Miłego czytania!
Rozdział 38
[ Jace [
Chciałem natychmiast oderwać się od Królowej
ale coś mi nie pozwalało i nakazało kontynuowanie pocałunku. Jak najciszej
wyjąłem sztylet i, gdy Królowa lekko się odsunęła, przeszyłem jej serce.
Otworzyła szerzej oczy a jej usta uformowały
się w literę „O”. Krew spłynęła po jej śnieżno białej sukni i beżowej kanapie.
Jej oddech stawał się płytszy z każdą sekundą. W końcu opadła na moje ramie a
ja strzepnąłem ją z siebie wyjmując sztylet z jej ciała.
Opadła na kilka poduszek, zamknąłem jej
powieki i wstałem.
- No! Już
myślałem że my cię szukamy a ty obściskujesz się z Królową! – krzyknął Alec
rzucając się na mnie – Ale nie licz że za zabicie tej… - wskazał na ciało
Królowej głową – Odpuszczę ci ten pocałunek, Clary się i tak dowie. – szepnął
mi do ucha.
- Gdzie jest
Clary? Jest z wami? – zapytałem szybko, ten tylko pokręcił głową.
[ Isabelle [
Narysowałam jak najwięcej Irtaze na ciele
mojej parabatai ale to nic nie dawało. Już od jakiś dziesięciu minut była
nieprzytomna. To że się o nią martwiłam to wielkie niedopowiedzenie, ja byłam
śmiertelnie wystraszona możliwością straty tej rudowłosej.
Jej oddech by urywany, ale oddychała. Jej
usta były już sine a skóra matowa. Z każdą chwilą było gorzej.
Po chwili przestała oddychać.
- Na Anioła!
Nie!! – wydarłam się – Nie zostawiaj mnie! Nie zostawiaj Jace’a! Ami! Nie
możesz…
Nagle jej klatka piersiowa się gwałtownie
uniosła a oczy otworzyły. Wzięła kilka głębokich oddechów i popatrzyła na nie
oczami pełnymi łez.
- Co… Gd… -
podałam jej szklankę z wodą, wypiła wszystko za jednym razem – Znaleźli Jace’a?
– to było jej pierwsze pytanie. Uśmiechnęłam się.
- Magnus
rano go namierzył, poszli go odbić…
- I im się
udało. – przerwał mi znajomy głos zza pleców.
- Jace! –
krzyknęła Clary zrywając się z posłania. Zanim zdążyłam zareagować już się
całowali.
- Clary, nie
powinnaś…
- Już jest
zdrowa, czar został zdjęty. – za nimi zjawił się Magnus z uśmiechem na ustach.
- Wujku!
Wujku! – usłyszałam cieniutki głosik. Do pokoju wpadła czarnowłosa dziewczynka
i wskoczyła w ramiona czarownika – Alec powiedział że możesz mi pokolorować
włosy! – pisnęła.
- Naprawdę?
– zapytał z chytrym uśmieszkiem, pokiwała ochoczo główką. Nagle na jej włosach
pojawiły się fioletowe pasemka. Magnus ją puścił a ta zaczęła skakała oglądając
swoje włosy. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem zwracając jej uwagę.
- A to kto?
– pokazała palcem na Jace’a i Clary.
- Nie
pokazuje się palcem. – zbeształ ją czarownik – A to Clary i Jace, są dla nas
jak rodzina.
- Więc ty
musisz być Ewa. – rudowłosa uklękła koło dziewczynki. Młoda uśmiechnęła się i
wtuliła w ciotkę.
[ Clary [
- Isabelle!
Ja. Tego. NIE. Założę! – wycedziłam przez zęby kilka tygodni po powrocie
Jace’a.
Właśnie Isabelle szykuje mnie na imprezę
urodzinową Ewy. Mam na sobie na razie tylko bieliznę, makijaż i moje włosy są
upięte. I kłócę się z moją parabatai o sukienkę.
- Założysz
tą! – Isabelle miała w rękach krwistoczerwoną sukienkę ledwo zasłaniającą
pośladki a ja chciałam czarną jakby obsypaną brokatem, bez ramiączek.
- Nie założę
jej! Jest za krótka! – krzyknęłam.
- No dobra,
może masz racje. Jakbyś w niej poszła to Jace by mnie zabił. – mruknęła.
- Masz
racje. – z tryumfalnym uśmiechem weszłam do łazienki żeby założyć sukienkę.
[
Siedzę już jakiś czas przy stole ze
wszystkimi świętując. Tak naprawdę to obserwowałam Isabelle, od początku nie
tknęła alkoholu.
- I co o tym
myślisz? – zapytała mnie Kami wyrywając z transu. Zamrugałam kilka razy i
odwróciłam wzrok od mojej parabatai.
- Co? –
zapytałam głupio.
- Jak
myślisz, czy to byłby dobry pomysł gdybyśmy się przeprowadziły z Lesli do
przyziemnego lokum i zaczęły wszystko od początku? Oczywiście nie straciłybyśmy
kontaktu ani z wami ani ze światem cieni. – zapewniła.
- To mogłoby
być dobre dla Lesli ale jeszcze nie jesteś pełnoletnia, jak to załatwisz?
- Twoja
matka zaproponowała nam pomoc.
- Acha, tak.
To zdecydowanie bardzo dobry pomysł. – stwierdziłam.
[
Nagle postanowiłam wyjawić moją tajemnice
którą skrywam od tygodnia. Wstałam zwracając na siebie swoją uwagę. Isabelle
zrobiła to samo patrząc na swojego narzeczonego.
- Chciałbym
coś powiedzieć… - zaczęłyśmy w tym samy czasie. Zaśmiałyśmy się i kazałam Iz
mówić pierwszej.
- Więc… -
przygryzła wargę – Jestem w ciąży. – pisnęłam.
- O Boże! To
wspaniale! – na chwile przestałam krzyczeć żeby przytulić przyjaciółkę. Zaraz
potem wróciła w ramiona uradowanego narzeczonego. Odchrząknęłam – Też mam coś
do powiedzenia. – z szerokim uśmiechem popatrzyłam na Jace’a, on chyba już
zrozumiał – Też jestem w ciąży! – to jedno zdanie wywołało nową ale krzyków i
gratulacji.
♥ KONIEC ♥
Bardzo wam wszystkim dziękuje za czytanie mojego opowiadania, za każdy komentarz który bardzo wiele dla mnie znaczył, za każde nawet głupie pytanie... po prostu dziękuje.
Nie będę pisać jakiegoś ckliwego pożegnania.
Dziękuje każdemu kto zmotywował mnie do pisania, a w szczególności Veronice Hunter (dzięki jej twórczości zaczęłam pisać) i mojej koleżance którą już wiele razy wymieniałam na tym blogu ale napiszę jeszcze raz (chociaż to nie pokaże ile dla mnie znaczy): dla Agusi, za to że była, jest i (mam nadzieje) będzie.
Mam nadzieje że dalej będziecie czytać moje inne blogi. Do tego już nie wrócę ale może do głowy wpadnie mi jeszcze jakaś historia związana z DA?
Jeśli opublikuje jakieś moje nowe opowiadanie to na pewno napiszę osobny post na tym blogu i mam nadzieje że chodzisz część z was na niego zajrzy.
Już chyba wszystko napisałam.
Kocham was i nie zapomnę...
Wika
Ps. Pod tym postem możecie pisać wszystko (na każde pytanie postaram się odpowiedzieć).