Miłego czytania!
Rozdział 13
[ Isabelle [
Siedziałam z
Markusem w salonie czekając na Aline i Helen. Powinny już być a ty… Nic! Zaraz
mieliśmy zasiadać do obiadu…
Nagle usłyszałam
jakieś kroki w korytarzu, poprosiłam Markusa żeby poszedł sprawdzić.
- Jak Obrze że już jesteście! – usłyszałam głos mojej mamy –
Zaraz będzie obiad. – poinformowała.
- Dziękujemy ale najpierw chciałyśmy zobaczyć się z Isabelle.
– to był na pewno głos Aline.
- Ja was zaprowadzę, a tak w ogóle to jestem Markus. –
przedstawił się mój narzeczony.
- Alin.
- Helen.
- Chodźcie już bo zaraz będziemy nakrywać a znając was,
dziewczyny, to chcecie poplotkować. – zaśmiał się Markus.
- Adam! Zabierz ich bagaże! – krzyknęła Maryse.
- Dobrze, kochanie! – odkrzyknął.
Parę minut później w
rogu salonu stanęła Aline, Helen i Markus.
- Izzy! – pisnęły obydwie i rzuciły mi się na szyje, później
usiadły po obydwóch mich stronach na kanapie.
- Co tam u was? – zapytałam.
- Po staremu. – odparła Helen.
- A, jak twoja rodzina?
- Emma i Julian mieli już ceremonie, na zdjęciach wyglądają
ślicznie. – zachwycała się – Zresztą mam jedno… - podała mi kartkę.
Na zdjęciu Julian
obejmował Emmę i z uśmiechem wskazywali na swoje nowe runy.
- Naprawdę tworzyliby piękną parę… - westchnęła Aline – Ale
teraz już nie mogą.
- Zobaczysz jak będą starsi i będą chcieli być razem to
wymyślą sposób. – pocieszyła ją Helen.
- Będą mogli nawet szybciej niż przypuszczacie. – mruknęłam.
- Co? – zapytały zdziwione, jak często mówią w tym samym
czasie?
- Clary ostała zlecenie od twojej matki… - zwróciłam się do
Aline – Ma napisać nowy kodeks.
- To przecież super! – pisnęły – Możemy pomóc.
- Jak chcecie. – wzruszyłam ramionami.
- A gdzie ona jest? – zapytała blondynka.
- W Hiszpanii. – wtrącił Markus.
- Naprawdę? Nie powiedziała mi gdzie jednie. – mówiłam tonem
obrażonego dziecka.
- Sama nie wiedziała, Jace ją spakował, załatwił czarownika i
załatwił inne rzeczy z tym związane. – wytłumaczył – Dowiedziała się dopiero na
miejscu.
- Acha… Jace wykorzystał to że Jocelyn zabrała Ami. –
pokiwałam głową z aprobatą.
- Kto to Ami? – zdziwiła się czarnowłosa.
- Ach, przecież wy nic nie wiecie! Zaraz wam wszystko
opowiem! – opowiedziałam im wszystko, o tym Jak Clary zaszła w ciążę, jak
przyjechał Markus, jak Jace został wilkołakiem i Clary go odmieniła, o Adamie,
o tym jak Alec i Magnus wyjechali do Włoch, o córce i ślubie Herondala, o tym
jak Markus mi się oświadczył i o mojej ciąży – A teraz Amandę zabrała Jocelyn z
Luckiem na farmę a Jace postanowił to wykorzystać. – zaśmiałam się.
- Dzieci, obiad!
[ Clary [
Jace przystanął
przed pięknym jachtem i powiedział że to nasz. Byłam trochę zaskoczona bo
spodziewałam się czegoś skromniejszego a tu… proszę! Jace wytłumaczył mi że
jacht należał kiedyś do jego ojca i był przycumowany we Włoszech ale mój mą
uznał ze Hiszpania będzie lepszym wyborem.
- Możemy wypłynąć na pełne morze i zacumować, co ty na to? –
zapytał kiedy byliśmy już na pokładzie, pokiwałam tylko głową – Podoba ci się?
- Tak. – szepnęłam złączając nasze usta w namiętnym
pocałunku.
- Czyli koniec mojej kary za wrzucenie cię do wody? –
zapytał gdy trochę się od siebie odsunęliśmy.
- Dzięki za przypomnienie… na dzisiaj koniec ale jutro znowu
będę zła. – obiecałam – A teraz pocałuj mnie. – spełnił mój rozkaz aż za
dobrze…
[ Helen [
Westchnęłam
wycierając ciało. Ubrałam dżinsowe
rurki, luźną bluzkę z nadrukowanymi ustami i czarne trampki. Rozczesałam i włosy, zostawiłam je rozpuszczone. Wyszłam z
łazienki i zauważyłam że Aline jeszcze śpi, założyłam jej bluzę. Przez chwilę
upajałam się jej morelowym zapachem a później postanowiłam iść do kuchni.
Wyjęłam z lodówki
serek z leśnymi owocami, otworzyłam go i zatopiłam w nim łyżeczkę.
- Dzień dobry. – usłyszałam głos za sobą – Adam. –
przedstawił się mężczyzna podając mi rękę, uścisnęłam ją wcześniej odkładając
jedzenie.
- Helen. – uśmiechnęłam się – Pan jest…
- Narzeczonym Maryse. – powiedział z uśmiechem.
- A co z panem Robertem? – zapytałam nieco zdziwiona.
- Były mąż mojej narzeczonej. – westchnął a ja wzięłam
kolejną łyżeczkę do ust – To długa historia ale przynajmniej cieszę się że mam
kontakt a Alekiem, moim synem. – zakrztusiłam się.
- C… co?
---------------------------------------------------
Tak, tak... wiem że jest nudno ale tak jak pisałam wyżej potrzebuje paru rozdziałów spokojnych żeby później mogło się dziać.
Wika
Rozdział świetny. Doskonale cię rozumiem i postaram się przetrwać ten przestój. Jace miał naprawdę ekstra pomysł z tym Alicante. Izzy dość szybko zaznajomiła koleżanki z tyloma wydarzeniach, że muszą być jeszcze w szoku. Czekam na next niecierpliwie.
OdpowiedzUsuńMega !
OdpowiedzUsuńNo dobra. Od czego by tu zacząć? Hymmm. Ok, wiem!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały! Zauważyłam, że w niektórych momentach zostały zjedzone literki, ale cóż, nawet najlepszym się zdarza.
'' Rozczesałam i włosy, zostawiłam je rozpuszczone.''. Zauważyłam, że tu słowa są nie w tej kolejności co trzeba. Powinno być. ''Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Zdarzyło się to chyba jeszcze gdzieś indziej, ale to szczegół.
Mam nadzieje, że się nie obrazisz na mnie.
Rozdział był świetny mimo tych kilku błędów i lecę nadrabiać dale!
Wiem, czasami zdarzają mi się takie gafy. Niestety mam tendencje do przegapiania ich. :-(
Usuń