Miłego czytania!
Rozdział
31
[ Clary [
Rano obudziłam się wyjątkowo wcześnie i od
razu zabrałam się za pakowanie. Spakowałam moje i Ami rzeczy dość szybko.
Zastanawiałam się czy Jace’a też spakować ale postanowiłam że dalej będę na
niego zła po wczoraj.
Zeszłam do kuchni, Maryse już robiła
śniadanie. Miała na sobie strój podróżny.
- Dobrze spałaś? –
zapytała z uśmiechem.
- Tak. –
odpowiedziałam krótko.
- Dalej jesteś zła na
Jace’a? – pokiwałam głową na co westchnęła.
[
Po śniadaniu, na który ani razu nie
odezwałam się do Jace’a, zabrałam walizki do biblioteki, tam mieliśmy otworzyć
portal. Wzięłam Ami na ręce i poszłam do oranżerii. Musiałam zabrać jeszcze
jedną rzecz która była dla mnie bardzo ważna. Podeszłam do kwiatów północy i
ostrożnie zerwałam jeden pąk, włożyłam go do szkicownika. Przytuliłam córkę do
piersi i ucałowałam w czoło.
- Tutaj tatuś pierwszy
raz pocałował mamusie. – szepnęłam – Tutaj się w nim zakochałam.
- A ja kochałem cię
już wtedy gdy byliśmy w „Java Johns”. (jeśli gdzieś w książce jest o tym
wspomniane i coś się nie zgadza to przepraszam za pomyłkę! – od autorki) –
szepnął głos za mną.
- Hmm… - mruknęłam
kiedy objął mnie – Kocham cię. – szepnęłam.
- Powinniśmy już iść.
– powiedział głaszcząc Ami po główce – Będą się niecierpliwić.
- Dobrze. – ostatni
raz popatrzyłam na kwiaty, tak wiele dla mnie znaczyły.
[
- Tak, malutka. To nasz nowy domek. – szepnęłam.
Nagle
zmaterializował się przy mnie Jace niosący kilka walizek. Otworzył drzwi
ukazując hol urządzony w bieli i ciemnym brązie. Jak się okazało później
urządzony tak był cały parter oprócz kuchni i jadalni. Na lewo od głównych drzwi
był ogromny salon, znajdował się tam kominek, sofa, kilka foteli, stolik do
kawy i ciemnobrązowy fortepian. Z którego strasznie się ucieszyłam. Na ścianach
wisiało kilka pięknych obrazów.
- Na razie widziałam tylko tyle ale bardzo mi się podoba. –
uśmiechnęłam się całując go w usta. W tym momencie Ami ziewnęła, zachichotałam.
- Pokaże ci jej pokój. – złapał mnie za wolną rękę i
poprowadził po schodach na górę. Przeszliśmy korytarzem urządzonym w tym samy
stylu co hol i Jace otworzył ostatnie drzwi na lewo.
Moim oczom ukazał
się piękny pokoik dla naszej córeczki. Jasnobrązowe ściany idealnie komponowały
się z różowo-białymi mebelkami. Cały efekt bardzo mi się spodobał.
- Jest piękny. – szepnęłam podchodząc do łóżeczka. Włożyłam
do niego naszą córeczkę, po chwili zasnęła spokojnym snem.
- Może zwiedzimy sypialnie? – zaproponował mój mąż.
- Zajmę się nimi. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Zaraz wrócę. – szepnął wychodząc.
[ Kamila [
Musiałam obudzić
Lesli i zabrać ja do środka.
- Lesli, obudź się. – mruknęłam – Wstawaj, dojechaliśmy.
- C… co? – zapytała zdezorientowana rozglądając się – Gdzie
jesteśmy?
- Już dojechaliśmy. – powiedziałam z uśmiechem – Chodź.
Złapałam ją za rękę
i pociągnęłam w stronę schodów dając znak żeby służący zaprowadził konie do
stajni. Weszliśmy do holu i natknęłyśmy się na mojego brata.
- Tu jesteście! – wykrzyknął z uśmiechem – Chcecie pozwiedzać
czy od razu idziecie się odświeżyć? – popatrzyłam na Lesli, doszłyśmy do
niemego porozumienia.
- Odświeżymy się a jutro pozwiedzamy. – stwierdziłam.
- Dobrze, na górze są sypialnie. Nie wiedziałem jaki wam
urządzić więc możecie wybierać, w każdym macie łazienkę. Poradzicie sobie?
- Tak. – wbiegł już na schody ale przypomniał sobie o czymś i
odwrócił się.
- Tylko, proszę, żebyście były w miarę cicho. Mała śpi. –
uśmiechnął się z rozmarzeniem, widać było że Ami jest jego oczkiem w głowie.
- Dobra. – powiedziałam ze śmiechem.
[ Clary [
Obudziłam się rano
sama w nie swojej sypialni. Dopiero po chwili przypomniałam sobie że jesteśmy w
Idrisie, willi Herondalów. Teraz także mojej.
Westchnęłam i
zwlekłam się z łóżka. Wzięłam prysznic, wymyłam zęby i związałam włosy w
kucyka. Ubrałam czarne legginsy za kolano i koszule w bordowo-czarną kratę. Nie
fatygowałam się z nakładaniem makijażu i poszłam do kuchni.
Postanowiłam pójść
do córeczki. Gdy byłam już przed drzwiami usłyszałam dzwonek.
- To w Idrisie mają dzwonki? – zapytałam nikogo szczególnego.
Szybko otworzyłam
drzwi za którymi stała grupka ludzi, ludzi ze wzrokiem. Były tam dwie młode
dziewczyny, niewiele młodsze ode mnie, starsza pani i dwóch młodych chłopaków.
Wszyscy mieli na sobie czarno-białe uniformy.
- Dzień dobry! – przywitali się chórem.
- Kim… - przerwał mi mój mąż podchodząc do nas z Ami na
rękach.
- Jesteście! – wykrzyknął rozpromieniony – Za chwilę wam
wszystko pokażę. – popatrzył na mnie z uśmiechem na co zmarszczyłam brwi niemym
znaku zapytania.
----------------------------------------
Jak widzicie jest dużo zdjąć... Chciałam wam to jakoś pokazać i tak wyszło.☺
Co ja mogę napisać?
Następny rozdział dodam za chwilkę a jeszcze następny będzie jutro.
Jeśli chodzi o zakończenie bloga to myślę że będzie do 40 rozdziału (zobaczymy może trochę więcej) i zamknę to opowiadanie. Później skupie się na innych blogach i zobaczymy jak to będzie, może założę jeszcze jakiś o DA...
No to chyba już wszystko...
Wika
Genialny !!
OdpowiedzUsuńWow. Chciała bym zobaczyć minę Clary. Przeczytam mała aferę ale nie jestem jej pewna. 😉 lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń