Rozdział 1
Clary
Siedziałam na kocu i rysowałam rzekę. Koło
mnie siedział Jace, patrzył mi przez ramie na rysunek.
-
Jace, możesz się odsunąć? Rozpraszasz mnie.- powiedziałam zirytowana
-
Nie. Ale chce żebyś coś dla mnie zrobiła.
-
Co?
-
Choć, pokaże ci.- powiedział i pociągnął mnie w górę. Podbiegliśmy do wody
trzymając się za ręce.- Teraz zamknij oczy.- posłuchałam.- Teraz otwórz.-
powiedział po minucie.
Gdy otworzyłam oczy, on klęczał przede mną i
trzymał coś w ręce.
-
Jace, co ty robisz? – syknęłam bo ludzie zaczęli się na nas patrzeć.
-
Clarisso Adele Morgenstern, ja Jace Horondale chciałbym prosić o najwspanialszy
prezent jaki można dostać.- zamilkł, otworzył pudełko a w nim był pierścień
rodowy Horondal’ów.- Wyjdziesz za mnie?
-
Jace, ja… ja… TAK!- wykrzyknęłam i złapałam się za serce, które biło jak
szalone -Tak, tak, tak. Kocham cię.
Nałożył mi pierścień na palec, wstał i mnie
namiętnie pocałował. Ja zdjęłam łańcuszek z szyi i podałam mu. Jace się tylko
uśmiechnął i włożył łańcuszek.
-
Dziękuje.- szepnął muskając moje ucho.
-
Za co?
-
Za to że istniejesz.
Spojrzałam na zegarek, już była 15:48.
-
Muszę wracać.
Gdy zebraliśmy wszystko do torby, wsiedliśmy
na motor i pojechaliśmy w stronę księgarni. Jace zatrzymał się na podjeździe.
Zeszłam z motoru, pocałowałam mojego „narzeczonego” na pożegnanie i weszłam do
domu, słysząc warkot odjeżdżającego motoru uśmiechnęłam się.
-
Clary, to ty?- usłyszałam mamę z kuchni.
-
Tak, to ja. Pomóc ci w czymś?- zapytałam gdy wchodziłam do kuchni.
-
Możesz pokroić pietruszkę do zupy.
Stanęłam koło niej i sięgnęłam po nóż… Nagle
mama złapała moją prawą rękę i syknęła:
-
Co to jest?
-
Pierścień rodowy. Wymieniliśmy się z Jace’em pierścieniami.- powiedziałam
spokojne. Mama wzięła głęboki oddech i wymamrotała coś co zabrzmiało jak „Wiedziałam
że tak będzie.” Ale nie jestem pewna czy dokładnie to powiedziała.
Przy obiedzie o zaręczynach dowiedział się
Luck. On, w przeciwieństwie do mamy, się bardzo ucieszył. Później poszłam do
pokoju, położyłam się na łóżku i zaczęłam rysować. Nawet nie wiem kiedy
zasnęłam…
[
W
śnie szłam do instytutu. Gdy byłam już na podwórku podeszła do mnie starsza
kobieta i poprosiła o pieniądze, kiedy dałam jej parę drobnych uśmiechnęła się
i powiedziała:
-
Jesteś dobrą kobietą. Ale mam dla ciebie przestrogę, uważaj na swoje dziecko.-
zanim jeszcze dokończyła sen zaczął się rozpływać.
-----------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się spodobał a jeśli nie to piszcie. Ten jest trochę krótki ale myślę że fajny.
Wika
Niesamowity rozdział. Oświadczyny lepsze niż na moich blogach. Cały czas się uśmiechałam. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i lecę czytać dalej. <3
Poprosiłaś mnie, abym zajrzała na twojego bloga :)) Czytam sobie rozdział 1 i muszę przyznać, że masz cudowny styl pisania <3 Początek opowiadania równie cudowny !
OdpowiedzUsuńIdę czytać NEXTA !
Pozdrawiam !
Dzisiaj znalazłam twojego bloga i na razie jestem na 2 rozdziale ale muszę przyznać że to opowiadanie jest świetne! Zapraszam także na mojego bloga:) jaceherondalerealstory.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPo wejściu na stronę Twojego bloga, wiedziałam, że muszę tu zostać. Dlaczego? Tło mówi samo za siebie. Jestem fanką Miasta Kości, więc muszę czytać opowiadania związane z tymi książkami. Początek bardzo ciekawy. Hmm.. zaręczyli się, no, no. Ale to dziecko we śnie? ;o Dziwne. Co do poprawności zdań i wgl tego wszystkiego, to na moje oko jest całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)
http://vampireandmillionaire.blogspot.com/
Po pierwsze: Śmiesznie się składa bo właśnie natrafiłam na boga którego mi podałaś i zamierzam go czytać.
UsuńPo drugie: Cieszę się że ci się podoba ale masz jeszcze trochę do nadrobienia!
Ps. Jeśli chodzi o błędy to nie zwracaj na to uwagi, później mogą się zdarzać częściej.