czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 28

Jest nowy rozdział... mam nadzieje że się spodoba!

Miłego czytania!

Rozdział 28
[ Isabelle [

   Narysowałam Clary dwie runy uzdrawiające i próbowałam ją ocucić, niestety dalej była nieprzytomna.
   Cały Instytut trząsł się pod wpływem jakiegoś dziwnego zaklęcia, czułam to, ale nie wiedziałam co to za zaklęcie i kto je rzucił.
   Wyjęłam z kieszeni komórkę i wykręciłam numer Jace’a, po pięciu sygnałach włączyła się sekretarka. Spróbowałam skontaktować się a bratem, też nie odbierał. Markus, to samo. Czy oni nie wiedzą po co są komórki?! Następną miałam Aline, zadzwoniłam. Odebrała po minucie.
- Dziewczyny, gdzie jesteście? – zapytałam lekko spanikowanym tonem.
- Już wracamy, co się dzieje? – odezwała się Helen, widocznie czarnowłosa włączyła na głośnomówiący.
- Pośpieszcie się! – krzyknęłam kiedy podłoga i ściany po raz kolejny zafalowały – Jakieś zaklęcie… - upadłam na kolana i zajęczałam z bólu.
- Co? Co tam się dzieje?! – wrzasnęły.
- Musicie szybko tu przyjść…
   Drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wpadło przynajmniej pięćdziesiąt Ferie, ustawili się przede mną.
- Na Anioła… - szepnęłam czując jak pot przerażenia spływa po moim ciele – Oni… - strzała przeleciała tuż koło mojego ucha i wbiła się w telefon rozłączając rozmowę.
- Oddasz nam Morgernsternówne (czytaj: Clary – od autorki) i jej córkę albo cię zabijemy!! – zagrzmiał jeden z pierwszego rzędu.
- Nigdy. – powiedziałam groźnie.
- Zastanów się jeszcze. Jeśli zginiesz to twoje dzieci również. – zauważył.
   O Boże, on ma racje. – pomyślałam z przerażeniem.
- Trudno, nie dam się tak łatwo zabić. – szepnęłam do siebie.
- Więc? Co wybierasz?
- Wole zginąć broniąc parabatai niż żebyście zabili mnie później! Bo nie uwierzę że zostawicie mnie przy życiu! – wrzasnęłam, jeden Ferie wystąpił z szeregu a ja z przerażeniem go poznałam…
   Meliorn.

[ Jace [

   Zbadaliśmy wszystkie zakamarki polany na której wczoraj miało miejsce „wydarzenie”.  Wracaliśmy już do Instytutu kiedy postanowiłem zadzwonić do Clary. Włączyłem telefon i odebrałem wiadomości.
- Ej, chłopaki. Izzy dzwoniła do mnie cztery razy, do was też? – odezwał się Alec.
- Do mnie dwa. – powiedział Markus.
- Do mnie też cztery. – dodałem zaskoczony.
- Musiało coś się stać. – zdecydował Alec – Ale dlaczego nie zadzwoniła Clary? – zastanowił się.
   No właśnie, dlaczego? Jedyna odpowiedź była prosta i zarazem przerażająca dla mnie…
- Bo Clary się coś stało.

[

   Biegliśmy najszybciej jak mogliśmy. Miecze, sztylety i inna broń głośno obijały się o siebie ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Jak najszybciej podbiegliśmy do drzwi… których nie było.
- Cholera, co jest? – odezwał się Alec.
- Nie wiem i to mnie przeraża. – przyznałem, chłopcy popatrzyli na nie dziwnie. No tak! Jeszcze nigdy na głos nie przyznałem że coś mnie przeraża!
- Wow, zmieniłeś się. – wymamrotał czarnowłosy.
- Chodźcie już! – zawołał Markus ze środka, wzruszyłem ramionami i wszedłem do Instytutu.
   Już na ostatnich stopniach było słychać czyjś szloch i jakieś krzyki. Wszystko było zdemolowane, wszystko poprzewracane i zniszczone. Korytarz wyglądał jakby przebiegło po nim stado… W sumie to nie wiedziałem czego.
- Dziewczyny?! Isabelle?! Clary?! – zaczął wołać Alec.
   Jeszcze parę razy wołaliśmy i poszliśmy w stronę z której dochodził szloch. Sala treningowa wyglądała… A właściwie to wcale nie wyglądała. Wszystko było poprzewracane, zniszczone. Na ziemi leżały ciała Ferie i ich broń, na ścianach plamy krwi i jakieś zielonej mazi.
   Aline klęczała nad ciałem Helen, chyba była żywa bo czarnowłosa rysowała na jej ramieniu Irtaze. Szukaliśmy dalej aż w końcu znaleźliśmy Isabelle klęczącą nad Clary za belką która musiała spaść w sufitu.
- Clary… - szepnąłem upadając na kolana, zauważyłem na jej ciele dwie nowie runy leczące – Co jej się stało? – zapytałem lekko roztrzęsionej Iz płaczącej w ramionach Markusa.
- Ćwiczyła… Później wszystko działo się tak szybko… Wszystko zaczęło się trząść… Spadając złapała się belki ale druga w nią uderzyła… Uderzyła o ścianę… Później przyszły te diabelne Ferie… Meliorn, żyje.

----------------------------------------------

No i chyba rzeczywiście zdecyduje na zawieszenie bloga na jakiś tydzień, może trochę więcej. Nie wiem co się stało. Mogę pisać każde inne moje opowiadanie ale to idzie mi wyjątkowo trudno. Do tego rozdziału miałam trzy podejścia i wyszło nawet fajnie... Ale, ludzie! Spędziłam nad tym pół dnia!
Mam nadzieje że następny rozdział będzie w poniedziałek!
No to już chyba wszystko...
Wika

7 komentarzy:

  1. Super rozdział. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest naprawdę super! Nie poddawaj się! Nawet jeśli masz gorszy dzień, to Twoje rozdziały i tak są świetne :D. Pisz dalej! :3
    Pozdrawiam, Kasia ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje że wrócisz szybko,po tym rozdziale widać że się starałaś Rozdział mege kofam ten blog <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kiedy rozdzialik???'

    OdpowiedzUsuń