poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 20

No i jest rozdział! Dzisiaj trochę późno ale jest.

Miłego czytania!

Rozdział 20
[ Maryse [

   Jace zatrzymał się przy jednym z rozkopanych łóżek, dotknął pościeli i spojrzał w górę. Zamarł a ja podążyłam za jego wzrokiem, na suficie była jakaś zielona jaszczurka i trzymała Kamilę jedną ręką! To pewnie jest ta Kanima o której opowiadał mi Jace.
- Cholera. – mruknął mój adoptowany syn, już chciałam go upomnieć ale w tej sytuacji… - Poroszę, zejdź stamtąd.
   Jace prosił! On nigdy nie prosił! Teraz zaczęła zastanawiać się dlaczego nie zaatakowało od razu… Clary! Blondyn opowiadał mi o tym że ma przypuszczenia co do przemiany Clary, chyba miał racje.
   Zielony „stwór” popatrzył na niego dziwnie i puścił czarnowłosą. Jace złapał ją i szybko odstawił na ziemie, sam wyciągnął sztylet wskakując na kolumnę.
   Podeszłam do Kami i przytuliłam jej roztrzęsione ciało, przez cały czas wodziłyśmy wzrokiem za jej bratem.
   Jace i Kanima (Clary – tak myślę) jakby ścigali się. Jaszczurka „biegała” po suficie a Jace przeskakiwał z jednego filaru na drugi wspinając się coraz wyżej. W pewnym momęcie zeskoczył, podbiegł do mnie i poprosił żebym zawołała Aline i Helen, posłuchałam zabierając ze sobą roztrzęsioną Kami. Powiedziałam wszystko dziewczynom i usiadłam w salonie z siostrą Jace’a.

[ Aline [

   Byłyśmy lekko przerażone wizją walki z jakimś nieznanym gatunkiem „jaszczurki”. Helen chwyciła swój ulubiony łuk, ja miecz i pobiegłyśmy do izby. Jace stał na środku i wpatrywał się w jakieś coś „biegające” po suficie. Helen już miała wystrzelić strzałę w stronę jaszczurki ale Jace powstrzymał ją i skinął głową żebyśmy do niego podeszły.
- Maryse wam wszystko powiedziała? – zapytał nie spuszczając oczu z… Jak to było? Kanima!... nie spuszczając oczu z Kanimy.
- Chyba tak… dlaczego jeszcze tego nie zaatakowałeś? – wskazałam głową na Kanimę, Jace westchnął.
- Czyli nie powiedziała wam wszystkiego. – mruknął – To jest… - nie zdążył bo Kanima rzuciła się na niego z pazurami.
   Przetoczyli się parę metrów aż któreś z nich nie zatrzymało się uderzając o nogi jednego z łóżek. Jace nie miał żadnej broni oprócz sztyletu który wypadł mu gdy Kanima rzuciła się na niego. Chwyciłam mocniej miecz i zaczęłam walczyć, krótko po mnie dołączyła się też Helen.

[ Isabelle [

  Z Lesli postanowiłyśmy pójść na spacer po okolicy. Wzięłyśmy ze sobą Markusa z dwóch powodów:

1.      Żeby nie wykłócał się, że nie powinnam sama iść (Lesli dla niego jest za młoda na pilnowanie mnie).
2.      Żeby chociaż trochę oderwał swoje myśli od mojej parabatai.

   Jasne, rozumiem go, też się o nią martwię. Ale byli u niej Cisi Bracia i powiedzieli że z tego wyjdzie. A poza tym przecież poczułabym gdyby coś jej się stało… Może bym poczuła, niestety od jakiegoś czasu nie zawsze odbieram od niej impulsy. Teraz jeśli gorzej się poczuła to raz o tym wiedziała a raz nie, w tym był problem…
- Idziemy na lody? – zapytała Lesli wyrywając mnie z zamyślenia.
- Markus, co ty na to? – zapytałam obejmującego mnie chłopaka, dalej wyglądał na nieobecnego – Maaarkus.... – mruknęłam zirytowana.
- Tak? – zapytał potrząsając głową i skupiając wzrok na mnie.
- Idziemy na lody? – ponowiła pytanie Lesli – Ciociu, proszę. – popatrzyła na nie błagalnymi oczami.
- Idziemy, idziemy. – powiedziałam z uśmiechem.
- Może zadzwonimy do… - zaczął mój narzeczony.
- Nie! Z Clary jest wszystko w porządku, koniec, kropka. – rzuciłam ciągnąc go za czarnowłosą.
- Jakie chcecie? – zapytała Lesli stając koło budki z lodami.
- Ja chcę… czekoladowe i… bakaliowe. – powiedziałam po chwili zastanowienia.
- A ja… truskawkowe i… Co byś powiedziała jakbym zjadł ciebie? – Markus podszedł do dziesięciolatki i złapał ją w pasie. Pisnęła zaskoczona i zaczęła się wyrywać, uśmiechnął się – Tak, zdecydowanie zjem ciebie. – mruknął stawiając ją na ziemi, przez cały czas uśmiechałam się.
- To co w końcu chcecie? – zapytałam gdy zamówiłam już lody dla siebie. Wymienili co chcą i stanęli za mną z minami piesków które zaraz mają dostać najlepszą zabawkę na świecie – Proszę. – powiedziałam podając im rożki.
- Na trzy… Raz… Dwa… Trzy! – zaczęli jeść na wyścigi… To chwili Lesli wygrała i Markus… Dał jej pieniądze!
- O czym ja nie wiem? – zapytałam.
- Yyy… - mruknął mój ukochany.
- Markus powiedział że jeśli wygram to da mi kasę na co tyko będę chciała! – zaszczebiotała szczęśliwa, uśmiechnęłam się ale nic nie powiedziałam. Markus będzie wspaniałym ojcem.

----------------------------------------
No i jak?
Następny rozdział będzie w środę, jutro powinien pojawić się rozdział na "Witaj w piekle!"!
Co ja tu jeszcze mam napisać?
To już wszystko?
Chyba...
Zapraszam do komentowania!
Wika

sobota, 27 czerwca 2015

LBA !

Strasznie cię przepraszam!
Już dziesięć dni temu zostałam nominowana do LBA ale szczerze to o tym zapomniałam!
Wiem, powinnam napisać to od razu ale jakoś tak to wyszło...


Dziękuje i przepraszam za opóźnienie Alexxx (jej blog)!

Pytania:

1. Ulubiona nadnaturalna rasa?
- Wilkołaki.

2. Ulubiony zespół/piosenka?
- Nieśmiertelni - Jula

3. Ulubiony cytat?
- "A ty patrzysz na mnie tymi zielonymi oczami, podczas gdy życie wycieka z ciebie między moimi palcami." - Cassandra Clare "Miasto Upadłych Aniołów"

4. Książka, którą obecnie czytasz…
- Piątą część "Akademii Wampirów" pod tytułem: "W mocy ducha".

5. I książka, którą polecisz?
- Na pewno DA ale jeszcze "Trylogia czasu", "Dotyk Juli" (ma bardzo ciekawe zakończenie całej serii), "Akademia Wampirów", "Dziedzictwo mroku", "Najmroczniejsze noce", "Niezgodna", "Miasto Nieśmiertelnych", "Wieczni Wygnańcy", "Kwiat Mroku. Zatraceni.", jest ich jeszcze trochę ale to są te które przeczytałam w od stycznia (z wyjątkiem DA i Trylogii czasu) i polecam.♥

6. Wstajesz i orientujesz się, że zaspałaś. Minęła ci połowa zajęć. Idziesz na pozostałe czy zostajesz w domu?
- Zanim miałabym autobus do szkoły i bym dojechała to mogę cię zapewnić że lekcje już by się skończyły!☺
A poza tym u mnie nie ma mowy o zaspaniu, tata nie przepuści!♥

7. Ulubione postacie z książki, filmu, serialu…(1 chłopak i 1 dziewczyna)
- Chłopak - Jace (DA) i Patch (Szeptem - wprawdzie za tą serią nie przepadam ale jego postać lubię), Dziewczyna - Clary (DA) i Rose (Akademia Wampirów - po prostu ją uwielbiam☺).
Ps. Wiem że miało być po jednym ale nie umiem wybrać!

8. Ile masz książek w „osobistej” biblioteczce? :3 (zdjęcie biblioteczki mile widziane)
- I tu jest problem... Na moich półkach widnieje dokładnie sześć książek (nie licząc lektur), zazwyczaj czytam ebook-i i mam je na komputerze... Specjalnie dla ciebie je policzę a jest ich... 194 ebook-i. Dość duża część jest przeczytana ale i tak mam zapas przynajmniej do...listopada☺.

9. Ulubiona gra komputerowa ew. film?
- Gra... The Sims 3 (chyba, to aktualnie najczęściej otwierana gra na moim komputerze[nie lubię za bardzo gier]).

10. Mając do wyboru przenieść się 100 lat wstecz lub 100 lat do przodu, co byś wybrała? 
- Wolałabym nic, bo w przeszłości bym się nie odnalazła a w przyszłości nasza planeta będzie jeszcze bardziej zniszczona.

-------------------------------------------
Nominuję:
  1. http://bo-kochac-to-niszczyc.blogspot.com/
  2. http://nowy-swiat-andrei.blogspot.com/
  3. http://welcome-to-city-of-angel.blogspot.com/
  4. http://co-bendzie-dalej.blogspot.com/
  5. http://uwazaj-o-czym-marzysz.blogspot.com/
  6. http://time-joined-us.blogspot.com/
  7. http://diabelskie-maszyny-inna-historia.blogspot.com/
  8. http://dotyk-pioruna.blogspot.com/
  9. http://the-mortal-instruments-my-story.blogspot.com/
------------------------------------------
Moje pytania:
  1. Ulubiona książka/seria książek?
  2. Ulubiony aktor/aktorka?
  3. Co najbardziej lubisz w książkach? (np. fabułę, bohaterów, świat w nich przedstawiony)
  4. Dlaczego założyłaś/eś bloga?
  5. Ulubiony film?
  6. Ulubiona piosenka?
  7. Ludy czy ciastko?
  8. Kawa czy herbata?
  9. Czy masz jakieś zwierzątko domowe? Jeśli tak to, jakie?
  10. Kiedy założyłaś/eś pierwszego bloga?
----------------------------------------------
Mam nadzieje że dowiedzieliście się czegoś o mnie!
Wika

czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 19

Tak jak obiecałam jest rozdział, wprawdzie trochę chaotyczny ale jest i mam nadzieje że wszystko zrozumiecie... Jakby co to piszczcie w komentarzach!

Miłego czytania!

Rozdział 19
[ Clary [

   Byłam w ciemności ale co chwilę widziałam księgę którą czytałam. Chciałam po nią sięgnąć ale nie mogłam bo wtedy znikała a ja spadałam jeszcze niżej. Co jakiś czas bolała mnie prawa ręka ale lekceważyłam to.
   Czekałam aż ktoś, lub coś, wybawi mnie z tego stanu i zadawałam sobie pytania:

Czy ten stwór mnie porwał?
Gdzie jestem?
Czy Jace i inni wiedzą co się stało?
Co jest w tej księdze?
Dlaczego nie mogę się obudzić?
O co tu chodzi?
Gdzie podział się cały mój świat?

   Najbardziej martwiłam się że zostanę już tu na zawsze… Co będzie z moją córeczką? Z Jace’em? Z innymi?
   Chciałam już wrócić ale nie mogłam… Nic nie wiedziałam.

[ Jace [

   Siedziałem już jakieś pięć minut przy Clary niecierpliwiąc się, co robi tak długo Kamila? Nagle drzwi otworzyły się z impetem i wpadła przez nie moja siostra z książką którą ledwo utrzymywała w rękach.
- Mam! – krzyknęła tryumfalnie.
- Coś ty tak długo robiła? – spytałem zniecierpliwiony, chciałem już poszukać jakieś wskazówki.
- Zdejmowałam ją z szafy. – położyła księgę na sąsiednim łóżku.
- Po co żeś ją tam wkładała? – zapytałem odczytując tytuł: „Bestiariusz III – nieznane gatunki.”, zdziwiłem się ale otworzyłem ją na pierwszej stronie.

   Kamila coś jeszcze mówiła ale ja zagłębiłem się w lekturze nie słuchając jej. Najpierw przeczytałem spis treści, nic mi to nie mówiło. Wstęp – tak samo, pierwsza bestia – nic, druga – nic… ósma bestia – nic, dziewiąta… Spojrzałem na rysunek… Jakby znajomy… Była na nim człowiek-jaszczurka, niebiesko czerwone łuski i ten przerażający wyraz „twarzy”. Skąd ja znam tego stwora… Mój sen! Tak! To musi byś to! Clary walczyła z nim i go pokonała. Czy to znaczy że to coś ją zaatakowało?

   Przeczytałem że zabić można ją tylko ugodzeniem w serce, zarazić można się przez podrapanie, na pazurach jest jad… I to mnie zastanowiło… Clary została podrapana… Czy przemieniała się w Kanimę? Z niepokojem czytałem dalej. Okazało się że Kanimę można odmienić, przywrócić do bycia człowiekiem. Kanima naprawdę jest człowiekiem ze zmutowaną Likantropią, to było dziwne. Gdy ktoś taki odczuwa silne emocje zmienia się w jaszczurkę i słucha swojego pana… Właśnie! Pana! Tylko pan może rozkazać jej żeby już nigdy się nie zmieniała… Ale musi jeszcze mieć tego pana…

   Postanowiłem powiedzieć wszystko Maryse, no… prawie wszystko. Chciałem pominąć wiadomość o moim śnie. Zamknąłem księgę i wyminąłem nadal gadającą Kamilę, rzuciłem krótkie „Pilnuj, Clary.” Na co przytaknęła głową i wyszedłem. Najpierw pobiegłem do pokoju rodziców Aleca, nikogo nie było. W kuchni była tylko Isabelle i Lesli które śmiały się na cały głos. Biblioteka, pusto. Sala treningowa, nic. Gdzie oni poszli?

   Właśnie gdy miałem wracać zrezygnowany do Clary usłyszałem jak winda wjeżdża na górę. Poczekałem aż drzwi się otworzą i od razu naskoczyłem na Maryse.

- Wiem co jest Clary! – krzyknąłem ciągnąc ją za sobą. Nie zwracałem uwagi na Adama, Aline i Helen którzy osłupiali patrzyli na tę scenę. Prowadziłem Maryse do Clary opowiadając co przeczytałem.

   Gdy już doszliśmy zauważyłem że wszystkie łóżka są już puste, nie tylko to na którym leżała Clary było rozgrzebane ale też parę innych. Podszedłem do pierwszego, dotknąłem pościeli i wyczułem coś lepkiego. Gdy spojrzałem na rękę zobaczyłem jakiś dziwny śluz, skapywał z sufitu. Popatrzyłem do góry i zamarłem…

[ Clary [

   Już było lepiej, miałam przebłyski świadomości. Słyszałam Kamilę i Jace’a, ale dalej nie mogłam otworzyć oczu. Tkwiłam w ciemności niezdolna do poruszania się. Dlaczego…
   Przerwał mi ogromny ból w prawej ręce. Chciałam krzyknąć ale nie mogłam otworzyć ust. Co się dzieje?! Ból rozprzestrzenił się po kolei na całe ciało…
   To tak diabelnie bolało!!

   Gdy tylko ból zaczął słabnąć spróbowałam otworzyć oczy, poszło zaskakująco łatwo. Byłam w Instytucie, Izbie Chorych. Uspokoiłam się nieco, nie trwało to długo. Poczułam więzy na nadgarstkach, szarpnęłam… Zerwałam sznury! Nawet z runą siły bym tego nie zrobiła, sznur był za grudy! Zabrałam się za rozwiązywanie więzów na kostkach… Gdy już skończyłam chciałam wstać ale moje ciało mnie nie posłuchało. Gdy tylko ktoś otworzył drzwi skoczyłam na łóżko obok, następne, następne, aż w końcu znalazłam się obok Kamili. Wszystko robiłam nieświadomie.

   Złapałam jedną ręką za jej ramie a drugą zamknęłam usta. Zaczęła się szarpać a ja chciałam powiedzieć jej że to nie ja i uspokoić ją chociaż trochę ale z mojego gardła wydobył się tylko syk… Zaraz. Co?! Syk?! Przecież ja nie syczę! Jestem człowiekiem, ja mówię!

   Nagle drzwi otworzyły się jeszcze raz, złapałam Kamile jedną ręką w pasie, drugą dalej trzymałam na jej ustach. Wspięłam się po filarze i zawisłam trzymając się trzema kończynami sufitu, przy czym nie upuściłam Kami. Co się ze mną dzieje?!!

-------------------------------------
Najpierw sprawy organizacyjne... Wiem że w tym tygodniu (znowu) was zaniedbałam ale niestety następny rozdział będzie dopiero w poniedziałek... Wiem że trochę przeciągam ale teraz mam zamiar odkupić winy w czasie wakacji.
Hmm... Co jeszcze?
Chyba już wszystko...
Zapraszam do komentowania!
Jeszcze raz przepraszam
Wika

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Rozdział 18

Przepraszam że tak późno i w ogóle ale dopiero o 16.30 wróciłam ze szkoły... Fajnie, nie? a jeszcze miałam "pracę domową", nie pytajcie co musiałam zrobić... Po co ja jeszcze chodzę do szkoły?! ☺

Miłego czytania!

Rozdział 18
[ Jace [

   Po tym jak Cichy Brat zbadał Clary Kamila wygoniła mnie do łóżka i powiedziała że nie wpuści mnie do izby jeśli się nie wyśpię. Próbowałem ale nic to nie dało, dopiero nad ranem zapadłem w sen.
   Śniła mi się ona, Clary. Miała na sobie strój bojowy i walczyła z jakimś stworzeniem, było całe pokryte niebieskimi łuskami. Gdy „jaszczurka” leżałam już trupem Clary podeszła do mnie, pocałowała delikatnie i wyszeptała „Księga.”. Po chwili wszystko się rozmazało a ja się obudziłem.
   Wziąłem szybki prysznic, ubrałem się i poszedłem prosto do Izby Chorych. Clary leżała na łóżku, spała. Podszedłem bliżej i zauważyłem że nadgarstki i kostki ma przywiązane do ramy łóżka. O co tu chodzi? Kto i dlaczego to zrobił?
   Usiadłem na krzesełku koło rudowłosej i przyglądałem się jej twarzy. Wszystkie zadrapania zniknęły, zauważyłem coś dziwniejszego. Blizna na policzku mojej ukochanej zaczęła się, tak jakby, goić. Czy to możliwe? Jak?
   Postanowiłem zapytać Maryse, już miałem wychodzić kiedy usłyszałem cichy szept. Clary patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami, teraz jakby zamglonymi, szeptała jak opętana jedno słowo. „Księga, księga, księga, księga…”.
   Wybiegłem stamtąd w poszukiwaniu matki Aleca, gotowała w kuchni.
- Coś się stało? – zdziwiła się na mój widok.
- Clary… obudziła się. – powiedziałem urywanym głosem – Ciągle mamrocze. – dodałem a ona od razu zerwała się z miejsca i pobiegła do mojej żony.
- Co się dzieje?! – krzyknąłem zanim zerwałem się do biegu – O co chodzi?
- Zmienia się. – powiedziała lakoniczne gdy dobiegliśmy do izby – Zaaplikuje jej zastrzyk, przytrzymaj jej rękę. – poleciła.
- Co to jest? – zapytałem wskazując szczykawkę, przytrzymałem prawą rękę żony gdy czarnowłosa się w nią wbijała.
- Wilcze ziele. – powiedziała jakby to wszystko wytłumaczyło.
- Czyli? – westchnęła odkładając szczykawkę – Po co to jej wstrzykujesz?
- Żeby się nie zmieniła.
- W co?
- Nie wiemy, to jest najgorsze. – wytłumaczyła siadając na krzesełku obok łóżka – Nawet Cisi Bracia nie powiedzieli co jej dokładnie jest, tylko że wilcze ziele pomaga.
- Hmm… A gdzie Izzy? – zapytałem uświadamiając sobie że nie ma tu siostry mojego parabatai.
- Jak tylko się obudziła to stwierdziła że nic jej nie jest i wyszła robić dalsze przygotowania do ślubu… to już jutro. Chciałam go przesunąć, ze względu na Clary, ale nie pozwoliła mi, za bardzo się w to wciągnęła.
- Acha. – burknąłem.
- Idź coś zjeść, ja z nią posiedzę. – zaproponowała.
- Dobrze… - zawahałem się – Jakby co to mnie wołaj. – rozkazałem wychodząc.
   Szedłem w stronę kuchni gdy coś mi się przypomniało… KSIĘGA… Clary ciągle mówiła to jedno słowo.
   Zawróciłem i wszedłem do biblioteki. Regały były już popodnoszone ale książki dalej leżały na ziemi. Pamiętałem że gdy znaleźliśmy Clary trzymała księgę, coś co w tytule miało „Nie znane…”. Zacząłem rozglądać się po bibliotece, wiedziałem że odnalezienie tej księgi prawdopodobnie zajmie mi wieki ale nie miałem innego wyboru, to była jedyna szansa.
   Po godzinie przekładania książek zrobił się jeszcze większy bałagan a ja byłem strasznie zmęczony. Właśnie gdy przekładałem kolejny podręcznik demologi otworzyły się drzwi, stanęła w nich moja siostra.
- Co tutaj robisz? – spytała podchodząc.
- Sprzątam. – mruknąłem sarkastycznie – A na co to wygląda?
- Szukasz księgi którą czytała Clary zanim to coś ją napadło. – stwierdziła.
- Tak, wiesz jaki miała tytuł?
- Nie pamiętam… - powoli traciłem nadzieje – Ale zabrałam ją do swojego pokoju i trochę poczytałam.
- Co?! – zapytałem zszokowany – Dopiero teraz mówisz że masz tą przeklętą książkę?!
- Tak.
- Przynieś mi ją do Izby Chorych. – rozkazałem.
- Dobra ale… - zawahała się – Nie rób sobie nadziei, tam prawie nic nie ma. – powiedziała wychodząc.

[ Isabelle [

   Zrobiłam sobie bardzo przydatną listę rzeczy które miałam przygotować na ślub:

ü  Suknia dla mamy.
ü  Sala.
ü  Muzyka.
ü  Kaplica.
ü  Ksiądz…

I tak dalej… Już wszystko miałam załatwione, przygotowane. Nie wiedziałam co porobić więc postanowiłam zrobić śniadanie… Naleśniki!
   Rozmieszałam składniki na ciasto i usmażyłam parę pysznych placków, mniam. Położyłam je na stole i wróciłam do smażenia. Gdy naleśnik był już usmażony zdjęłam go z patelni i chciałam położyć na tym talerzu co wcześniejsze ale… Talerz stał pusty! Położyłam na nim naleśnika i znów wróciłam do gotowania. Nagle usłyszałam cichy chichot, zignorowałam go… Jeszcze raz… Chwila! Ja znam ten śmiech! Powoli i cicho się odwróciłam żeby ujrzeć Lesli z pełną buzią a w jednej ręce trzymającą pół naleśnika.
- Lesli! – wystraszyła się i odłożyłam naleśnika – Nie o to mi chodziło. – mruknęłam – Może chcesz dżemu? – pokiwała zadowolona głową.
   Postawiłam przed nią słoik i patrzyłam jak się zajada. Wyszło na to że zjadła z cztery naleśniki, musiała byś strasznie głodna. Ja też za niedługo będę miała takiego głodomorka… razy dwa!
- Dziękuje ciociu, było pyszne. – wzruszyłam się jej słowami. Bez słowa podeszłam do niej i przytuliłam. „Ciociu”, ten zwrot był dla mnie czymś nowym, myślała że usłyszę go dopiero gdy Amanda zacznie mówić.
- Dziękuje. – szepnęłam.
- Za co? – zdziwiła się.
- Jeszcze nikt nie powiedział mi że moje danie mu smakuje. – wytłumaczyłam i zaczęłyśmy się śmiać.

-----------------------------------
I jak?
Co będzie napisane w księdze?
Następny rozdział powinien być w środę!
Na 95% jutro będzie rozdział na "Witaj w piekle!" Mam go już prawie cały napisany ale muszę zrobić jeszcze poprawki i dopisać końcówkę (dzisiaj jestem tak padnięta że chyba tego nie zrobię, ja już nie myślę!☺).
Wika

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 17

Jest nowy rozdzialik, wprawdzie trochę późno ale jest!

Miłego czytania!

Rozdział 17
[ Isabelle [

   Wiedziałam że nie mogę biegać ale tak przeraźliwego krzyku Clary jeszcze nigdy nie słyszałam. Biegłam z innymi do biblioteki, wpadliśmy do niej przez otwarte drzwi. Większość regałów była przewrócona, lampy pobite. Co tu się stało? Podeszłam do wybitego okna, framuga była tak jakby podrapana pazurami. Niepewnie ich dotknęłam, jakaś maź.
- Mam coś! – krzyknęła Kami – Pomóżcie mi! – chłopaki podbiegli do niej i podnieśli regał który wskazała. Gdy zauważyłam rude włosy wrzasnęła, Markus zaczął mnie uspokajać przytulając.
- Clary! – krzyknął Jace upadając na kolana – Clary, nie. Nie rób mi tego. – szeptał kładąc sobie jej głowę na kolanach – Izzy! Narysuj jej irtaze, już! – szybko podeszłam do niego i dopiero wtedy zobaczyłam całe ciało przyjaciółki.
   Całą twarz i ramiona miała poharatane pazurami, koszulkę podartą i w tej samej mazi co framuga. Wyglądała strasznie. Dlaczego moje parabatai? Dlaczego ona?
- Daj Stellę. – rozkazałam narzeczonemu, wpatrywał się oniemiały w siostrę. Zareagował dopiero po chwili, podał mi instrument. Gorączkowo rysowałam jedną runę za drugą, nic. Irtaze znikały bez śladu.
   Poczułam ogromne poczucie straty.
- Nie!! To nie może być to!! Ona nie może umrzeć!! – dopiero po chwili zdałam sobie sprawę że krzyczę i przytulam przyjaciółkę. Po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy z za nimi kolejne.
   Jace wpatrywał się we mnie oniemiały, nie wiedział o co chodzi. Po chwili jednak zrozumiał, jego twarz pobladła a po policzkach zaczęły spływać łzy których dawno nie widziałam. Wrzasnął dziko i wplątał palce we włosy.
- Iz… Spróbuj jeszcze… Proszę… - powiedział przez płacz.
   Chwyciłam Stelle zza paska Clary, tą samą którą dostała od moich rodziców, i przyłożyłam do jej skóry… Jeszcze nigdy nie czułam takiej energii, to było jakby Clary oddawała mi swoją moc tworzenia runów. Nagle w mojej głowie pojawił się dziwny znak, bez wahania narysowałam go na skórze przyjaciółki.
   Nagle biblioteka, poprzewracane regały i wszystko inne zniknęło. Stałam pośród bieli która była wręcz przytłaczająca. Nagle zauważyłam coś złotego po drugiej stronie „pokoju”, podeszłam do tego, drzwi. Po chwili otworzyłam je i weszłam, tym razem w czerń. Jeszcze jeden złoty punkcik ale ten coraz bardziej się powiększał. Nagle zobaczyłam pięknego Anioła, Razjela.
- Isabelle!! – zagrzmiał, aż się wzdrygnęłam – Czy wiesz co zrobiłaś?! – spytał podniesionym głosem.
- Nie? – szepnęłam niepewnie.
- Uzdrowiłaś dziewczynę na skraju życia! – podszedł do mnie – Jak to zrobiłaś? – spytał już spokojniej.
- Poczułam wielką siłę… Tak jakby Clary mi ją oddawała… Nie umiem opisać tego uczucia… To było jak… Cudowne ale i za razem straszne, przerażające. – wyjąkałam – Później w mojej głowie pojawił się obraz runy, narysowałam ją. – dodałam już pewniej.
- Czyżby to było możliwe? – spytał sam siebie.
- Ale co? – zniecierpliwiłam się, zgromił mnie spojrzeniem ale odpowiedział.
- Najwyraźniej twoja więź z Clarissą jest silniejsza niż przypuszczaliśmy, oddała ci cząstkę swojej mocy…
- Co? – przerwałam mu zszokowana wpatrując się w swoje ręce.
- Spokojnie, już zabrała ją z powrotem. – uśmiechnął się – A teraz czas na ciebie, ślub czeka. – wszystko zniknęło, otworzyłam oczy.

[ Kamila [

   Gdy Isabelle zemdlała a serce Clary wróciło do życia postanowiliśmy przenieść je do izby chorych. Jace siedział przez cały czas przy żonie, dopiero teraz udało mi się go wygonić.
   Cisi Bracia przyszli i zbadali dziewczyny, stwierdzili że Izzy nic nie jest i za niedługo powinna się obudzić a Clary wstrzyknęli jakąś zieloną „herbatkę” i powiedzieli że mamy jej pilnować. Tuż po przebudzeniu ma dostać następny zastrzyk i tak jeszcze trzy razy. Nie wyjaśnili co tam jest ale po zapachu poznałam że to chyba wilcze ziele, zbierałam je kiedyś z mamą. Zanim uciekłam często chodziłyśmy do lasu zbierać różne dziwne zioła, mama z niektórych robiła wywary, maści i inne mieszanki do leczenia, a inne suszyła i sprzedawała. Kiedyś jej pomagałam…
   Moje rozmyślenia przerwał szelest, popatrzyłam na Clary. Jej prawa ręka zaciskała się konwulsyjnie na brzegu łóżka. Zadrapania i siniaki już dawno zniknęły. Już miałam wołać Jace’a ale zauważyłam coś jeszcze, palce prawej ręki miała pokryte zielonymi łuskami. Z przerażenia aż spadłam z krzesełka na którym siedziałam przy jej łóżku.
   Zerwałam się z miejsca i popędziłam do pokoju Maryse i Adama, zapukałam ale nikt mi nie odpowiedział. Otworzyłam zamaszyście drzwi i wparowałam do pokoju.
- Maryse! – krzyknęłam budząc ją – Z Clary jest źle! – złapałam ją za rękę i podniosłam do pionu, zanim wyciągnęłam ją z pokoju chwyciła jeszcze szlafrok i posłała przepraszające spojrzenie przyszłemu mężowi.
   Po drodze opowiedziałam jej w duuużym skrócie to co się stało i co powiedzieli Cisi Bracia. Była nieźle zmartwiona ale też i wściekła że nie poinformowaliśmy jej wcześniej. Dobiegłyśmy do izby w niecałą minutę. Nad Clary nachylał się Markus i coś do niej chyba mówił.
   Dopiero gdy podeszłam bliżej zobaczyłam że to Clary trzyma brata za kołnierzyk bluzki i szepcze jak opętana:
- Księga, księga, księga, księga… - i tak w kółko.
- Clary. – oderwałam jej ręce od Markusa i położyłam nad jej głową uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy – Uspokój się! – syknęłam. Zauważyłam że całą prawą rękę rudowłosej pokrywają już zielone łuski.
- Trzeba jej to wstrzyknąć. – powiedziała Maryse sięgając po fiolkę i strzykawkę. Skrzywiłam się i przy pomocy Markusa nastawiłam rękę przyjaciółki do zastrzyku. Gdy igła weszła w jej ciało zaczęła się wyrywać ale zatrzymaliśmy ją i Maryse wstrzyknęła całą zawartość. Clary uspokoiła się po chwili, więc ją puściłam. Łuski powoli zaczęły znikać a ona mruknęła jeszcze raz przez sen „księga” i pozostała już spokojna.

-------------------------------------------
I jak się podoba?
Następny rozdzialik będzie prawdopodobnie w poniedziałek.
Coś jeszcze?
Jakby co to piszcie w komentarzach!
Wika

czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 16

No i tak jak mówiłam jet nowy rozdzialik!

Miłego czytania!

Rozdział 16
[ Clary [

- Dziewczyny! – krzyknęłam po raz któryś – Musimy się pośpieszyć!
   Stałam z Izzy koło drzwi i czekałyśmy na Aline, Helen, Lesli i Kamilę. Szłyśmy właśnie na zakupy związane ze ślubem Maryse i Adama. Ja zostałam opiekunką Izzy, miałam pilnować ją za wszelką ceną. Niby Izzy czuła się durzo lepiej ale Markus i tak się martwił, ja musiałam ją pilnować jako że jestem jej parabatai.
Isabelle    Już tylko dwa dni do ślubu a my jeszcze nie miałyśmy sukienek! Moja mama postanowiła zatrzymać jeszcze Ami na farmie żeby nie uczestniczyła w „szale przedślubnym”, moja córeczka wróci dopiero w dzień ślubu.
   Isabelle dzisiaj wyjątkowo założyła buty na obcasach bo powiedziała że nie będzie się pokazywać w byle jakich butach a poza tym nic sobie nie zrobi. Markus przystał na to z ociąganiem a ja byłam pewna że nic się nie stanie przez buty. Miała na sobie niebieską spódniczkę, czarny top i skórzana kurtkę. Dostała piękną biżuterie od Markusa do kompletu z pierścionkiem zaręczynowym.
Claey    Mnie też przekonała do założenia obcasów, w prawdzie prosiła mnie dwie godziny ale dałam się namówić. Ubrałam krótkie miętowe spodenki, koszulę i specjalny top. Włosy związałam w ogonek ale i tak kilka kosmyków opadło mi na czoło, odgarnęłam je zniecierpliwionym gestem i chciałam znowu zawołać dziewczyny ale winda się otworzyła ukazując je.
- Nareszcie. – mruknęłam podchodząc do nich.
- To co? Idziemy? – zapytała szczęśliwa Iz.

[

   Po godzinie nadal chodziłyśmy po sklepach w centrum handlowym szukając czegoś na ślub. Markus dzwonił już do mnie z dwadzieścia razy, za każdym razem pytał o to samo a ja posłusznie odpowiadałam.
   Teraz siedziałam razem z Izzy, Aline i Helen na pufach w sklepie z sukienkami czekając aż Lesli i Kami przymierzą sukienki. Isabelle i Aline już wybrały stroje, Helen wahała się między bluzką ze spodniami a sukienką. Ja jeszcze nawet nie zaczęłam się rozglądać.
   Wreszcie dziewczyny wyszły z przymierzalni. Kamila miała na sobie prześliczną, czerwoną sukienkę a Lesli biało-różową.
- Wyglądacie prześlicznie! – pisnęła Izzy podbiegając do nich – Tobie komponuje się z włosami – zwróciła się do Kami – a tobie z cerą. – powiedziała do Lesli.
- Ja ją chyba wezmę. – powiedziała siostra Jace’a.
- Nie „chyba”, tylko na pewno ją weźmiesz! – powiedziała Aline wstając.
- Jak one wszystkie mogą jeszcze chodzić? – szepnęła do mnie Helen.
- No właśnie. – uśmiechnęłam się.
- Chcę do domu. – jęknęła blondynka.
- Ja też. – zapewniłam.
- Clary! Teraz ty! – krzyknęła Isabelle podnosząc mnie z pufy – Trzeba ci wybrać sukienkę!
- Na Anioła. – jęknęłam.

[

   Po trzech godzinach miałam już wybraną sukienkę i dodatki, tak jak każdy. Izzy tak zaszalała że kupiła nawet ubrania dla mojej mamy, Helen w końcu zdecydowała się na sukienkę.
   Właśnie wracałyśmy do Instytutu kiedy Isabelle krzyknęła i wskazała na coś za nami. Szybko się odwróciłam wyjmując sztylet. Tuż za mną stała zakapturzona postać, ta sama którą widziałam już dwa razy. Podeszła bliżej sycząc, dziewczyny odsunęły się wyjmując broń a ja dalej stałam w miejscu.
   Stwór zamachnął się na mnie ale zablokowałam cios sztyletem który zatrzymał się na pazurach poczwary. Wykonała jeszcze jeden zamach, znów ją zablokowałam. Przechyliła głowę i już miała zaatakować, ale powietrze przeszył dźwięk podobny do gwizdania ale jakby „ostrzejszy”. Obróciła się i pobiegła w tamtą stronę. Czy ktoś tym kieruje? Co to jest?
- Clary? – niepewnie podeszła do mnie Kamila – Możemy wracać? – pokiwałam głową i nie odzywając się wróciłam do domu.

[

   Jace i Markus dopadli nas już przy drzwiach bo Isabelle oczywiście musiała do nich zadzwonić i opowiedzieć im wszystko, ze szczegółami. Nie odezwałam się ani słowem, ciągle myślałam o tym stworze. Zostawiłam zakupy schowane w szafie i ruszyłam do biblioteki.

[ Kamila [

   Clary nic nie powiedziała od spotkania z tym czymś, martwiłam się o nią ale wiedziałam że jest sina i poradzi sobie. Właśnie Izzy opowiadała wszystko chłopakom w szczegółach gdy zza zakrętu wyszła Mary. Poznałam ją dzień po tym jak się wprowadziła do Instytutu i już wtedy ją znielubiłam. Podeszła do nas i uśmiechnęła się do Markusa.
- Kochanie, pójdziemy na spacer? – zapytała go.
- Co? – popatrzyliśmy na nią zszokowani.
- Mary. – warknął Jace – Już wszystko sobie wytłumaczyliśmy! – krzyknął podchodząc do niej – Ostrzegłem że jeśli się od niego nie odwalisz to osobiście dopilnuje żebyś stąd wyleciała!
- Jace… Co ty mówisz? Markus, pomóż mi. Jemu odbiło! – krzyknęła spanikowana. Markus jej nie posłuchał tylko popatrzył na nią groźnie i otworzył wejściowe drzwi. Jace złapał Mary za ramię i „wyrzucił” ją z Instytutu.
- Nigdy tu nie wracaj! – krzyknął.
   Mój brat zamknął drzwi a chwilę później… Krzyk rozdarł przyjemną ciszę, Clary. Wszyscy rzuciliśmy się do drzwi biblioteki…

-------------------------------
Coś zaczyna się już dziać!
Jak myślicie, co stało się z Clary?
Następny rozdział powinien pojawić się jutro!
Hmm... Coś jeszcze?
Nie, chyba nie.
Do napisania!
Wika

środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 15

To już ostatni rozdział dzisiaj!
Jeśli nie czytałaś/eś rozdziałów 13 i 14 to kliknij na numerek!

Miłego czytania!

Rozdział 15
[ Clary [

   Jak on mógł zrobić coś takiego?! Przecież mogło mi się coś stać! Zaczęłam się opalać a on dalej stał w tym samym miejscu i wpatrywał się we mnie. Niech teraz mnie błaga żebym się do niego odezwała! Odwróciłam się żeby ukryć mój chytry uśmieszek.
- Kochanie… - zaczął – Przepraszam… Ja… To było głupie. – powiedział w końcu.
- Zdecydowanie. – mruknęłam, nie umiałam się na niego gniewać – Najpierw powinieneś zapytać mnie czy umiem pływać. – warknęłam odwracając się.
- Co…? – wybuchnął śmiechem – Nie umiesz pływać? – pokiwałam smutno głową – Oj… Mój mały lisku. – wymruczał przytulając mnie – Nauczę cię, chcesz? – pokiwałam głową wtulając twarz w jego nagi tors.
- Ale… - przerwał mi dzwonek telefonu – Oho! Jestem pewna że Izzy wyczuła jak się topiłam… Masz przechlapane u mojego brata! – krzyknęłam wbiegając do kuchni.
   Chwyciłam telefon i wróciłam do blondyna, włączyłam na głośno mówiący i usłyszałam zdenerwowanego a za razem przestraszonego Markusa:
- Clary?! Co tam się stało?!
- Już dobrze, braciszku. – powiedziałam – Tylko ten idiota chciał mnie utopić na środku morza. – mruknęłam.
- Co?!!!!! Jace!!!!!!! Masz przechlapane!!!! Może i moja siostra cię kocha ale ja nie!! I mogę ci coś zrobić!!!– rozbrzmiewały krzyki Markusa.
   Usiadłam Jace’owi na kolanach i zaczęłam go całować nie zważając czy nas ktoś zobaczy… lub usłyszy. Gdy mój mąż zagryzł lekko moją wargę jęknęłam z rozkoszy.
- A teraz cię wykorzystuje?! – krzyknął mój brat – Zaraz tam będę!!
- Markus! Spadaj! Daj mi się nacieszyć mężem! – krzyknęłam i brutalnie rozłączyłam się.
- Bardzo mi się podoba twój strój. – mruknął Jace rozpinając mój stanik – Ma bardzo trafne zapięcie. – rzucił górę od mojego kostiumu na któryś z leżaków.
- Ej! – pisnęłam – Będę tego później szukać! – popatrzyłam na niego zbulwersowana a on mocniej mnie przycisnął i wstał. Owinęłam nogi wokół jego bioder i udaliśmy się do sypialni…

[

   Obudziło mnie głaskanie po policzku, Jace. Odwróciłam się do niego i dałam mu słodkiego całusa.
- Przespaliśmy obiad. – powiedziałam czując głód.
- Może poszlibyśmy na miasto zjeść kolacje? – zapytał – Widziałem niedaleko fajną restauracje.
- Dobrze, zapakowałeś mi jakąś sukienkę?
- Uhm. – kiwnął potwierdzająco głową – To ty się ubierz a ja wrócę do brzegu. – wstał, pocałował mnie i wyszedł.
   Zaczęłam grzebać w walizkach… Po chwili wynalazłam czarną sukienkę i balerinki. Dobrałam biżuterię, upięłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Z uśmiechem wyszłam z sypialni, w kuchni złapałam jabłko bo pomyślałam że zanim dojdziemy do restauracji to umre z głodu.
   Nagle poczułam szarpnięcie i musiałam przytrzymać się stołu żeby nie upaść.
- Przepraszam! – usłyszałam głos Jace’a, po chwili mój mąż wszedł do kuchni i podał mi ramie – To co? Idziemy? – pokiwałam głową i przyjęłam jego ramie.

[

   W restauracji spędziliśmy uroczy wieczór, gdy z niej wyszliśmy Jace zaproponował spacer po plaży. Zdjęłam moje balerinki i ruszyłam brzegiem wody, Jace zrobił to samo i objął mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego obojczyku i szenęłam:
- Kocham cię.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo. – szepnął całując mnie w czoło.
- Wydaje mi się że wiem! – krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Dobonił mnie i przewrócił na piasek. Przygniutł mnie swoim ciałem i pocałował.
- Oddałbym za ciebie życie, kochanie. – szepnął.
- Ja też… Ja też…

[ Markus [

   Rozłączyłą się! Tak po prostu się rozłączyła!!
- Markus, spokojnie. – powiedziała Izzy kładąc mi rękę na ramieniu – Clary jest bezpieczna, poradzi sobie z Jace’em. – uśmiechnęła się lekko.
- Dobrze, już dobrze. – mruknąłem – Jak się czujesz? – zapytałem przytulając ją.
- Nic mi nie jest. – odpowiedziała – Ale pujdę odpocząć. – odsunęła się odemnie.
- Jdź, idź. – ponagliłem ją.
   Jace, masz przechlapane! – ta myśl tłukła mi się po głowie kiedy obmyślałem plan zemsty…

[ Jace [

   Obudziłem się sam w łóżku, pościel koło mnie była zimna więc clary już dawno musiała się ubudzić. Wieczorem wypłynąłem jeszcze na otwarte morzę i musiałem objecać mojej żonie że nie wrzucę jej do wody. Na samo wspomnienie tego uśmiechnąłem się. Wprawdzie dalej miałem wyrzuty suienia ale Clary szybko pomogła mi się ich pozbyć.
   Wstałem, ubrałem kompilówki i poszedłem do kuchni. Przy stole siedziała Clary jedząc jakiś jogurt a koło niej stał tależ pięknie pachnącej jajecznicy.
- Mmm. - zamruczałem – To dla mnie?
- Nie, proszę pana. To dla mojego męża. – odpowiedziała z uśmiechem – Wie pan, taki przystojny blondyn, trochę starszy odemnie i ma takie piękne złote oczy.
- A wje pani co? – zachichotała i skinęła głową – Widziałem takiego.
- Gdzie? – udawała zaciekawienie, wyrzuciła opakowanie i włożyła łyrzeczkę do zlewu.
- W lustrze. – powiedziałem łapiąc ją za biodra, pocałowałem ją, na początku oddała pieszczotę ale później wyplątała się z moich odjęć i ze śmiechem uciekła. Wybiegła przez drzwi a ja dopiero teraz zauwarzyłem co ma na sobie.
   Miała na sobie białą sukienkę, włosy związane i białe buy. Wyglądała cudnie! Szybko zjadłem i dołączyłem do mojej pięknośći.
   Leżała na leżaku w samym stroju kompielowym. Sukienka była pożucona na innym leżaki a buty leżały tak jakby zdejmowała je w trakcię drgi.
- To co dzisiaj robimy? – zapytałem, wzruszyła ramionami – Może pouczę cię trochę pływać? – popatrzyła na mnie i prychnęła.
- Już widzę jak wrzucasz mnie do tej lodowatej wody. – zaśmiała się.
- Nie daj się prosić. – uśmiechnąłem się chytrze, podbiegłem do niej i zanim zdążyła zrobić cokolwiek zacząłem ją łaskotać.

[

   Resztę tygodnia minęło nam spokojnie, Clary na nauczyła się pływać a ja byłem zadowolony oglądając jej prawie niagie ciało. Byliśmy na jeszcze jednej kolacji w mieście i zakupach, nigdy bym nie poszedł ale Clary tak ładnie prosiła.
   Byliśmy już spakowani i gotowi do powrotu kiedy zadzwoniła moja siostra z super wiadomością.
- Maryse i Adam za tydziń się żenią! – pisnęła mi do ucha gdy tylko odebrałem.
- Jak to „za tydzień”? – spytałem zdezorientowany. Wiedziałem że to planują ale, już teraz?!
- Tak! Ja, Lesli, Clary, Izzy, Aline i Helen wszystko organizujemy… to znaczy głównie Isabelle ale my też mamy pomagać.
- Dobrze, przekaże Clary. Będziemy za jakieś pół godziny.
- Dobra, czekamy. Pa.
- Cześć. – mruknąłem rozłączając się.
   Przekazałem wszystko Clary a ona stwierdziła że musi natychmiast porozmawiać ze swoją parabatai i mamy wracać.
- Clary, otworzysz bramę? – pokiwała głową i zabrała się do roboty.
   Po niecałej minucie trzymaliśmy się za ręce wchodząc w niebieskie „światło”…

------------------------------
Razem z powrotem Clary i Jace'a rozwieje się nuda. 
Następny rozdział będzie jutro...
Coś jeszcze?
Aaaaa... Dla tych którzy czytają też "Witaj w piekle!" rozdział będzie dopiero we wtorek bo, szczerze mówiąc, nie wiem co w nim napisać. Mam połowę i zacięłam się... nie wiem co dalej.
Do napisania!
Wika