sobota, 30 maja 2015

Rozdział 7

Tak jak obiecałam, jest nowy rozdział!

Miłego czytania!

Rozdział 7
[ Clary [

   Wracaliśmy z Jace’em do „domu”, na podwórku wpadła na mnie biegnąca Lesli.
- Schowajcie mnie, proszę. – popatrzyła na mnie błagalnie.
- Co się stało? – zapytałam bo przestraszyłam się – Kto cię goni?
- Kamila. – szepnęła – Prooooszę. – przylgnęła do mojego boku rozglądając się dookoła.
- Powiem ci gdzie jest idealne miejsce. – szepnęłam kucając obok niej – Musisz przedostać się do oranżerii, za ławką krzaki rosną rzadziej. Wejdź tam i schowaj się w koncie, szybko cię nie znajdzie. – uśmiechnęła się szeroko i pobiegła do drzwi.
   Zanim doszliśmy do drzwi dopadła nas siostra Jace’a, była bardzo zdyszana.
- Widzieliście Lesli? – zapytała.
- Może. – odpowiedziałam krótko.
- Wiecie gdzie jest? – zapytała pełna nadziei, wzruszyłam ramionami.
- Powinnaś zacząć biegać, masz strasznie słabą formę. – zaśmiał się mój mąż.
- Daj już spokój, biegam za nią od porannego treningu. – powiedziała obrażona – Maryse wróci jutro rano, więc dzisiaj Clary gotuje obiad. – stwierdziła z uśmieszkiem – Już czekam na smakowitości! – krzyknęła wchodząc do Instytutu. Zaśmialiśmy się i weszliśmy do środka.

[ Isabelle [

   O 16.00 stwierdziłam że już mogę z tond wyjść. Markus siedział u mnie przez prawie cały dzień ale później kazałam mu pójść na trening i posłuchał. Powoli usiadłam, poczułam lekki ból ale przynajmniej mogłam się ruszać. Rano mogłam tylko leżeć i za bardzo się nie ruszać, teraz jest trochę lepiej a przecież nie mogę siedzieć przez cały czas.
   Powoli stanęłam na nogach i ruszyłam w stronę drzwi, gdy dotknęłam klamki drzwi się nagle otworzyły. Stanęła w nich Clary z tacą.
- O, hej. – powiedziałam – Co przyniosłaś? – zapytałam sztucznie zaciekawiona.
- Obiad ale myślę że ty nie jesteś zainteresowana. – mruknęła stawiając tace na szafce – Dobrze się czujesz? – zapytała siadając na moim rozkopanym łóżku.
- Raczej tak. – odpowiedziałam siadając koło niej.
- Raczej? – podniosła brew w pytającym geście – Czyli tak czy nie?
- Tak, tylko trochę boli jak się podnoszę. – wytłumaczyłam.
- Zgaduje że chcesz się przebrać i pomóc w robieniu kolacji?
- Tak, proooszę. – zrobiłam błagającą minkę – Będę grzeczna, nie będę się przemęczać i będę wszystkich słuchać ale pozwól mi stąd wyjść.
- Dobrze, ale…
- Tak! – wykrzyknęłam ucieszona i wstałam.
- Ale musisz się mnie słuchać i zawsze z kimś być. – upomniała mnie – Jak zjesz to pójdziemy do twojego pokoju i się przebierzesz. – pokiwałam zadowolona głową.

[

   Po godzinie byłam już ubrana w czerwone rurki, kremową bluzkę i balerinki. Zrobiłam sobie lekki makijaż, włosy spięłam w niechlujnego koka i spryskałam się delikatnymi perfumami.

   Gdy wyszłam z łazienki podeszła do mnie Clary.
- Isabelle, masz gorączkę? Coś ci jest? – zapytała zmartwiona.
- Nie, dlaczego pytasz? – zapytałam podchodząc do szkatułki.
- Wyglądasz jak nie ty. – stwierdziła – Pierwszy raz widzę cię bez obcasów i w takich ciuchach.
- Obcasów nie mogę nosić, można się przewrócić a to mogłoby źle wpłynąć na dzieci. Chociaż u mnie to niemożliwe. – wybrałam kolczyki w kształcie srebrnych serduszek z małymi diamencikami.
- Dobrze, już się nie chwal, nie każdy umie chodzić na piętnasto centymetrowych szpilkach bez jednego potknięcia.
- To co z tą kolacją? – zapytałam wychodząc z pokoju.
- Już zgłodniałaś? – zaśmiała się.

[ Clary [

   Izzy usiadła na blacie w kuchni a ja wyjęłam produkty z lodówki. Zaczęłam robić obiad gdy nagle ciszę przerwał krzyk Markusa.
- Isabelle!! – obydwie z zaskoczenia podskoczyłyśmy.
- Chyba cię szuka. – powiedziałam odwracając się przodem do przyjaciółki.
- I jest wściekły. – stwierdziła.
- Clary, nie wiesz… - zaczął Markus wchodząc do kuchni ale przerwał kiedy zobaczył moją parabatai, całą i zdrową – Izzy!! – zagrzmiał podchodząc do niej – Dlaczego wyszłaś z izby?!
- Po pierwsze: nie krzycz na nią, a po drugie: ja jej pozwoliłam. – wtrąciłam.
- Dlaczego, przecież miała odpoczywać! – krzyknął na mnie – Przecież Bracia powiedzieli wyraźnie!
- Przestań krzyczeć na moją żonę!! – zagrzmiał Jace który niewiadomo skąd stał koło mnie – Pragnę ci przypomnieć że to twoja siostra!
- Dobra… - zaczął spłoszony Markus ale przerwał mu dzwonek Instytutu.
- Pójdę otworzyć. – mruknęłam. Windą zjechałam na dół i otworzyłam wielkie drzwi, stała w nich…

-----------------------------------
Wiem!! Znowu krótki i niejaki. Przepraszam ale nie wiem co się ze mną dzieje.
Może to przez te testy i kartkówki... Nie wiem, po prostu nie wiem ale postaram się poprawić.
Za niedługo powinien pojawić się nowy gadżet. Będę tam pisała kiedy będzie nowy rozdział. Mam nadzieje że będzie wam to odpowiadać.
Wiecie kto przyszedł do Instytutu? Domyślacie się, po co przyszedł?
Mam do was prośbę, niech każdy kto przeczyta ten rozdział napiszę komentarz. Może to być cała opinia albo jedna głupia literka. Po prostu chcę żebyście zaakcentowali że mnie nie opuściliście po mojej przerwie, wiem że zostaliście bo widzę statystyki. I pamiętajcie:

Czytasz + komentujesz = mnie motywujesz!

Wika

7 komentarzy:

  1. rozdział świetny
    Matko boska mam ochotę cie zabić za zakończenie w takim monecie
    musisz dodać szybko nexta bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  2. Hay rozdział super ale krótki. Strasznie mi się podoba jak piszesz.
    Pauluska_03- tak się będę podpisywała, a tak po za tym to moja nazwa na ig
    Pozdrawiam i życzę weny !!!
    Pauluska_03

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Jak mogłaś skończyć w takim momencie!? Proszę dodaj szybko nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest dość ciekawy

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział. Czekam na nekst. ♥ Julia

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie pozbyłaś się mnie jeszcze:D. Fajne... Nikt mi do głowy nie przychodzi... Chyba że, zobacze. Czekam na nextasa;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wciągające ♥ I te teksty normalnie super ...
    Pozdrawiam P.
    <3

    OdpowiedzUsuń