Miłego czytania!
Rozdział 36
[ Alec [
Właśnie szedłem sprawdzić jak się trzyma
Clary gdy zza rogu wybiegła dziewczynka. Miała hebanowe, długie włosy, bladą
cerę i błękitne oczy… Rozpoznałem ją, Ewa. Biegła w moją stronę ale chyba mnie
nie zauważyła bo wpadła na mnie.
- Co się
stało? – zapytałem przytulając ją do siebie.
- Oni...
chcą obciąć… mi włosy! – wydyszała między głębokimi oddechami. Wybuchłem
śmiechem ale nagrodziło mnie groźne spojrzenie Ewy.
- Przepraszam…
- ledwo, ledwo się opanowałem gdy zza rogu wyszła pulchna kobieta. Miała
ciemnobrązowe włosy i była ubrana w czarną sukienkę do ziemi. Na jej twarzy
widniała zaciętość.
- Ewa! –
krzyknęła gdy zobaczyła małą – Wracaj! Musimy ściąć te kudły! – rzeczywiście
włosy dziewczynki były splątane ale nie tak żeby je od razu obcinać.
- Ale ja nie
chcę! – krzyknęła.
- Ale
musisz… - przewałem kobiecie.
- Nic nie
musi, dlaczego a ściąć takie piękne włosy? – zmarszczyłem brwi.
- Takie są
zasady w sierocińcu. – wyjaśniła – A teraz pójdziesz ze mną. – zażądała. Młoda
pokręciła głową i wtuliła się we mnie mocniej.
- ja pójdę z
paniami. – powiedziałem z uśmiechem i, dalej przyciskając dziewczynkę do
swojego boku, ruszyłem za kobietą. W mojej głowie już kreował się plan.
[ Magnus [
Dostałem od Aleca ognistą wiadomość z,
praktycznie, rozkazem pojawienia się jak najszybciej w śerocińcu.
Gdy wszedłem do środka powitało mnie pięć
dziecięcych twarzyczek. Chciałem zrobić coś co je rozweseli więc wyczarowałem
spadające płatki śniegu które po zetknięciu z ziemię znikały. Dzieci zaśmiały
się i zaczęły tańczyć w kółku.
Uśmiechnąłem się na ten widok i poszedłem
dalej. Stanąłem koło lady za którą stała wymalowana blondynka, przyziemna ze
wzrokiem. Na ustach miała zdecydowanie za dużo szminki tak samo jak na czole
podkładu.
Podeszła do mnie kręcąc biodrami i
uśmiechając się zalotnie. Nawinęła kosmyk włosów na palec i wypięła się
pokazując swój obfity biust. Natomiast ja stałem z niewzruszoną miną myśląc
tylko o tym jak ją spławić.
- W czym
mogę pomóc? – zapytała przejeżdżając swoim długim, wymalowanym paznokciem po
moim krawacie.
-
Przyszedłem z prośby mojego chłopaka. – powiedziałem a jej mina zrzedła – Wiesz
może gdzie jest Alexander Lightwood? – mój sztuczny uśmiech zmienił się w jak
najszczerszy gdy usłyszałem głos:
- Nareszcie!
Myślałem że się nie doczekam! – Alec podszedł do mnie i pocałował mój policzek.
Chcąc jeszcze podenerwować blondynę
przyciągnąłem Aleca do długiego, namiętnego pocałunku. Dziewczyna zrobiła zniesmaczoną
minę i wróciła do pisania czegoś w notatniku.
- Chodź,
muszę ci kogoś przedstawić.
[
W, tak jakby, salonie czekała na nas
dziewczynka, Ewa i jakaś kobieta. Alec podał mi papiery z których
wywnioskowałem że chce zaadoptować dziewczynkę. Popatrzyłem niepewnie to na
niego, to na Ewę.
- Jesteś
pewny? – zapytałem cicho, pokiwał ochoczo głową.
- Tylko ty
będziesz musiał pomóc jej w treningach, jeszcze nie umie zapanować do końca nad
mocą.
- Dobrze,
jeśli tego chcesz to się zgadzam. – powiedziałem i złożyłem zamaszysty podpis
na kartce.
- Czyli
teraz będę z panami mieszkać? – zapytała nieśmiało dziewczynka. Przytaknąłem z
uśmiechem i podszedłem do niej.
- Nie mów do
mnie pan, mam na imię Magnus ale możesz mnie nazywać jak chcesz. – powiedziałem
kucając koło niej.
- Mogę mówić
ci wujku? – zapytała i popatrzyła na mnie tymi wielkimi, błękitnymi oczami.
Teraz przypominała mi Aleca kiedy czegoś ode mnie chce.
- Możesz. –
Ewa pisnęła i rzuciła się w moje ramiona.
[
Już kolejny raz próbuje opanować z Ewą jedno
z zaklęć. Ostatni raz gdy je wymówiła spłonął dywan w salonie willi Lightwoodów
(aktualnie tu mieszkamy), a jeszcze wcześniej przewróciły się wszystkie regały
w bibliotece.
- No…
jeszcze raz. Tylko powoli! – krzyknąłem gdy zobaczyłem jak jej usta zaczynają
się szybko poruszać. Westchnęła ale powoli wymówiła słowa w odpowiedniej
kolejności.
Świeczka na jedny ze stołów zapaliła się po
czym zgasła.
- Dobrze,
spróbuj jeszcze raz. – chwile później pożałowałem tych słów.
Gdy tylko Ewa otworzyła usta i wypowiedziała
pierwsze słowo firanka zasłaniająca niewielkie okno stanęła w płomieniach.
Szybko ugasiłem ją w tym samy czasie gdy Alec wszedł do pomieszczenia.
- Macie
przechlapane. – wybuchł śmiechem na co popatrzyłem na niego zdziwiony – To była
ulubiona firanka mamy! – krzyknął przez śmiech. Nie mogłem zrobić nic innego
jak szepnąć:
- O cholera.
-------------------------------------
Myślę że ten rozdział jest jednym z fajniejszych... Ale to już wy ocenicie.
Chce was powiadomić że miało być 40 rozdziałów ale będzie 38. Mam już niektóre urywki i myślę że jak się postaram to w poniedziałek będę mogła zakończyć bloga.
Zostały już dwa rozdziały... :"-(
I teraz niespodzianka! Jutro będzie przed ostatni rozdział!
Do jutra!
Wika
Ps. Uprzedzam że nie będę pisać osobnego posta na "Oficjalne zakończenie bloga" bo wtedy na pewno się popłacze. :'-(
Rozdział NIESAMOWITY <3 KOCHAM <3 I CO TO ZNACZY ZAKOŃCZENIE BLOGA?????!!!! POWIEDZ, ŻE TO ŻART!!!!!! JA RYCZĘ I BĘDĘ RYCZEĆ BARDZIEJ! NIE MOŻESZ! NIE MOŻESZ!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny i się nie spodziewałam decyzji Alecka. Nie mogę uwierzyć że zostały dwa rozdziały. Chyba zaraz się poryczę. 😢😭
OdpowiedzUsuńBoziu . Nie mogę się doczekać następnego postu ale za razem się tego boje bo wiem ze to oznacza przybliżają ce się dni do końca tej wspaniałej historii.
Świetny rozdział :) Nie mogę uwierzyć że koniec jest tak blisko już ryczę to co będzie później :( :( :( Magnus i Alec adoptowali dziecko tego to sie nie spodziewałam :) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń