poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 29

Dzisiaj miałam strasznie męczący dzień (o 2,30 [w nocy, oczywiście] obudziła mnie straż pożarna bo na moim podwórku zapaliło się drzewo, później miałam prawie pięć godzin korepetycji z matmy [ja uczyłam] a teraz jeszcze miałam jakąś awarie i nie było przez pół godziny prądu) ale napisałam dla was rozdział, mam nadzieje że się spodoba!

Miłego czytania!

Rozdział 29
[ Clary [

   Obudziłam się we własnej sypialni, koło mnie siedział mój mąż trzymając mnie za rękę. Spał tak słodziej niż nie jedno dziecko… Właśnie!
   Gdzie jest Isabelle? Gdzie jest Ami? Czy wszystko w porządku?
   Zerwałam się z łóżka wyrywając moją rękę z uścisku i  budząc Jace’a. Mroczki zatańczyły mi przed oczami i straciłam równowagę. Osunęłam się w ramiona ukochanego, położył mnie delikatnie na łóżku.
- Spokojnie, masz wstrząśnienie mózgu, na razie nie możesz wstawać. – powiedział z troską wpatrując mi się w oczy.
- Gdzie Izzy? Ami? Wszystko z nimi w porządku? – zasypałam go pytaniami.
- Cii, spokojnie. – pogłaskał mnie po włosach – Wszystko u nich w porządku. – uśmiechnął się lekko.
- To dobrze. – nagle poczułam wszechogarniające mnie zmęczenie – Chyba jeszcze się prześpię. – mruknęłam.
- Może jeszcze… - dalej nie usłyszałam bo zasnęłam.

[

   Obudziłam się sama w pokoju. Powoli podniosłam się otwierając oczy. W pokoju, tak samo jak za oknem, było ciemno. Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej, 1:37. Westchnęłam opuszając stopy na podłogę, chwiejnie wstałam ale zawroty głowy już ustały. Dopiero teraz zobaczyłam że jestem ubrana w czerwoną, bawełnianą koszulkę nocną.
   Wzięłam z szafy czyste ubrania bo wiedziałam że i tak nie zasnę. Odkręciłam wodę pod prysznicem, zimna i orzeźwiająca, idealna. Szybko wymyłam ciało i włosy, wytarłam się ręcznikiem. Dalej nim opatulona podeszłam do lustra.

   Już przyzwyczaiłam się że zawsze widzę w tafli lustra bliznę, jeszcze się nie odzwyczaiłam. Wysuszyłam i rozczesałam włosy, spięłam je w niechlujny kok. Ubrałam białą, luźną bokserkę, czarne rurki i rozpiętą koszulę w kratę. Do tego moje ukochane, czarne trampki. Ze szkatułki wyjęłam łańcuszek z dwoma serduszkami, jedno było czarne a drugie srebrne z napisem. Wzięłam jeszcze komplet trzech pierścionków i kolczyki, czarne serduszka.
   Wychodząc z pokoju chciałam iść do mojej córeczki ale nie wiedziałam gdzie jest. Więc wybrałam kuchnie. Była pusta, zrobiłam sobie kanapkę, zjadłam i poszłam na poszukiwania męża.
   Starałam się chodzić jak najciszej, przecież było już po północy. Lekko uchyliłam drzwi do pokoju Isabelle, pusto. Zdziwiona zamknęłam drzwi i postanowiłam szukać dalej.
   Nikogo nie znalazłam i zrezygnowana poszłam do biblioteki. Otworzyłam masywne drzwi ze skrzypnięciem i ujrzałam wszystkich, no prawie, siedzących przy stole. Rozmawiali o czymś bardzo żywiołowo. Brakowało tylko Aline i Helen, nawet moja córeczka była w ramionach Izzy.
   Podeszłam bliżej, dopiero teraz mnie zauważyli.
- Czy może mi ktoś powiedzieć, co tu się stało? – zapytałam cicho.
- Jak to? Nie pamiętasz? – zmarszczyła brwi Maryse.
- Co mam pamiętać? – usiadłam koło Jace’a łapiąc go za rękę – Ostatnie co pamiętam to jak chodziłam po belkach, trening. – wytłumaczyłam – Gdzie Aline i Helen? – milczeli – Powiecie, co tu się stało?
- Zaatakowały nas Ferie, znowu. – powiedział gorzko Adam.
- Straciłaś przytomność zanim się zjawili. – dodała Isabelle.
- Helen i Aline z nimi walczyły. – dopowiedział Alec… Skoro jest tu Alec to gdzie Magnus?
- Ale dlaczego ich tu nie ma? – nie rozumiałam, chyba że… Nie! Niemożliwe!
- Helen została rana, dość poważnie. Są razem z Magnusem w Izbie Chorych. – wytłumaczyła Iz.
- Ale wyjdzie z tego? – chciałam się upewnić.
- Nie wiemy. Na strzale była jakaś dziwna trucizna, mam nadziej że Magnus sobie z nią poradzi. – powiedziała zmartwionym tonem Maryse.
- Och. – tylko tyle udała mi się wydusić.
- Obmyślamy jakiś plan, zawiadomiliśmy już Clave i teraz czekamy na ich decyzje. – powiedział, do tond milczący Jace.
- I co? Wymyśliliście coś? – zapytałam z nadzieją.
- Niestety… - nie dokończył Alec bo drzwi otworzyły się z hukiem i stanęła w nich…

----------------------------------------
Oj! Ja zła! Zakończyłam w takim momencie!
No niestety poczekacie sobie trochę na rozdział. Zdecydowałam że zrobię sobie tydzień przerwy (nowy rozdział przewidziany na 03.08.2015r) później wrócę do was (mam nadzieje) pełna weny.
Jutro powinien pojawić się rozdział na "Witaj w piekle!" ale jeszcze nie wiem o której godzinie.
Niestety rozdział na blog o Trylogii Czasu jest jeszcze w "proszku", przyczyna: nie miałam czasu. Nawet weekend miałam zajęty, chodź w końcu spędziłam go przyjemnie.
No więc do napisania!
Wika

6 komentarzy:

  1. Rozdział świetny!
    Czemu ew takim momencie?! Kto wszedł do biblioteki?!!!
    Kiedyś cię uduszę. ;-p

    Czekam na NEXT na tym i na innych blogach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro będzie na "Witaj w piekle!"
      a na Trylogię Czasu mam już pomysł tylko muszę to zapisać i wstawić rozdział (zobaczę, może też jutro będzie rozdział).

      Usuń
  2. Znakomity rozdział!!! A poza tym życzę duuuuuuuuużo weny na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ale za skończenie w takim momencie mam ochotę cię ochszanić :) Ciekawe kto zrobi wejście smoczycy :) Pozdrawam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogłaszam, że zostałaś nominowana do TAG-u (czy jak to się odmienia ;) Więcej informacji na moim blogu: http://magiaprzeznaczenia.blogspot.com/2015/07/tag.html

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiesz ty co. Skończyć w takim momencie. Dodaj szybko nekst, albo cię znajdę. Czekam na nekst. Rozdział brakuje mi słów. I pytanie na koniec. Kto przyszedł? No kto.

    OdpowiedzUsuń