Miłego czytania!
Rozdział
27
[ Clary [
- Iz, spokojnie. –
powiedziałam uspokajająco gładząc plecy parabatai – Co tam widzieliście?
- Kaelie była
ciągnięta przez strażników… - chlipnęła – Wszędzie były pochodnie i tak… jakoś
bardzo ciemno… Przypięli ją pasami do jakiegoś… kamienia. Krzyczała… Wyrywała
się... Bała się…
- Już spokojnie,
jesteś bezpieczna. – wytarłam jej kolejne łzy.
- Nie… - pokręciła
głową – Nikt nie jest bezpieczny.
- Jesteś wstanie
powiedzieć co było dalej? – kiwnęła głową.
- Królowa Ferie…
Mówiła coś w jakimś dziwnym języku… Wyjęła sztylet… Nigdy takiego nie
widziałam… Wyglądał jak sierp… był cały złoty… ale musiał być bardzo mocny.
Królowa wbiła go w klatkę piersiową Kaelie… ona się wyrywała… krzyczała… ale
Królowa nic sobie z tego nie robiła… Wycięła jej serce… dopiero tuż przed
wyjęciem serca Kaelie przestała oddychać… - zalała się łzami.
Nawet nie próbowałam sobie tego wyobrazić…
Przytuliłam Isabelle i pogłaskałam po plecach, nie wiedziałam co mam robić.
Otarłam jej łzy i powiedziałam że powinna się położyć.
- Nie zasnę. –
sprzeciwiła się.
- Pójdę po Markusa…
- To nic nie da. –
pokręciła głową – Zostań ze mną, proszę. – zgodziłam się kiwnięciem głowy i
położyłam koło mojej parabatai.
[ Jace [
Markus wszystko opowiedział Maryse, widok
tego musiał być straszny…
- Ale dlaczego ona to
zrobiła? – zapytałem – Po co tak męczyła swojego poddanego?
- Potrzebowała jej
serca do czaru. – odpowiedział Magnus – Skoro wycinała jej serce gdy żyła to
jest tylko jeden taki czar.
- Jaki? Po co on im? –
wtrącił Marus.
- Do zrobienia
trucizny która zabija wszystkich którzy nie mają w sobie krwi Ferie. Wystarczy
kropelka zmieszana w twoim krwioobiegu a umierasz. – wytłumaczył.
- Ile trwa
przygotowanie tej substancji?
- Jeśli ma już serce
to około dwa dni.
- Trzeba zawiadomić
Clave. – zdecydowała Maryse – Teraz wiemy że na pewno przyjdą po Clary.
[ Isabelle [
Obudziłam się sama w łóżku, lekko
rozprostowałam ciało i wstałam. Miałam na sobie wczorajsze ciuchy… Zaczęły do
mnie wracać wspomnienia poprzedniej nocy.
W salonie nikogo nie było, a w kuchni
spotkałam moją parabatai.
- Głodna? – zapytała z
uśmiechem, miała na sobie strój do treningów – Robię sałatkę, chcesz?
- Poproszę. – po
chwili przede mną wylądował talerz z sałatką, jajecznicą i pieczywem.
Popatrzyłam z powątpiewaniem na jajka które były trochę za bardzo, jak na mój
gust, przypieczone i wzięłam trochę do ust – Clary! To jest… To jest…
Przepyszne!
- Dziękuje. –
uśmiechnęła się – Zawsze dodaje tej przypraw do jajek bo nienawidzę ich smaku,
wprawdzie wyglądają trochę gorzej ale smakują. – wytłumaczyła.
- Trenowałaś? –
zmieniłam temat zapychając się kolejną porcją białka.
- Nie, zaraz idę do
Sali. – popatrzyła na mnie niepewnie – Pójdziesz ze mną? Chłopaki kazali mi
ciebie pilnować a ja muszę trochę poćwiczyć… Nie robiłam tego od… prawie dwóch
miesięcy, od walki z Lilith.
- Pójdę. –
wybełkotałam z pełnymi ustami, przełknęłam i zadałam pytanie które nurtowało
mnie od kiedy weszłam do kuchni – Gdzie chłopcy?
- Poszli sprawdzić
park z Aline i Helen, Maryse pojechała do Idrisu a Adam zabrał Lesli i Kamilę
do stada Lucka, Magnus idziesz wyszedł. – wzruszyła ramionami.
- Acha.
Skoczyłam jeść i włożyłam talerz do zlewu
mówiąc że było pyszne i od dziś Clary może robić śniadania. Chciałam pozmywać
ale rudowłosa pociągnęła mnie za ramię do Sali mówiąc że chce jak najdłużej
trenować.
Trenowała już dłuższy czas, chodziła po
ściance wspinaczkowej, walczyła z manekinami i wszystko inne… Teraz właśnie
miała przejść po belkach, uparłam się żeby założyła linki i wygrałam. Weszła na
tą najwyższą i zaczęła po niej iść. Gdy była już w połowie drogi wszystko się
zatrzęsło… Podłoga drżała a belki latały na wszystkie strony! Clary spadła
zatrzymując się dość wysoko nad ziemią ale mogła skoczyć. Właśnie odpinała
linkę kiedy druga belka uderzyła w nią z impetem, ruda poleciała na ścianę po
której się osunęła. Podbiegłam do niej jak najszybciej.
Co tu się dzieje?! – krzyczałam w myślach
kiedy podłoga znów się zatrzęsła.
---------------------------------------
Szczerze powiedziawszy to nie wiem co się stało. Ostatnio brakuje mi pomysłów do tego opowiadania... I to jest smutne!
Postaram się jutro dodać rozdział a później to dopiero w poniedziałek. Wiem, i też naprawdę smutno ale nie wiem co zrobić... Zastanawiała się nawet czy nie zawiesić tego bloga, w sumie to dalej się nad tym zastanawiam. Na razie chcę spróbować pisać z większymi odstępami a jak przejdę "okres bez weny" to postaram się pisać normalnie (a może i nawet częściej). A poza tym wszystkim to mam jeszcze swoje życie i chcę spędzić te wakacje w miarę wesoło a nie siedzieć tyko w domu i ubolewać nad tym że niem mam weny.
Wczoraj dodałam rozdział na "Witaj w piekle!" więc tam zapraszam!
W sumie to już wszystko napisałam...
Do napisania!
Wika
<3
OdpowiedzUsuńnie pisze sie ferie tylko faerie. a poza tym to świetny, ale nieco krótki
OdpowiedzUsuńCudowny!!
OdpowiedzUsuń