Miłego czytania!
Rozdział
7
[ Clary [
Wracaliśmy z Jace’em do „domu”, na podwórku
wpadła na mnie biegnąca Lesli.
- Schowajcie mnie,
proszę. – popatrzyła na mnie błagalnie.
- Co się stało? –
zapytałam bo przestraszyłam się – Kto cię goni?
- Kamila. – szepnęła –
Prooooszę. – przylgnęła do mojego boku rozglądając się dookoła.
- Powiem ci gdzie jest
idealne miejsce. – szepnęłam kucając obok niej – Musisz przedostać się do
oranżerii, za ławką krzaki rosną rzadziej. Wejdź tam i schowaj się w koncie,
szybko cię nie znajdzie. – uśmiechnęła się szeroko i pobiegła do drzwi.
Zanim doszliśmy do drzwi dopadła nas siostra
Jace’a, była bardzo zdyszana.
- Widzieliście Lesli?
– zapytała.
- Może. –
odpowiedziałam krótko.
- Wiecie gdzie jest? –
zapytała pełna nadziei, wzruszyłam ramionami.
- Powinnaś zacząć biegać,
masz strasznie słabą formę. – zaśmiał się mój mąż.
- Daj już spokój,
biegam za nią od porannego treningu. – powiedziała obrażona – Maryse wróci
jutro rano, więc dzisiaj Clary gotuje obiad. – stwierdziła z uśmieszkiem – Już
czekam na smakowitości! – krzyknęła wchodząc do Instytutu. Zaśmialiśmy się i
weszliśmy do środka.
[ Isabelle [
O 16.00 stwierdziłam że już mogę z tond
wyjść. Markus siedział u mnie przez prawie cały dzień ale później kazałam mu
pójść na trening i posłuchał. Powoli usiadłam, poczułam lekki ból ale
przynajmniej mogłam się ruszać. Rano mogłam tylko leżeć i za bardzo się nie
ruszać, teraz jest trochę lepiej a przecież nie mogę siedzieć przez cały czas.
Powoli stanęłam na nogach i ruszyłam w
stronę drzwi, gdy dotknęłam klamki drzwi się nagle otworzyły. Stanęła w nich
Clary z tacą.
- O, hej. –
powiedziałam – Co przyniosłaś? – zapytałam sztucznie zaciekawiona.
- Obiad ale myślę że
ty nie jesteś zainteresowana. – mruknęła stawiając tace na szafce – Dobrze się
czujesz? – zapytała siadając na moim rozkopanym łóżku.
- Raczej tak. –
odpowiedziałam siadając koło niej.
- Raczej? – podniosła
brew w pytającym geście – Czyli tak czy nie?
- Tak, tylko trochę
boli jak się podnoszę. – wytłumaczyłam.
- Zgaduje że chcesz
się przebrać i pomóc w robieniu kolacji?
- Tak, proooszę. –
zrobiłam błagającą minkę – Będę grzeczna, nie będę się przemęczać i będę
wszystkich słuchać ale pozwól mi stąd wyjść.
- Dobrze, ale…
- Tak! – wykrzyknęłam
ucieszona i wstałam.
- Ale musisz się mnie
słuchać i zawsze z kimś być. – upomniała mnie – Jak zjesz to pójdziemy do
twojego pokoju i się przebierzesz. – pokiwałam zadowolona głową.
[
Po godzinie byłam
już ubrana w czerwone rurki, kremową bluzkę i balerinki. Zrobiłam sobie lekki
makijaż, włosy spięłam w niechlujnego koka i spryskałam się delikatnymi
perfumami.
Gdy wyszłam z łazienki podeszła do mnie
Clary.
- Isabelle, masz
gorączkę? Coś ci jest? – zapytała zmartwiona.
- Nie, dlaczego
pytasz? – zapytałam podchodząc do szkatułki.
- Wyglądasz jak nie
ty. – stwierdziła – Pierwszy raz widzę cię bez obcasów i w takich ciuchach.
- Obcasów nie mogę
nosić, można się przewrócić a to mogłoby źle wpłynąć na dzieci. Chociaż u mnie
to niemożliwe. – wybrałam kolczyki w kształcie srebrnych serduszek z małymi
diamencikami.
- Dobrze, już się nie
chwal, nie każdy umie chodzić na piętnasto centymetrowych szpilkach bez jednego
potknięcia.
- To co z tą kolacją?
– zapytałam wychodząc z pokoju.
- Już zgłodniałaś? –
zaśmiała się.
[ Clary [
Izzy usiadła na blacie w kuchni a ja wyjęłam
produkty z lodówki. Zaczęłam robić obiad gdy nagle ciszę przerwał krzyk
Markusa.
- Isabelle!! – obydwie
z zaskoczenia podskoczyłyśmy.
- Chyba cię szuka. –
powiedziałam odwracając się przodem do przyjaciółki.
- I jest wściekły. – stwierdziła.
- Clary, nie wiesz… -
zaczął Markus wchodząc do kuchni ale przerwał kiedy zobaczył moją parabatai,
całą i zdrową – Izzy!! – zagrzmiał podchodząc do niej – Dlaczego wyszłaś z
izby?!
- Po pierwsze: nie
krzycz na nią, a po drugie: ja jej pozwoliłam. – wtrąciłam.
- Dlaczego, przecież
miała odpoczywać! – krzyknął na mnie – Przecież Bracia powiedzieli wyraźnie!
- Przestań krzyczeć na
moją żonę!! – zagrzmiał Jace który niewiadomo skąd stał koło mnie – Pragnę ci
przypomnieć że to twoja siostra!
- Dobra… - zaczął
spłoszony Markus ale przerwał mu dzwonek Instytutu.
- Pójdę otworzyć. –
mruknęłam. Windą zjechałam na dół i otworzyłam wielkie drzwi, stała w nich…
-----------------------------------
Wiem!! Znowu krótki i niejaki. Przepraszam ale nie wiem co się ze mną dzieje.
Może to przez te testy i kartkówki... Nie wiem, po prostu nie wiem ale postaram się poprawić.
Za niedługo powinien pojawić się nowy gadżet. Będę tam pisała kiedy będzie nowy rozdział. Mam nadzieje że będzie wam to odpowiadać.
Wiecie kto przyszedł do Instytutu? Domyślacie się, po co przyszedł?
Mam do was prośbę, niech każdy kto przeczyta ten rozdział napiszę komentarz. Może to być cała opinia albo jedna głupia literka. Po prostu chcę żebyście zaakcentowali że mnie nie opuściliście po mojej przerwie, wiem że zostaliście bo widzę statystyki. I pamiętajcie:
Czytasz + komentujesz = mnie motywujesz!
Wika