Miłego czytania!
Rozdział 35
[ Isabelle [
Obudziłam się w nieznanej sypialni, na
krześle koło mnie spał Markus. Chciałam usiąść ale ból w brzuchu mi to
uniemożliwił, syknęłam opadając na poduszki.
- Co się
stało? – szepnęłam do siebie, Markus otworzył oczy i popatrzył na mnie
współczująco – Clary.
- Nic jej
nie jest… to znaczy… - zaczął się plątać – Lepiej powiedz, jak ty się czujesz?
- Hmm…
Dobrze, tylko trochę boli. – uśmiechnęłam się blado ale zaraz spoważniałam – Co
z dziećmi?! – prawie krzyknęłam przerażona. Markus poruszył się niespokojnie,
otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć ale po chwili je zamknął – Markus!
Powiedz co… - przerwał mi.
- Nie ma. –
szepnął – Już ich nie ma. – powtórzył jak w transie.
Podniósł się i delikatnie opadł koło mnie na
łóżku. Położył głowę na moim brzuch nadal szepcząc a ja poczułam coś mokrego,
jego łzy. Gdy wreszcie dotarło do mnie to co powiedział zaczęłam płakać, to
mało powiedziane. Szlochałam ukrywając twarz w dłoniach a Markus wypłakiwał się
szepcząc w moją bluzkę.
[ Clary [
Obudziłam się w swojej sypialni, nikogo koło
mnie nie było więc wstałam. Przypomniało mi się co powiedziały dziewczyny.
Szybko wstałam ignorując zawroty głowy i wbiegłam do pokoju Ami.
Moje nogi odmówiły posłuszeństwa tuż przy
łóżeczku mojej córeczki, na szczęście leżała w nim. Uśmiechnęłam się pomimo tego
że upadłam boleśnie na kolana. Nagle moim płucom zaczęło brakować powietrza,
nie mogłam oddychać. Tlen uciekał mi sprzed nosa a ja się dusiłam. Czułam się
jakby w bańce z której ktoś wypompował powietrze.
Jak rzez mgłę usłyszałam dwa głosy, chyba Aleca
i Sophii. Ktoś podniósł mnie i po chwili mogłam zaczerpnąć tchu.
- Dz…
dziękuje. – wydyszałam między głębokimi oddechami.
- Już,
spokojnie. – Alec przytulił mnie do siebie i uniósł – Wszystko jest dobrze. –
uspokajał.
- Ami… Ami,
co z nią? – zapytałam gdy położył mnie z powrotem na łóżku. Chciałam wstać ale
mi nie pozwolił.
- Jest cała
i zdrowa. – odpowiedział, widziałam po jego twarzy że coś go dręczy.
- Alec, co
jest? – spytałam poważnie.
- Jace…
zaginął podczas akcji.
[ Jace [
Jedyne co pamiętam to ból głowy, ciemność i
coś lepkiego sklejającego moje włosy, najprawdopodobniej moja krew. Gdy już
otworzyłem oczy zobaczyłem jedną z sypialni w Instytucie. Leżałem na dużym
łóżku a na szafce obok była karteczka z treścią: „NIE MASZ ŻADNEJ BRONI. ROZGOŚĆ SIĘ, PÓŹNIEJ PRZYJDĘ MÓJ KRÓLEWICZU.”
i podpisem: „TWOJA KRÓLOWA”.
Wstałem i pierwsze zacząłem szukać czegoś co
mogło posłużyć za broń, niestety nie było nawet krzesła od którego mógłbym
ułamać nogę.
Następnie popatrzyłem przez okno, mógłbym
wyskoczyć gdyby nie kraty, były tak gęste że nawet skrzat by się nie
przecisnął. Westchnąłem wchodząc do łazienki, tu też nie było żadnej broni.
Przekląłem wychodząc z pomieszczenia.
Teraz na łóżku leżał normalny strój Nocnego
Łowcy do polowań, skórzane spodnie, czarna koszulka i kurtka. I znowu kartka: „UMYJ I PRZEBIERZ SIĘ, MOI SŁUŻĄCY PO CIEBIE
PRZYJDĄ.” i ten sam podpis co wcześniej.
[ Clary [
Od zaginięcie Jace’a minął już prawie
tydzień. Magnus przez cały czas miał masę roboty, szukał Jace’a i badał mnie.
Mojego męża dalej nie dało się złapać ale przynajmniej czarownik dowiedział się
co mi jest, ktoś rzucił na mnie czar.
Teraz już nie mogę o własnych siłach wstawać
z łóżka. Codziennie przychodzą do mnie różni czarownicy, przyjaciele Magnusa,
ale nikt nie umie mi pomóc.
Gdy dowiedziałam się o tym co przytrafiło
się Iz… było ciężko ale czarnowłosa, w przeciwieństwie do mojego brata, nie
załamała się. Teraz jest mi bardzo pomocna, opiekuje się mną i Ami.
Gdy Isabelle kolejny raz przyniosła do mnie
małą rozbrzmiał dzwonek do drzwi, wciąż się nie przyzwyczaiłam do tego że mamy
służbę. Po chwili przyszła służąca.
- Panienki
Aline i Helen chcą się widzieć z Clarissą. – oznajmiła.
-
Przyprowadź je tutaj. – powiedziałam słabym głosem, służąca nie dosłyszała więc
Izzy musiała powtórzyć.
- Niech tu
przyjdą. – powiedziała a po chwili dodała: - Przynieś jeszcze jedną herbatę dla
Clary.
Skrzywiłam się na te słowa. Od momentu w
którym Magnus powiedział że jakieś zioła mi pomogą Isabelle faszeruje mnie tymi
herbatkami bez umiaru. Ja rozumiem że się o mnie martwi ale…
Moje rozmyślenia przerwało otwarcie drzwi.
Aline i Helen weszły niepewnie do pokoju. Blondynka miała włosy związane w
kłosa i strój Nefilim. Natomiast Aline miała na sobie czarną bluzkę i
ciemnozielone spodnie. Żadna z nich nie miała makijażu a wyrazy ich twarzy były
ponure.
- Clary. –
zaczęła czarnowłosa – Chciałybyśmy powiedzieć ci że pójdziemy szukać Jace’a. Za
to co zrobiłaś dla Helen… - zasmuciła się jeszcze bardziej pewnie przypominając
sobie chwile gdy blondynka była nieprzytomna.
- Dziękuje,
to naprawdę znaczy dla mnie bardzo burzo. – uśmiechnęłam się blado – Jestem
zmęczona. – powiedziałam do mojej parabatai podając jej Ami – Pilnuj jej a ja
się zdrzemnę. – po jakimś czasie zapadłam w sen, już kolejny raz w tym dnu.
-------------------------------------
Smutno mi pisząc o tym jak Izzy straciła dzieci... Prawie się popłakałam ale tak musiało być.
Mam nadzieje ze mnie za to nie znienawidzicie.
Następny rozdział niestety dopiero w piątek.
Nie wiem co jeszcze napisać...
Do następnego!
Wika
TY SIĘ POPŁAKAŁAŚ?! TY SIĘ POPŁAKAŁAŚ?!!!!!!!! JA RYCZAŁAM I RYCZĘ JAK OPĘTANA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Rozdział piękny i wzruszający, mam nadzieję, że znajdą i wydostaną Jace'a, bo umrę!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nexta!
Jak mogłaś im to zrobić!? Serca nie masz!? Ta królowa się w Jace zakochała czy co? Oby znaleźli Jace. Serio nie miałaś gdzie go ukryć tylko w instytucie? Chociaż tam nie będą raczej szukać. Jeszcze do Clary, oby doszła do siebie. Już nie mogę się doczekać nexta.
OdpowiedzUsuńTY PŁAKAŁA? ???!!!!!!!!JA ryczałt niczym małe dziecko. Boże rozdział niesamowicie genialny. Mam nadzieje ze Clary wyzdrowiejesz, Jace się wydostanie lub zostanie uratowany i wszystko będzie dobrze. Szkoda mi Iz ale nic nie poradzę na treść postów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i błagam o szybki NEXT!!!!!!!!!
Brak słów rozdział nie samowity ! <3
OdpowiedzUsuńCO TA KRÓLOWA MU ZROBI????!!,!
OdpowiedzUsuńJAK ON ZGINIE TO SKOCZĘ Z MOSTU! !!!!!!!
a tak na serio to rozdzial wspaniały, ale za to ci zrobiłaś Isabelle. A ,CO Z CLARY????????
JEZUUUUU JAK JA KOCHAM TWOJEGO BLOGA ♡♡♡♡♡♡
Rozdział świetny! Tylko szkoda mi Izzy :'(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wytrzymam do następnego ;)
~Kate
Dopiero znalazłam tego bloga, ale od razu go pokochałam, dlatego...
OdpowiedzUsuńPragnę ogłosić, że zostałaś nominowana do LBA i TAG-u
Więcej informacji na moim blogu
http://dont-be-scared-shadowhunters.blogspot.com/
-adeczka45
Rozdział genialny :) Biedny Jace, Clary, Isabelle i Markus ( czy oni muszą tak wszyscy cierpieć) :( Mam nadzieje ze Jace się odnajdzie a Clary wyzdrowieje :D Pozdrawiam i życzę weny <3
OdpowiedzUsuń