sam siebie.
- Ale co? – zniecierpliwiłam się, zgromił mnie spojrzeniem ale odpowiedział.
- Najwyraźniej twoja więź z Clarissą jest silniejsza niż przypuszczaliśmy, oddała ci cząstkę swojej mocy…
- Co? – przerwałam mu zszokowana wpatrując się w swoje ręce.
- Spokojnie, już zabrała ją z powrotem. – uśmiechnął się – A teraz czas na ciebie, ślub czeka. – wszystko zniknęło, otworzyłam oczy.

[ Kamila [

   Gdy Isabelle zemdlała a serce Clary wróciło do życia postanowiliśmy przenieść je do izby chorych. Jace siedział przez cały czas przy żonie, dopiero teraz udało mi się go wygonić.
   Cisi Bracia przyszli i zbadali dziewczyny, stwierdzili że Izzy nic nie jest i za niedługo powinna się obudzić a Clary wstrzyknęli jakąś zieloną „herbatkę” i powiedzieli że mamy jej pilnować. Tuż po przebudzeniu ma dostać następny zastrzyk i tak jeszcze trzy razy. Nie wyjaśnili co tam jest ale po zapachu poznałam że to chyba wilcze ziele, zbierałam je kiedyś z mamą. Zanim uciekłam często chodziłyśmy do lasu zbierać różne dziwne zioła, mama z niektórych robiła wywary, maści i inne mieszanki do leczenia, a inne suszyła i sprzedawała. Kiedyś jej pomagałam…
   Moje rozmyślenia przerwał szelest, popatrzyłam na Clary. Jej prawa ręka zaciskała się konwulsyjnie na brzegu łóżka. Zadrapania i siniaki już dawno zniknęły. Już miałam wołać Jace’a ale zauważyłam coś jeszcze, palce prawej ręki miała pokryte zielonymi łuskami. Z przerażenia aż spadłam z krzesełka na którym siedziałam przy jej łóżku.
   Zerwałam się z miejsca i popędziłam do pokoju Maryse i Adama, zapukałam ale nikt mi nie odpowiedział. Otworzyłam zamaszyście drzwi i wparowałam do pokoju.
- Maryse! – krzyknęłam budząc ją – Z Clary jest źle! – złapałam ją za rękę i podniosłam do pionu, zanim wyciągnęłam ją z pokoju chwyciła jeszcze szlafrok i posłała przepraszające spojrzenie przyszłemu mężowi.
   Po drodze opowiedziałam jej w duuużym skrócie to co się stało i co powiedzieli Cisi Bracia. Była nieźle zmartwiona ale też i wściekła że nie poinformowaliśmy jej wcześniej. Dobiegłyśmy do izby w niecałą minutę. Nad Clary nachylał się Markus i coś do niej chyba mówił.
   Dopiero gdy podeszłam bliżej zobaczyłam że to Clary trzyma brata za kołnierzyk bluzki i szepcze jak opętana:
- Księga, księga, księga, księga… - i tak w kółko.
- Clary. – oderwałam jej ręce od Markusa i położyłam nad jej głową uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy – Uspokój się! – syknęłam. Zauważyłam że całą prawą rękę rudowłosej pokrywają już zielone łuski.
- Trzeba jej to wstrzyknąć. – powiedziała Maryse sięgając po fiolkę i strzykawkę. Skrzywiłam się i przy pomocy Markusa nastawiłam rękę przyjaciółki do zastrzyku. Gdy igła weszła w jej ciało zaczęła się wyrywać ale zatrzymaliśmy ją i Maryse wstrzyknęła całą zawartość. Clary uspokoiła się po chwili, więc ją puściłam. Łuski powoli zaczęły znikać a ona mruknęła jeszcze raz przez sen „księga” i pozostała już spokojna.

-------------------------------------------
I jak się podoba?
Następny rozdzialik będzie prawdopodobnie w poniedziałek.
Coś jeszcze?
Jakby co to piszcie w komentarzach!
Wika

6 komentarzy:

  1. CZEMU DOPIERO W PONIEDZIAŁEK?!!?!?!?!?!?!??!?!??!!? WHY?!!! CZEMU MI TO ROBISZ! DODAJ JUTRO BO UMRĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, co tu się dzieje!?;D cholerka zabije zmora- potwora;)
    Czekam na nextasa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdział. Strasznie sie boję o Clary. Nie wiem jak wytrzymam do poniedziałku. Myślałam, że się popłacze kiedy Clary umierała. Mam prośbę możesz dać trochę perspektywy Jace'a?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci że z tego co mam zaplanowane to ponad połowa następnego rozdziału ma być z perspektywy Jace'a. ☺

      Ps. Jak tylko będziesz chciała to pisz takie prośby, postaram się je spełnić (to dotyczy wszystkich czytających).

      Usuń
  4. ŁOŁ jaki mega rozdział jestem bardzo zadowolonb

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku przez ciebie prawie dostałam zawału!
    rozdział super *.*
    czekam na next,<33
    Ps: zapraszam do mnie
    http://zazakretemas.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń